Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monumentalna praca Papiny robi wrażenie

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
- Zapraszam wszystkich do pracowni rzeźbiarskiej w skansenie w Ochli - mówi Jan Papina, który planuje już kolejną rzeźb - Kopernika
- Zapraszam wszystkich do pracowni rzeźbiarskiej w skansenie w Ochli - mówi Jan Papina, który planuje już kolejną rzeźb - Kopernika Mariusz Kapała
Obraz Matejki ,,Rejtan'' odsłonięto w listopadzie 1866 r. Trójwymiarowy ,,Rejtan'' w drewnie zostanie odsłonięty za rok. Ale już dziś można go podziwiać w Ochli, gdzie Jan Papina rzeźbi codziennie swoje kolejne dzieło.

- Wzoruję się na Matejce, który na płótnie namalował scenę, która rozegrała się 21 kwietnia 1773 w trzecim, decydującym dniu obrad sejmu rozbiorowego na zamku w Warszawie. Za jego sprawą Prusy, Rosja i Austria podzieliły między siebie polskie ziemie - mówi rzeźbiarz. - Ale nie wszystkie detale jak np. te z żyrandolem da się w drewnie odwzorować…
I po chwili dodaje, że jego praca ma być przestrogą dla Polski. By sytuacja, choć w innym wymiarze, nie mogła się powtórzyć. Wszak, kto kupuje nasze przedsiębiorstwa, firmy?

Monumentalna rzeźba ma być gotowa za rok. Ale już dziś robi wrażenie, co potwierdzają liczne wpisy w kronice. Zachwyceni są uczniowie z SP-9 w Gorzowie, nauczyciele z I LO w Zielonej Górze, turyści ze Szczecina, Opola, Kalisza. Wpisują się Niemcy, Francuzi, Australijczycy. Życzą wytrwałości i tego, by kolejna już praca pozostała w Zielonej Górze lub w województwie. I stanowiła kolejną turystyczną atrakcję.

Sprzedał "Grunwald...", miał na "Rejtana"

Przed nami wielka ściana. To drewno lipowe, leśne. Niemcy sadzili lipy, by móc zrobić z ich drewna ramy do obrazów, ozdoby do mebli. Praca powstaje na 10 blokach. Każdy ma trzy metry wysokości, 60 cm szerokości i 40 cm głębokości. Jeden waży ok. 500 kg.

- Bloki nie są połączone, lecz dostawiane. Dzięki temu łatwiej transportować płaskorzeźbę - zauważa J. Papina. - Do stodoły w skansenie w Ochli zostały przetransportowane dźwigiem i wózkiem widłowym.

Nie byłoby "Rejtana", gdyby nie wcześniejsza "Bitwa pod Grunwaldem", o którą radni toczyli bój z prezydentem miasta. Janusz Kubicki chciał, by praca pozostała w Winnym Grodzie. Kilkakrotnie rajcowie zajmowali się tym tematem. Bo studenci Uniwersytetu Trzeciego Wieku zebrali ponad 400 podpisów i zaproponowali projekt uchwały, na mocy której miasto odkupiłoby "Grunwald". Radni jednak uznali, że nie chcą giganta. Rzeźba, o wymiarach 10,2 m na 4,7 m, składa się z 34 bloków, każdy wysokości ok. 2,4 m i szerokości ok. 60 cm. I wadze ok. 450 kg.

Papina więc sprzedał dzieło na wschód. Kupił je biznesmen z Podkarpackiego. Umieścił w jednej ze szkół, do której ciągną tysiące wycieczkowiczów. - Teraz zainteresował się nim Uniwersytet Rzeszowski. Dzwonili do mnie, ale ja nie jestem właścicielem, tylko autorem. Mnie osobiście zadowala już pomysł, by moja praca stanęło w najważniejszej na Podkarpaciu uczelni - dodaje J. Papina.
Dzięki sprzedaży, rzeźbiarz miał pieniądze na drewno do dalszej pracy.

Pomaga muzyka i miętówki

Materiał kosztował 90 tys. zł. Pochodzi z lasów w Nowej Soli. Następnie w tartaku w Klenicy odbyło się sezonowanie i przecieranie... W końcu trafiło do Przytoku, do stolarza Leszka Boguniewicza, który skleił poszczególne bloki (jeden duży to sześć małych bloczków).

- Zanim one tu, w tej 200-letniej stodole z Łężycy, stanęły, konserwowałem je francuskim środkiem. Przed grzybami i robalami - mówi J. Papina. - Po zakończeniu pracy będzie kolejna konserwacja. A następna? Może za sto lat?
Przed płaskorzeźbą rośnie góra drewnianych odpadów i wiór. Goście zabierają je stąd wraz z autografem artysty, który pracuje tu od poniedziałku do piątku w godz. 9.00 - 13.30.

- Mam już swoje lata, kondycja nie ta co dawniej, trzeba odpoczywać - podkreśla zielonogórzanin. - Ale kiedy w skansenie organizowana jest duża impreza, to przychodzę i rzeźbię. Tak będzie w tę niedzielę. Liczę na wiele odwiedzin. W godz. 11.00 - 17.00.

Nieodzowny sprzęt to dłuta. Ale nie typowo rzeźbiarskie. Artysta woli te ciesielskie. Lepszą fakturę w drewnie pozostawiają. Raz na tydzień trzeba je naostrzyć i hej... do pracy. Pomaga spokojna muzyka z radia i cukierki miętowe. Papierki po nich leżą wśród odpadów.

- Teraz muszę dopieścić rzeźbę. I cofnąć żołnierza w drzwiach, bo za bardzo rzuca się w oczy, a przecież na obrazie był ledwo widoczny - zauważa Jan Papin, autor słynnej już "Bitwy pod Grunwaldem", jak i innych prac takich jak: Wrzesień '39 czy figury Matki Boskiej Pocieszycielki Strapionych.

Niech zostanie u nas

- "Rejtan" ma swój odrębny klimat. Dobrze by było, by tym razem rzeźba została u nas - mówi Sławomir Gryś, student. - Przecież osób, które będą chciały to dzieło zobaczyć, na pewno będzie wiele. Nieważne, gdzie je umieścimy. W Palmiarni, hali sportowo-rekreacyjnej, czyli CRS-ie, sali kolumnowej Urzędu Marszałkowskiego... Rzeźba jest do wzięcia i nie przegapmy kolejnej szansy, posiadania czegoś, co może być turystycznym magnesem.

Tadeusz Woś uważa, że jeśli nie prezydent czy marszałek, to może jakiś właściciel firmy by kupił...
- Wiem, że teraz niedobry czas na takie sprawy. Wszędzie słyszy się tylko o zwolnieniach, oszczędnościach, zaciskaniu pasa. Ale może właśnie dlatego warto zainwestować w kulturę? Mieć coś trwałego, co na pewno przyciągnie innych ludzi - dodaje pan Tadeusz.

Zaczęło się od mydła

Jan Papina pochodzi z Wałbrzycha, do Zielonej Góry przeprowadził się w 1978 roku.
- Przeniosłem się tu służbowo, bo pracowałem w wojsku, jako oficer operacyjny - mówi. - Dziewięć lat dojeżdżałem do jednostki w Szczawnie koło Krosna Odrzańskiego. Po rozstaniu z wojskiem znalazłem zatrudnienie w energetyce. Zgodnie z moim wykształceniem.

W końcu w 1991 roku, kiedy namawiano wszystkich, by brali sprawy w swoje ręce, postawił bar niedaleko byłej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Po sześciu latach znów zmienił profesję, został ochroniarzem. A gdy znowu los się odwrócił, więcej czasu poświęcał rzeźbieniu.

Ale zaczęło się od... mydła w wojsku. Tak z nudów. No bo co tu robić, jak czasu za dużo. A możliwości niewiele. Siadł z kostką szarego i dłubał. Te pierwsze figurki ofiarował znajomym. Z okazji imienin czy urodzin.

Pierwszą rzeźbę wykonał w drewnie w 1991 roku. Była to figura Matki Boskiej Orędowniczki Cierpiących. Do kapliczki w poliklinice. Półtorametrowa rzeźba powstawała pół roku. Drugą, większą była Ostatnia Wieczerza. Znajduje się w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP w Chynowie. W podziękowaniu za to, że żona wraca do zdrowia...

Z czasem powstawały inne rzeźby. Jak ta na zamówienie ówczesnej prezydent miasta Bożeny Ronowicz - ,,Widok Zielonej Góry z drugiej połowy XV wieku''. Dziś można ją podziwiać w ratuszu. Dla Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Zielonej Górze powstała ,,Aleja dębowa''...

Wśród postaci, które stworzył, nie mogło zabraknąć patrona Winnego Grodu - świętego Urbana. Jedną z nich zamówiła Bożena Ronowicz do swego domu. Taką samą, jaką ofiarował Janowi Pawłowi II, gdy w 1997 roku odwiedził Gorzów Wielkopolski.

Nie ukrywa, że jego imiennik - Jan Matejko - ciągle go fascynuje. Dlatego ciągle stara się jego obrazy przenosić na drewniane ściany i tworzyć postacie w trzech wymiarach. - Inny jest odbiór tego, co Matejko chciał nam przekazać. Cieszę się, że młodym się podoba, a przecież mają dziś tyle możliwości, innych atrakcji - dodaje rzeźbiarz.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska