Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mnóstwo dymu

KRZYSZTOF ZAWICKI 833 33 34 [email protected]
Prawdopodobnie postawiony na zapalonym gazie garnek był przyczyną pożaru w jednym z mieszkań bloku przy al. Wolności. Na ogniu zostawił go nietrzeźwy mężczyzna, po czym zasnął.

- Pamiętam tylko, że ktoś za ręce i nogi wynosił mnie z mieszkania - wspomina tamten dzień jego lokator Radosław W. - Byłem tak pijany, że nie wiem, czy w domu byłem sam, czy z kimś.
Życie zawdzięcza trzem znajomym, którzy zauważyli dym wydobywający się z okien jego mieszkania. - Przechodziłem obok i zwróciłem uwagę na spory tłumek ludzi, gromadzący się przy bloku, w którym mieszka Radek - opowiada Stanisław Mirga. - Nie namyślając się długo, wraz z dwoma innymi kolegami, ruszyliśmy na pomoc.

Mnóstwo dymu

Dariusz Mirga i Ryszard Hajnce przez kilka minut forsowali drzwi. - Wydawało się, że były czymś zastawiane, gdyż nie można ich było pokonać - mówi D. Mirga. - Gdy już się udało, to ze względu na gęsty dym, nie można było wejść do środka.
W tym czasie przez okno do mieszkania wszedł S. Mirga. - Dym był w całym mieszkaniu, a oddychać było czym jedynie przy podłodze - opowiada. - Natychmiast śpiącego zrzuciłem z łóżka, aby się nie udusił.
Po otwarciu drzwi mieszkanie trochę się przewietrzyło i można było go wynieść. - Radek kompletnie nie wiedział co się wokół niego dzieje, a na dodatek chciał nas pobić - mówi R. Hajnce.
W chwilę później nadjechała straż. - Szkoda, że sygnał o pożarze dostaliśmy zbyt późno, ponieważ nie udało się z wyposażenia mieszkania nic uratować - informuje rzecznik głogowskiej straży Bogusław Cielebąk. - Prawdopodobnie przyczyną pożaru był pozostawiony na gazie garnek.
Strażak stwierdził, że sytuacja była groźna, właśnie ze względu na gęsty dym. - Dobrze, że lokatorzy z tej klatki schodowej w porę wyszli na dwór, ale gdyby pożar wybuchł w nocy, mogło dojść do tragedii.

Może być kara

W przybyłej karetce pogotowia pogorzelcowi podano tlen. Później Radosław W. został odwieziony do szpitala, ale gdy tylko doszedł do siebie, wypuszczono go do domu. - Gdy wróciłem, ze zdziwieniem stwierdziłem, że na podłodze jest pełno wody - mówi Radosław W. - Na razie nie wiem co zrobię. Jeżeli mnie nie eksmitują, to powoli postaram się mieszkanie wyremontować.
W sprawie pożaru prowadzone jest dochodzenie. - Czekamy na strażackie ekspertyzy, które powinny stwierdzić, czy istniało bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia sąsiadów - informuje rzecznik policji Józef Koszów. - W zależności od stopnia niebezpieczeństwa grozi za to kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska