Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja pierwsza firma

KRZYSZTOF KOŁODZIEJCZYK 068 324 88 70 [email protected]
W sklepie Marleny Żachowskiej można kupić około 200 produktów
W sklepie Marleny Żachowskiej można kupić około 200 produktów fot. Paweł Janczarek
Jeśli zakładać własną działalność gospodarczą, to tylko za pieniądze europejskie. Rok temu zrobiła to Marlena Żachowska, która dostała 20 tys. zł dotacji.

Projekt "Moja pierwsza firma" wymyśliła i zorganizowała zielonogórska Unia Debat Oksfordzkich. Trwał ponad rok. Kilkanaście dni temu grupa osób, które za pieniądze z UE otworzyła swoja pierwszą firmę spotkała się na podsumowaniu projektu. Wszyscy odebrali po dyplomie.

Początki były bardzo trudne

Marlena Żachowska, jedna z uczestniczek programu założyła sklep internetowy. Za pieniądze z dotacji kupiła komputery, aparat fotograficzny, odpowiednie oprogramowanie. Teraz zajmuje się sprzedażą obrazów, fotografii i wszelkiego rodzaju rękodzieła. - Sama maluję, tworzę własne rzeczy. Do tej pory nie miałem gdzie tego sprzedawać, dziś robię to w swoim sklepie - mówi Marlena.
Ale dziewczyna stworzyła również szanse dla innych. W sklepie sprzedają swoje dzieła jej znajomi, również artyści - Początki były bardzo trudne, zdobyć rynek, na którym funkcjonuje tysiące podobnych sklepów nie jest łatwo - mówi dziewczyna. W jej sklepie można kupić około 200 produktów - Oprócz mebli i dywanów, wszystko, co przyda się do wystroju mieszkania - mówi

Promocja sklepu była dość klasyczna: poczta pantoflowa, ulotki, rozdawanie wizytówek, teraz Marlena zamierza zainwestować w pozycjonowanie strony. - Żeby uniknąć zwrotu dotacji trzeba było przez rok utrzymać założone przedsiębiorstwo, ale ja zamierzam nadal prowadzić swój własny interes - mówi Marlena.

Na pieniądze musieli zapracować

Celem projektu "Moja pierwsza firma" było wspieranie samozatrudnienia i powstawania nowych przedsiębiorstw. Do programu zgłosiło się 20 osób, ale nie wszyscy dostali dofinansowanie. Na pieniądze musieli zapracować. Najpierw przeszli szkolenie, na którym uczyli się arcytrudnej sztuki rozliczania się z ZUS-em czy Urzędem Skarbowym. Poznawali zasady pisania biznes planu, na zajęciach indywidualnych z doradcami uczyli się, jak pisać wnioski o dotacje inwestycyjne i chłonęli wiedzę o zasadach zakładania i funkcjonowania małych firm.

W rezultacie, dotacje, po około 20 tys. zł dostało 12 najlepiej przygotowanych projektów. Ale świeżo upieczeni przedsiębiorcy musieli również wykazać się tzw. wkładem własnym. - Niekoniecznie chodziło o pieniądze. To mogły być np. komputery - mówi Małgorzata Zasina z UDO.

Mimo, że pieniędzy nie wystarczyło dla wszystkich chętnych, to trzy osoby, którym dotacje przeszły koło nosa i tak założyły własne firmy. Spośród całej piętnastki aż dwanaście przedsiębiorstw otworzyły kobiety.

W trakcie trwania programu większość z początkujących biznesmenów korzystała również z tzw. finansowego wsparcia pomostowego. - Prowadzenie firmy to trudne zajęcie, nawet, jeśli nie masz dochodów trzeba płacić ZUS, pieniądze z pomostówek szły właśnie na to - mówi M. Zasina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska