- Znałam terminy ich przylotów, ale niektórych trudno było wyłuskać z tłumu podróżnych, bo byli w dżinsach i koszulkach. To dość niekonwencjonalny ubiór jak na wysokiej rangi urzędnika - opowiada.
Monika studiuje filologię hiszpańską na Uniwersytecie Wrocławskim. Jakim cudem dostała się na szczyt NATO, który był najważniejszym w tym roku wydarzeniem politycznym w naszym kraju? - Oferta dwudniowej pracy przy obsłudze imprezy była zamieszczona na liście wakacyjnych praktyk. Nawet się nie zastanawiałam. Lepiej popracować dwa dni, niż cztery tygodnie. I w dodatku mogłam uczestniczyć w epokowym wydarzeniu - opowiada.
Przy obsłudze dyplomatów i akredytowanych na szczycie Sojuszu dziennikarzy pracowało ponad 200 wolontariuszy. Przedtem przeszli gęste sito, gdyż zgłosiło się aż 2,5 tys. chętnych.
- Musiałam wypełnić kwestionariusz i oświadczenie o niekaralności. Potem przeszłam rozmowę kwalifikacyjną, podczas której odpowiadałam na różne, niekiedy bardzo podchwytliwe i nietypowe pytania. Jedno z nich dotyczyło tego co zrobię, jeśli gość zacznie wymiotować w miejscu publicznym - opowiada.
Przepustką na spotkanie światowych liderów okazała się dla znajomość języków obcych. Nasza studentka biegle mówi po hiszpańsku, angielsku i francusku, co udowodniła podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Szczególnie ważny okazał się francuski, który jest językiem światowej dyplomacji.
- Wszyscy musieliśmy być podobnie ubrani. Niebieskie koszule oraz granatowe spódnice, albo spodnie. Kobiety musiały być w butach na obcasach, ale niezbyt wysokich. Pracowaliśmy za darmo, jako wolontariusze. Sama musiałam załatwić sobie noclegi i wyżywienie. Dostaliśmy tylko karty uprawniające do bezpłatnych przejazdów i wstępu do niektórych obiektów - opowiada.
Studentka pracowała w grupie witającej gości na lotnisku. Wolontariusze dostali przepustki Ministerstwa Spraw Zagranicznych z hologramem Biura Ochrony Rządu. Dzięki temu swobodnie poruszali się po Okęciu, które przypominało wtedy oblężoną twierdzę. Na lotnisku aż roiło się od funkcjonariuszy rozmaitych służb - od Straży Granicznej po uzbrojonych po zęby komandosów.
- Byliśmy oprawą wydarzenia. Informowaliśmy gości, jak dojechać do hoteli, rozdawaliśmy im materiały informacyjne i odprowadzaliśmy do taksówek. I tak przez dwa dni - opowiada.
Najważniejszym gościem był bez wątpienia prezydent USA Barack Obama. Monika nie miała jednak okazji go spotkać, ani tym bardziej zrobić sobie z nim zdjęcie. Prezydencki Air Force
One wylądował na lotnisku wojskowym, zaś jego najważniejszy pasażer miał taką obstawę, że nie prześliznęłaby się tam nawet przysłowiowa mysz. - Nie miałam czasu na fotki - dodaje.
Czym dla studentki była praca przy obsłudze natowskiego szczytu - Z pewnością nowym doświadczeniem i ciekawą przygodą. Poznałam też wielu fajnych ludzi. Byłam świadkiem i uczestnikiem ważnego wydarzenia. Wiele moich koleżanek było bardzo podekscytowanych. Podchodzili do swoich obowiązków jak do misji. ja traktowałam to z większym dystansem - komentuje.
W szczycie wzięli udział politycy i dyplomaci z 28 państw należących do NATO. Podjęli kilka bardzo ważnych decyzji. Jedna z nich dotyczy wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu. Na tej podstawie w 2017 r. do Polski trafi dowodzony przez Amerykanów batalion, który ma stacjonować w czterech bazach. M.in. w Skwierzynie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?