Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moim zdaniem: "To jest dobra szkoła!"

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Andrzej Flügel Archiwum GL
Dostało się ostatnio trzecioligowym sędziom. Jeden wymyślił karnego, drugi gwizdnął nie w tę stronę co trzeba, a po chwili był rzut wolny i padł gol. Nie potrafię zrozumieć czemu, na przykład często jest tak, że lubuscy arbitrzy w trzeciej lidze gwiżdżą w swoim regionie, a dolnośląscy w swoim.

Przecież bywa, że starsi piłkarze, trenerzy i sędziowie znają się jak łyse konie. Grali kiedyś razem, albo kopią do dziś w ligach oldbojów. Bywa też, że mają za sobą niejedną wspólną imprezę ze schłodzoną w roli głównej. Potem, jednym i drugim czasem trudno jest się od tego, w trakcie meczów, oderwać. I nie chodzi o jakąś korupcję, czy załatwianie wyniku, ale czasem, nawet wbrew sobie, ma się dla znajomka nieco lepsze oko...

Czemu na przykład meczu w Gorzowie nie może prowadzić sędzia ze Szczecina, a arbiter z Drezdenka zamiast do Rzepina nie pojedzie do Gniezna? Kiedyś tak było, dziś nie jest. Może zmieni się coś jak trzecia liga będzie składała się z czterech grup? Ale co tam trzecia liga. Znajomy kierownik zespołu A-klasowego opowiadał mi, że ostatnio byli na meczu, który sędziował gość zamieszkały o rzut beretem od miejscowości w której gwizdał, dodatkowo z niej pochodzi żona i mieszkają teściowie. Z kolei na linii był pan Zenek, który gwiżdże i macha chorągiewką tylko w promieniu 10 kilometrów od swojej wioski. Wiadomo więc jak ten mecz wyglądał.

Jak padało dwóch gości zawsze był wolny dla gospodarzy. Jak leżał kontuzjowany ich zawodnik sędzia nie przerwał gry, jak rywali, od razu gwizdał. Po prostu arbiter był chłopakiem stąd i siłą rzeczy łaskawiej patrzył na znajomków niż gości skądś tam. Cóż taka jest piłkarska rzeczywistość...

Chcę wziąć w obronę trenera Marka Cieślaka. Tak jak kiedyś broniłem przed nieuzasadnionymi atakami sekretarza generalnego PZPN, który zmęczony, chrapnął sobie w samolocie, a potem pod pretekstem, że był ,,pod wpływem” brutalnie wywalono go z pokładu. Uważam, że atak na trenera kadry narodowej żużlowców jest zupełnie nieuzasadniony. To, że szkoleniowiec sobie chlapnął po meczu kielicha gratulując rywalom ma go dyskwalifikować? Albo te złośliwości o rozmiarach tego kieliszka, skoro policja stwierdziła, że miał jednego promila? Gadanie, że to musiała być flaszka na głowę?

Z drugiej strony proszę tych krytykantów by wczuli się w rolę szkoleniowca, by zrozumieli. Miał być awans, kolejny sukces, a wyszła kicha. Czy w takiej sytuacji trener nie mógł sobie walnąć? Uważam, że mógł, a nawet powinien. Proszę też zauważyć z jak dobrej szkoły pochodzi szkoleniowiec. Widziałem w necie jego wywiad zaraz po meczu. Gdybym nie wiedział, że miał w sobie promil nigdy bym nie przypuszczał, że coś przyjął. No, może strzelił dwie trzy dziwne minki i miał nieco błyszczące oczka. Ale jasność wypowiedzi, ich potoczystość? Wszystko na bardzo dobrym poziomie. Już widzę jak wyglądaliby młodzi menadżerowie kręcący się dziś koło żużla, gdyby przyjęli szybkie lufy i w efekcie mieliby promila. Nie byłoby z nimi rozmowy, bo nie potrafiliby nawet trzymać pionu, a co dopiero gadać. I to z sensem!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska