Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Młotkowcy" - postrach jubilerów w całej Europie

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Przestępcy skradzionym autem dostawczym wjeżdżali w witrynę sklepu i rabowali cenne przedmioty
Przestępcy skradzionym autem dostawczym wjeżdżali w witrynę sklepu i rabowali cenne przedmioty Piotr Jędzura/ archiwum
Znani aktorzy, kamery, reżyser... To znaczy, że będzie film. Krosno Odrzańskie nie zostało wybrane przypadkowo. Przed laty młodzieńcy z tego miasta byli postrachem jubilerów w całej Europie.

Jakub Gierszał, gwiazda "Sali samobójców", przyjeżdża do Krosna. Aktor będzie tu kręcił film "Yuma", zagra rolę Zygi, młodego mieszkańca, który z kolegami najpierw okrada sklepy za Odrą, a potem zakłada gang napadający na niemieckich jubilerów. Film reżyseruje Piotr Mularuk, a wystąpią m.in. Katarzyna Figura i Tomasz Kot.

Na bezczelnego

Gdy jakieś dziesięć lat temu pojawiła się sensacyjna informacja, że młodzieńcy z Krosna obrabowali jubilerów w całej Europie, nikogo w tym mieście nie zaskoczyła. Mówiło się o tym od lat na ulicy, w szkole, a nawet w kuluarach miejscowej komendy policji. Rabusie obnosili się z sukcesami i o każdym udanym skoku głośno było już nazajutrz. Ile wzięli, co sprzedali, co przetopili...
Przed laty reporterskie śledztwo zaczęliśmy w rozrywkowej dziupli o nazwie Delicja, później w osiedlowym lokaliku U Bobra. Tam bywalcy mieli markowe dresy i krótkie fryzurki. Po kilku próbach podjęcia rozmowy (odpowiedzi: "Spier..." i "Chłopie, chcesz żyć?") udało się pogadać z jednym z nich. A może tylko z kimś, kto chciał za takiego uchodzić.

To zaczęło się jeszcze w szkole. Miała być czadowa przygoda bez żadnych obciążeń. Jak stwierdził kumpel, okradanie Niemców to nie grzech - rewanż za II wojnę światową i rozbiory. Niemal jak w seksie, ten pierwszy raz był banalny. Ściągnął adidasy ze stojaka przed sklepem. Dwaj koledzy i koleżanka zagadali sprzedawczynię, on sięgnął po fanty. Później okazało się, że oba były prawe. Brali co popadnie i ryzykowali niemal za frajer. Ale szybko poszła fama, że jumają. Zaczęli przychodzić sąsiedzi, znajomi, znajomi znajomych... Jeden potrzebował radio, inny odlotowy dres lub monitor.
Podobno głośny numer z telewizorami we Frankfurcie to ich pomysł. Ze znalezionym na śmietniku kartonem, wypakowanym styropianem, wchodzili do sklepu. Twierdzili, że odbiornik nie działa i robili awanturę sprzedawczyni. Gdy ta znikała na zapleczu, uciekali z prawdziwym telewizorem. Były specjalne puszki do wkładania tzw. straszaków, ubieranie na cebulę w domu towarowym, lecz przede wszystkim wejścia na bezczelnego: "Wiesz, jak sklep jest mały, nas trzech i jedna sprzedawczyni, to ona sama się odwracała, żeby nic nie widzieć".

Na tarana

Kilka lat później. W sklepach tłok, stada ochroniarzy, puste opakowania zamiast towaru i nie te dochody. W końcu mieli dziewczyny, a nawet swoje rodziny.
"Pierwszy raz weszliśmy we trzech. Już wiedzieliśmy, że u tego jubilera o tej godzinie jest tylko stara baba. Nawet nie krzyczała, tylko przewracała oczami jak żaba. Stary, nic prawie nie brałem, bo ze strachu wszystko leciało mi z rąk. Mieliśmy nic do siebie nie gadać, lecz ja ciągle tylko mówiłem: k..., o k..., o k...".
Nie, nie byli pierwsi. O łatwym szmalu "na jubilerach" słyszeli wcześniej - kilku chłopaków wytrenowanych na przemycie papierosów pracowało już z kolesiami z Nowej Soli, którzy podobno wymyślili wszystko, łącznie ze sposobem "na tarana". Czyli wjeżdżali samochodami do sklepów. Oczywiście byli jeszcze "młotkowcy", nazwano ich tak od rozbijania młotkami gablot z precjozami.

Lubuscy policjanci zaczęli przyglądać się sprawie w ramach pomocy prawnej dla kolegów z Belgii. Według ich ustaleń, sprawcy brutalnych napadów na jubilerów i sklepy z artykułami fotograficznymi pochodzili z naszego regionu. O jubilerskiej specjalności młodych Lubuszan wiadomo było od dawna, lecz gros przestępstw popełniono poza granicami naszego kraju, więc oficjalna wiedza polskiego aparatu ścigania była raczej znikoma. A to młody mieszkaniec Kożuchowa zastrzelony przez czeskiego jubilera, a to fanty z napadu w Niemczech, które wypłynęły na naszym terenie, wreszcie apel o pomoc z północnych Niemiec...

Sto osób w gangu

We wrześniu 1999 podczas napadu w Hareldam w Belgii nieznani sprawcy obrabowali sklep jubilerski. Gdy odjeżdżali z miejsca zdarzenia, pojawił się obudzony hałasem właściciel. Próbując powstrzymać przestępców, postrzelił jednego intruza - jak później się okazało - młodego mieszkańca Krosna. Wspólnicy porzucili rannego w skradzionym aucie, mimo że natychmiastowa pomoc lekarska mogła ocalić mu życie.
O pomoc w rozwikłaniu sprawy belgijscy policjanci zwrócili się do polskich kolegów. Po ustaleniu tożsamości martwego Lubuszanina zaczęto budować obraz gangu, którego trzon stanowili mieszkańcy Krosna. Do śledztwa przyłączyli się policjanci niemieccy i norwescy, bo w tych krajach napady na sklepy jubilerskie i ze sprzętem fotograficznym też stały się plagą. Rabowano z reguły metodą "na tarana".

Przestępcy skradzionym autem dostawczym wjeżdżali w witrynę sklepu i rabowali cenne przedmioty. Część rozbójników zabierała łupy, inni utrudniali pościg, blokując drogi. W skład gangu mogło wchodzić ponad sto osób: fałszerze, kierowcy, rozpoznanie, tzw. żołnierze od brudnej i czasem mokrej roboty, specjaliści od zbytu i paserzy. Prawdopodobnie grupa dopuściła się ponad stu rabunków w całej Europie. Szacunkowa wartość łupu była ogromna - mówiło się o milionach złotych.
W Niemczech tylko w latach 2001-03 odnotowano blisko 200 napadów na sklepy jubilerskie. Zatrzymano ok. 120 podejrzanych o udział w grupach, które nasi zachodni sąsiedzi nazwali Hammerbande, czyli młotkowa banda. Niemieccy stróże porządku stworzyli nawet specjalną grupę Hammer do walki z tą przestępczością. Kilkudziesięciu zatrzymanych Polaków osądzono za granicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska