- Twój wygląd odbiega od wizerunku zawodnika MMA. Nie masz łysej głowy, nie widzę tatuaży...
- W tym sporcie wygląd nie ma znaczenia. Najlepsi zawodnicy są najczęściej niepozorni. Nawet po nich nie widać, że coś trenują.
- Może to rodzaj strategii - przeciwnik widzi cię i lekceważy. A kiedy rozpoczyna się walka, pokazujesz swoją wartość.
- Nie muszę nikomu nic pokazywać. Wiem, co potrafię.
- W czerwcu skończysz 19 lat. Walki MMA są popularne, ale też niebezpieczne. Jak trafiłeś do tego sportu?
- Trenuję od ósmego roku życia. Zaczynałem od judo i boksu. Później trafiłem do brazylijskiego ju jitsu, do mojego trenera Roberta Małochy.
- Dlaczego brazylijskie ju jitsu?
- Ze względu na skuteczność. Wcześniej widziałem sporo filmów z walk i zawsze wygrywali zawodnicy z brazylijskiego ju jitsu. A MMA to była naturalna kolej rzeczy. Od małego występowałem w zawodach. Najpierw było to oczywiście judo. Kiedy zacząłem trenować brazylijskie ju jitsu, a później doskonalić się w boksie, postanowiłem walczyć w Pucharze KSW.
- Jesteś trzykrotnym mistrzem amatorskiego KSW. To bardzo prestiżowa federacja w Polsce. Musiałeś dostać zaproszenie, by wystąpić w gali?
- Nie. Po prostu się zgłosiłem. Trzy razy wygrałem Puchar KSW. Wcześniej nikomu się to nie udało. Jestem więc pierwszym w historii zawodnikiem z takim osiągnięciem.
- Myślisz już o walkach zawodowych KSW?
- Muszę się jeszcze pokazać. Wygrać kilka zawodowych walk i wtedy - tak sądzę - pojawi się propozycja, by wystąpić w gali KSW w części dla zawodowców.
- MMA to nie walka w ringu, ale w klatce. O czym myślisz przed wejściem do niej: jak pokonać przeciwnika, czy obawiasz się o zdrowie?
- By przygotować się do gali, potrzeba strasznie dużo wyrzeczeń, treningów, utrzymania diety. Tak naprawdę to walka jest nagrodą za ciężkie przygotowania. Do gali Soul FC 3 (odbyła się w zeszłą sobotę w Zielonej Górze. T. Matusewicz wygrał swoją walkę - dop. red.) trenowałem już od września, bo turniej miał być wcześniej. Cały czas musiałem być w gazie. W klatce skupiam się już tylko na walce. Taktyka jest wcześniej ustalona. W głowie "przerabiam" ją nawet po kilkaset razy, wyobrażam sobie, jak pojedynek będzie wyglądał.
- Mówisz o wyrzeczeniach. Jak wygląda twój trening?
- W tygodniu jest to często od 10 do 12 treningów. Rano bieganie lub trening siłowy. Wieczorem to przede wszystkim zajęcia na macie: brazylijskie ju jitsu lub kickboksing. Często łączymy te dwa style. Większość zawodników trenuje dwa razy dziennie. Zaczynałem w judo, więc kiedyś lepiej czułem się w walce w parterze. Ale teraz nie ma dla mnie różnicy, w jakiej płaszczyźnie walczę.
- Jak wyglądają treningi przed zawodami?
- Jest ich więcej, podobnie jest ze sparingami. Trzymam też mocno dietę. Walczę w kategorii 70 kilogramów, a zrzucam wagę z 78.
- Jak pogodzić życie zawodnika MMA ze szkołą?
- Z powodu wyrzeczeń związanych z treningami musiałem przenieść się z liceum dziennego na wieczorowe. Mam zajęcia tylko w weekendy. Inaczej ciężko było mi pogodzić naukę z treningami, do tego szkoła nie ułatwiała mi tego.
- Skąd taka duża popularność walk MMA w Polsce?
- Ludziom podoba się, że walki są tak realne. Wychodzi dwóch zawodników, a zasady są zbliżone do realnej walki. MMA to moim zdaniem "królowa sportów", zawodnicy to współcześni gladiatorzy. Oczywiście mamy dużo reguł, których musimy przestrzegać. Nie wolno uderzać w krocze, bić w tył głowy, w kręgosłup, nie można wsadzać palców do oczu, zabronione są uderzenia łokciami.
- Przegrałeś kiedyś walkę?
- W MMA jeszcze nie, ale na treningach zdarza się, że muszę "odklepać".
- Czyli nie doznałeś jeszcze poważnej kontuzji?
- Kiedy trenowałem judo, miałem skręcone kolano. Poważna sprawa, pół roku przerwy.
- Podczas sobotniej gali widziałem jeden ciężki nokaut. Twoja rodzina nie boi się o ciebie?
- Rodzice są przyzwyczajeni. Trenuję od najmłodszych lat. Poza tym wiedzą, ile wkładam w sport wysiłku i że do walk jestem dobrze przygotowany. Oczywiście, zawsze istnieje ryzyko.
- Czy na walkach MMA można zarobić?
- Na poziomie, na którym ja jestem, nie można się utrzymać z walk. Mówimy raczej o małych pieniądzach, ale z czasem mogą być większe. W moim przypadku było też tak, że dostałem dużą pomoc od jednego ze sponsorów.
- Wracając do gali MMA Soul FC 3 - wystąpiło w niej dziewięciu zawodników z naszego regionu: z Zielonej Góry, Żar, Żagania, Lubska...
- W Zielonej Górze sporty walki są bardzo popularne. Jest dużo klubów bokserskich, kickbokserskich i brazylijskiego ju jitsu. W samej gali uczestniczyło wielu zawodników z regionu, ponieważ organizator chciał w ten sposób przyciągnąć publiczność. I chyba to mu się udało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?