Poseł Materna nawet nie musiał klękać przed prezydentem, co zapowiedział w audycji radiowej i co mogło się okazać hitem tej zimy.
Dwa zebrania w klubie, oba z udziałem mediów, trwały odpowiednio 13 i 18 minut. To jakiś rekord. Może, skoro Zielona Góra nie może przebić się wyżej, to właśnie tym przejdzie do historii? Dodajmy, podczas tych dwóch spotkań trwających łącznie 31 minut (czasem podczas meczu zespoły w tym czasie nie potrafią oddać strzału na bramkę) uzgodniono to czego nie potrafiono przez trzy miesiące. A tak już na poważnie.
Władzom miejskim należą się wielkie brawa. Zrobiły to czego do nich oczekiwano i co powinni zrobić. Przy tym wreszcie szybko, konkretnie, bez wracania do historii słynnej kłótni, epatowania kto pierwszy zaczął, co kto komu powiedział, jakie pisma i kiedy wysłał . Jeśli to samo uczynią działacze, spokojnie zakręca się za sponsorami, to może być dobrze, a kłótnie zapamiętamy jako czas ,,wielkiej smuty". Ale niech nikt się nie łudzi, że to koniec konfliktu Wontor - Kubicki. Ten się będzie toczyć dalej, bo w grę wchodzi polityka. Futbol i biedna Lechia zaplątała się tam zupełnie przypadkowo...
Piłkarze GKP zdominowali plebiscyt na najlepszego zawodnika lubuskiego w 2008 roku. To oczywiste, bo to nasz najlepszy zespół i nie mogło być inaczej. Trenerem roku został Grzegorz Kowalski, twórca awansu do pierwszej ligi, którego z Gorzowa pogoniono. Z jednej strony fajnie, że ludzie docenili sukces, a z drugiej jego twórca nie doczekał w klubie nawet jesieni, bo zwolniono go ostatniego sierpnia, po zaledwie czterech kolejkach! Ale w futbolu tak bywa, czas leczy rany i jak powiedział mi, po kilku lufach, jeden doświadczony szkoleniowiec: ,,Trener musi mieć twardą dupę, piłkarzy trzymać jedną ręką za jaja, a drugą za serce i nigdy do końca nie ufać działaczom". Nic dodać, nic ująć.
Już liczymy dni do ligi, a dziś wielkie święto i otwarcie sezonu, czyli mecz Lech - Udinese. Będę w Poznaniu. Niektórzy widząc zwały śniegu i zapowiedzi minusowych temperatur pukają się w głowę. - Oszalałeś? - pytają. - Nie, wcale nie oszalałem - odpowiadam. Niech się dziwią, ale ja wiem swoje. Futbol to jest futbol, wymaga ofiar i żadne śniegi i mrozy nie są straszne.
Mam takie zamówienie. Niechtrochę śniegu dowali dodatkowo. Dobrze byłoby żeby dziś w okolicy godziny 18.00 jeszcze nieco przymroziło. Niech się kilku fanów makaronu trochę podziębi, posiąpi nosem, rozkojarzy. Dodatkowo zaskoczy ich - co oczywiste - wspaniała publika. Resztę zrobią chłopcy Smudy. A ja uradowany będę Wam pisał jak pięknie pokonaliśmy Włochów, na przykład 2:0. Ale będzie radocha! Co dalej? Odpoczniemy, wyleczymy urazy. Potem pojedziemy do nich żeby wciąć dobrą pizzę, posłuchać nastrojowej włoskiej muzyki, zagrać, zremisować i przyklepać awans. Prawda, że piękne?
We wtorek był światowy dzień kota. Kiedy zapytałem mojego czego sobie życzy z tej okazji jako fan futbolu zamówił wygraną z Włochami i dobre żarcie w puszce. To drugie już załatwiłem, teraz czas na pierwsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?