Firma zatrudnia obecnie aż 800 osób, ale w powiecie sulęcińskim wezwania do zwrotu dotacji dostało więcej pracodawców. W przypadku Molexu chodziło o 1 mln dotacji i 110 tys. zł odsetek. Inni wzięli dużo mniej, ale nie mają z czego oddać.
O co chodzi urzędnikom?
Wśród nich jest właściciel Sulteksu Mirosław Ignacki. Twierdzi, że kiedy w 2006 roku brał 10 tys. zł na stworzenie miejsca pracy dla księgowej, do głowy mu nie przyszło, że będzie miał problem z utrzymaniem kilkunastoosobowego stanu zatrudnienia. - Teraz mam o czterech pracowników mniej i muszę oddać pieniądze. Z odsetkami to 13 tys. zł - denerwuje się. Podkreśla, że są w okolicy przedsiębiorcy, którzy muszą oddać nawet po kilkadziesiąt tys. zł. - Firmy zaczną bankrutować. O to chodzi urzędnikom? - pyta.
Prezes Moleksu mówi, że pieniądze oddał i z tego powodu jego firma nie zbankrutuje, ale trzeba odłożyć planowane inwestycje, m.in. zakupy maszyn. - Z żądaniem zwrotu pieniędzy nie dyskutowaliśmy, ale przecież nie dotrzymaliśmy umowy nie z naszej winy. Nikt dwa lata temu nie mówił o kryzysie - podkreśla Durdyń. - A teraz, jak ten kryzys jest, to rząd od pół roku debatuje nad pakietem antykryzysowym i nic z tego nie wynika - dodaje.
Więcej przeczytasz na http://www.strefabiznesu.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?