Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mniej pieniędzy na oświatę: Burmistrz wyjaśnia sprawę subwencji

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Tadeusz Dubicki, burmistrz Międzyrzecza: - Od lat dopłacamy do utrzymania placówek oświatowych. Czekamy na szczegółowe dane, na których podstawie naliczono subwencją na podlegające gminie szkoły podstawowe i gimnazja. Zamierzamy zweryfikować te wyliczenia. Wszystkie placówki oświatowe zostaną zobowiązane do szukania oszczędności w swoich budżetach.
Tadeusz Dubicki, burmistrz Międzyrzecza: - Od lat dopłacamy do utrzymania placówek oświatowych. Czekamy na szczegółowe dane, na których podstawie naliczono subwencją na podlegające gminie szkoły podstawowe i gimnazja. Zamierzamy zweryfikować te wyliczenia. Wszystkie placówki oświatowe zostaną zobowiązane do szukania oszczędności w swoich budżetach. Dariusz Brożek
Ministerstwo Finansów obcięło subwencję na szkoły podlegające władzom Międzyrzecza. W podstawówkach i gimnazjach szykuje się wielkie zaciskanie pasa.

Władzom miejskim Międzyrzecza podlega pięć szkół podstawowych i dwa gimnazja. Na ich utrzymanie dostają z Warszawy tzw. subwencję oświatową. Rządowe dotacje są za niskie, dlatego coraz więcej dokładają do tych placówek z własnego budżetu. W tym roku na konto urzędu miejskiego miało wpłynąć 13 mln zł. Subwencja będzie jednak o 614 tys. zł niższa. - Dostaliśmy pismo w tej sprawie. Wielu innym lubuskim gminom też obniżono subwencje na szkoły, ale w naszym przypadku cięcia są szczególnie dotkliwe - informuje Kamila Anioł-Szymańska, skarbniczka gminy.

W ratuszu i szkołach trwa gorączkowe liczenie. Burmistrz Tadeusz Dubicki zapowiada, że wystąpi do ministerstwa edukacji o podanie szczegółowych wyliczeń. - Przypuszczamy, że mogło dojść do jakiejś pomyłki. W naszych szkołach nie było w ostatnim roku zmian, uzasadniających aż tak drastyczne cięcia - mówi.

Urzędnicy czekają na tzw. metryczkę, na podstawie której naliczane są subwencje. Podstawą jest liczba uczniów. W tym również chodzących do szkół wiejskich, gdyż w ich przypadku dotacje są nieco wyższe. Dlaczego? - Koszt utrzymania tych placówek jest znacznie wyższy. Na wsiach klasy są mniejsze, niekiedy mają kilkunastu, lub nawet kilku uczniów. Dlatego na jednego ucznia w mieście wydajemy trzy, a nawet cztery razy mniej pieniędzy. Subwencja nie pokrywa tej różnicy - mówi jeden z naszych rozmówców.

Burmistrz zastrzega, że na razie jest za wcześnie na mówienie o redukcjach zatrudnienia, czy innych równie drastycznych krokach.. - Musimy zweryfikować dane. Jeśli jednak się potwierdzi, że pieniędzy będzie mniej, wszystkie placówki zostaną zobowiązane do szukania oszczędności w swoich budżetach - zapowiada.

Z identycznymi problemami borykają się wszystkie polskie gminy. Dlatego w tym roku wójtowie i burmistrzowie zapowiadają zamknięcie około 1,5 tys. szkół w całej Polsce. Powodem są rosnące koszty ich utrzymania i zmniejszające się z każdym rokiem subwencje. W jaki sposób można temu zaradzić? Np. poprzez łączenie klas. Dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty Izabella Korejwo potwierdza, że w międzyrzeckich klasach uczy się od 22 do 24 uczniów. Tymczasem średnia w kraju wynosi 27 dzieci w jednej klasie. - Po weryfikacji danych na temat subwencji zorganizujemy spotkanie z dyrektorami. Problem jest poważny i nikt tnie zamierza go zamiatać pod przysłowiowy dywan - mówi.

Czasu coraz mniej

Władzom miejskim zostało niewiele czasu na uporaniem się z brakiem pieniędzy. Do końca kwietnia dyrektorzy szkół mają przedstawić projekty planów pracy na przyszły rok. - Muszą w nich uwzględnić fakt, że planowana subwencja na utrzymanie kierowanych przez nich placówek będzie dużo mniejsza, niż zakładaliśmy - zaznacza I. Korejwo.

Dyrektor szkoły podstawowej nr 2 Maria Jolanta Słomińska zwraca uwagę na specyfikę szkoły, mieszczącej się w dwóch budynkach z okresu międzywojennego. Sale lekcyjne są tak małe, że pomieści się w nich najwyżej 24 uczniów. Dlatego łączenie klas nie wchodzi tam w rachubę. - Kilkanaście lat temu mieliśmy tak dużo uczniów, że siedzieli po trzech w jednej ławce - wspomina.

Nauczyciele z "dwójki" zaciskają przysłowiowego pasa już od kilku lat. - Oszczędzamy na telefonach, papierze, kserowaniu. Dosłownie na wszystkim - zapewnia dyrektorka.

Nie wylewać dziecka z kąpielą

W gimnazjum nr 1 uczy się blisko 400 dziewcząt i chłopców. Kilka lat temu było ich o 200 więcej. Zastępca dyrektora szkoły Dorota Deorowicz zaznacza, że za dwa, trzy lata liczba uczniów zacznie rosnąć, gdyż do gimnazjów przejdą uczniowie podstawówek z ostatniego wyżu demograficznego.

Gimnazjum nr 2 wyróżnia się na oświatowej mapie powiatu tym, że jest tam aż siedem klas integracyjnych. Mają od 15 do 20 uczniów, do każdej z nich uczęszcza kilkoro niepełnosprawnych dzieci. Podczas lekcji mogą liczyć na pomoc tzw. nauczycieli wspomagających. - Mniejsza liczba uczniów i dodatkowi nauczyciele generują koszty. Z drugiej strony, niepełnosprawni wymagają szczególnej opieki, dlatego ewentualna likwidacja tych klas byłaby klasycznym wylewaniem dzieci z kąpielą. Tutaj nie należy szukać oszczędności - zauważa matka jednej z uczennic.

Los klas integracyjnych zależy od tzw. organu prowadzącego, czyli władz miejskich. Tymczasem dyrektor "dwójki" Krzysztof Marzec pracuje już nad planem zajęć na przyszły rok. Wyliczył, że liczba tych oddziałów się do pięciu. - Myślimy nad kolejnymi oszczędnościami - zapowiada.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska