Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój ojciec widział jak Rosjanie wyzwalają Szczaniec

(wak)
- Dopiero po śmierci ojca, odważyłam się sięgnąć do jego pamiątek - mówi Helena Pielichowska.
- Dopiero po śmierci ojca, odważyłam się sięgnąć do jego pamiątek - mówi Helena Pielichowska. Mariusz Kapała
Mieszkanka Szczańca Helena Pielichowska, córka Stanisława Misia opowiada, że wspomnienia napisane przez ojca, odkryła dopiero niedawno.

- Tata z mamą mieszkali na piętrze, ja z mężem natomiast na parterze. I dopóki tato i mama żyli, nie odważyłam się grzebać w jego rzeczach. Chociaż wiedziałam, że pisał pamiętnik, zbierał wycinki z gazet, zdjęcia. Tato zmarł w 2000 roku a mama w 2011 roku. I dopiero po śmierci mamy, przed rokiem odważyłam się przejrzeć pamiątki. I natknęłam się na wspomnienia z wyzwolenia Szczańca pod koniec stycznia 1945 roku. Chociaż były pisane wiele lat później, bo w 1989 roku - opowiada pani Helena.

Dodaje też, że pan Stanisław był robotnikiem przymusowym. Wcześniej mieszkał we wsi Perzyny, niedaleko Zbąszynia i stamtąd Niemcy zabrali go, by pracował w dużym majątku w Szczańcu. Niedaleko także, ale u niemieckiego gospodarza, pracowała mama pani Heleny, Waleria. Ona z kolei wcześniej mieszkała we wsi Nądnia. I właśnie pan Stanisław i pani Waleria poznali się w Szczańcu, tu pobrali i zamieszkali.

Czytaj więcej we wtorkowym, 3 lutego, papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej dla Świebodzina i okolic.

Zobacz też: Zabójstwo w Międzyrzeczu. Zarzuty dla syna ofiary i jego kolegi (zdjęcia, wideo)

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska