Nie rozumiem okrzyków grozy niektórych z powodu słabych ostatnich 30 minut meczu w Jerozolimie. Nasz słynny bramkarz wręcz domagał się dymisji trenera, a portale dołożywszy fajny, gorący tytulik chętnie dawały w dobrze widocznym i ,,klikalnym” miejscu pretensje pana Janka. Pewnie, że te dwa kwadranse słabo wyglądały, ale domaganie się dymisji trenera, który wygrał eliminacje to spora przesada. Najciekawsze było to, co wyczytałem o tak zwanych barażach do mistrzostw Europy. Z eliminacji awansowało 20 drużyn, a cztery kolejne zostaną dołożone właśnie z baraży. O ich udziale decyduje lokata w Lidze Narodów. Jeśli więc pierwsza i druga drużyna w tych rozgrywkach awansowała do mistrzostw Europy, w barażach zagra trzecia. Może więc wyjść na to, że w finale zagra zespół, który w eliminacjach nie wygrał ani jednego spotkania, ale miał szczęście w Lidze Narodów być na przykład na trzecim miejscu i potem jakoś prześliznąć się przez baraże. Rozumiem pomysł UEFA z Ligą Narodów, bo mecze towarzyskie bez stawki są często nudne, a te o punkty mają inną rangę. Dziwię się jednak, że nikt nie dostrzegł, że z takiego pomysłu baraży może powstać mały potworek...
Wracając do ostatnich meczów naszej kadry. Bardzo podobał mi się Grzegorz Krychowiak. Stawiam śmiałą tezę, że przypływ formy może mieć związek ze zmianą wyglądu. Człowiek zapuścił włosy, ma brodę i hasa po boisku niczym koźlaczek. Kiedyś miałem okazję oglądać podobną reakcję tyle, że w drugą stronę. Pewien lubuski młody piłkarz miał fryzurę niczym wspaniały George Best. Grał znakomicie i wszyscy wróżyli mu wielką karierę. Niestety, ostrzygł się i niczym bibilijny Samson, któremu podstępna Dalila obcięła włosy, stracił bardzo wiele ze swojej mocy i nigdy już nie wrócił do dyspozycji z czasów kiedy biegał po boisku z bujną czupryną. Tak na poważnie to Krychowiak jeśli gdzieś nie zgubi formy, znów podczas mistrzostw Europy może zachwycać. Dokładne podania, walka w środku pola, odbiór piłki i wreszcie strzał. Coś pięknego...
Powiem szczerze, że kiedy oglądałem mecz koszykarzy Stelmetu Enei BC w Niżnym Nowogrodzie i gospodarze wygrywali różnicą 10-12 punktów nie robiłem sobie wielkich nadziei. Nie miałem pretensji, bo zespół walczył, ale szło mu w kratkę, a przecież wszystkiego wygrać się nie da. Jednak końcówka wprawiła mnie w osłupienie. Bach, bach i kosz, obrona i pudło rywali, a potem zwycięstwo. Zaraz potem obejrzałem ligowy pojedynek Anwilu z Hydro Truckiem Radom i porażkę mistrza po dziwnej stójce gospodarzy. Żal mi trenera Igora Milicicia, bo to dobry szkoleniowiec i fajny facet. Widząc dziś Anwil przypomina mi się trochę nasza ekipa z poprzedniego roku, kiedy byli zawodnicy, a nie było drużyny. Pamiętam rechot koszykarskiej Polski kiedy Stelmet na własne życzenie, najpierw tracił wysokie miejsce w rundzie zasadniczej, a potem dał ciała w półfinale i meczu o trzecie miejsce. Jestem daleki, by odpowiedzieć tym samym i zupełnie rozumiem wściekłość fanów basketu z Włocławka...
ZOBACZ TEŻ
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?