Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mogłem zapłacić życiem za pomyłkę urzędnika

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
- Jestem po dwóch udarach i chyba tylko cudem przeżyłem to najście policjantów do mego domu - nie kryje łez Leszek Bąk
- Jestem po dwóch udarach i chyba tylko cudem przeżyłem to najście policjantów do mego domu - nie kryje łez Leszek Bąk Fot. Mariusz Kapała
- Błąd popełnił urzędas, który kazał po mnie przyjść, i ta jego pomyłka mogła zakończyć się moją śmiercią! - irytuje się Leszek Bąk, który niedawno przeżył dwa udary mózgu.

- W poniedziałek około 13.00 zapukał do moich drzwi umundurowany policjant. Zapytał o nazwisko i poinformował, że zabiera mnie do sądu, bo jestem oskarżony w sprawie skarbowej. Ale ja nigdy nie byłem posądzany w podobnych sprawach i nie otrzymałem żadnego wezwania! - denerwuje się Leszek Bąk, który jest po dwóch udarach mózgu.

Lokator mieszkania przy ul. Cyryla i Metodego powiedział funkcjonariuszowi, że nie wybiera się do sądu, jest na lekach i za godzinę mam przyjąć następne. Poza tym ma chore nogi, chodzi z wielkim trudem!

Kto ich wysłał?

- Za chwilę w mieszkaniu pojawił się jeszcze jeden policjant - relacjonuje Bąk. - Cały czas myślałem, gdzie szukać pomocy! Wpadłem na pomysł, by zadzwonić do "Gazety Lubuskiej". Gdy rozmawiałem z redaktorem Sicińskim, funkcjonariusze zrobili krok do tyłu, może dotarło do nich, że nie jestem sam. I wtedy jeden z nich zapytał, ile mam lat, o imiona rodziców. A ten zaraz stwierdził, że chyba jednak nie o mnie chodzi...

Policjanci zostawili pana Leszka w spokoju, ale rencista nie kryje żalu do organów ścigania. - Nie mam pretensji do tych dwóch funkcjonariuszy - stwierdza. - Oni tylko wykonywali zadanie, jak żołnierze. Błąd popełnił urzędas, który kazał po mnie przyjść, i ten jego błąd mógł się zakończyć moją śmiercią! Dziennie przyjmuję około dwudziestu tabletek. Po tym zdarzeniu dwie noce nie spałem. A serce pracuje tak, że niemal nie wyskoczy!

Leszek Bąk pyta, kto wysłał policjantów pod niewłaściwy adres: - Żądam zadośćuczynienia! Nie chodzi mi o pieniądze, lecz o zwykłe przeprosimy.

Sprawa wydawała się prosta

Zadzwoniliśmy do Małgorzaty Stanisławskiej, rzecznika zielonogórskiej policji i przekazaliśmy pytanie rencisty. - Policjanci otrzymali polecenie doprowadzenia do sądu Leszka Bąka z Zielonej Góry - odpowiada rzecznik. - Pojechali pod wskazany adres, ale okazało się, że tam nie mieszka taka osoba. Wtedy policja ustaliła, że Leszek Bąk jest zameldowany przy ul. Cyryla i Metodego, ale po weryfikacji funkcjonariusze stwierdzili, że nie jest to poszukiwany człowiek.

Stanisławska zapewnia, że policjanci przeprosili rencistę i zauważa, że pomyłka nie powstała z winy sądu. - Tak naprawdę to jest niczyja wina - dodaje pani rzecznik. - Jeżeli ktoś nigdy nie miał do czynienia z policja, to taka sytuacja, na pewno będzie stresująca. I ja również ze swej strony przepraszam tego pana. Podkreślam jednak, że sprawa wydawała się naprawdę prosta, gdy okazało się, że w Zielonej Górze mieszka jeden Leszek Bąk. Właśnie przy ul. Cyryla i Metodego.

- Niech ktoś się przyzna! Wychodzi na to, że szary obywatel jest nieważny! - oburza się pan Leszek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska