Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morsy lubią ekstremalne atrakcje. Jak zakończyły sezon? Przepłynęły Odrę wpław w Cigacicach. Zobaczcie, jak było [DUŻO ZDJĘĆ]

Redakcja
Dla jednych szaleństwo, dla innych coś naprawdę niesamowitego. Coś, co jest przygodą, o której nie można zapomnieć do końca życia. Nikt nie zabierze im tych emocji, tej dawki adrenaliny i przede wszystkim pozytywnej energii. Ponad 60 osób podjęło wyzwanie. Postanowiło przepłynąć Odrę wpław. Większość przyjechała do Cigacic po raz pierwszy. Pozostali wrócili tutaj jeszcze raz. Bo, jak podkreślają, za każdym razem jest podekscytowanie i chęć pokonania pewnych barier, słabości. - Ludzie chcą zmierzyć się ze sobą. Chcą poczuć adrenalinę. Ale także to przejaw pasji, chęci kontaktu z naturą i trochę do żywiołu. Jakby nie patrzeć jest to zmaganie się z rzeką. Ona zawsze może zaskoczyć, bo nie wiadomo gdzie nurt jest silniejszy, a gdzie słabszy - przyznał Grzegorz Blaut, organizator wydarzenia z Klubu Zielonogórskie Morsy SPOKO Tato. Grzegorz przepłynął Odrę już po raz trzeci, towarzyszyli mu synowie Iwan i Tomek. Wspólnie dodają, że za każdym razem to coś innego. Inne uczucie, inne doświadczenie. Ale zawsze to świetna przygoda. Najstarszy mors, który przepłynął Odrę miał 69 lat, najmłodszy 9. Jak widać, morsowanie nie zna granic. Wszystko tak naprawdę zależy od nas. Naszej wewnętrznej siły, podejścia i wyobraźni. Na zaproszenie Grzegorz Blauta odpowiedziały morsy m.in. z Sulechowa, Kożuchowa, Nowej Soli, Zielonej Góry, Poznania, Wolsztyna, Dąbia czy Swarzędza. Dla jednych niedzielne spotkanie było czymś naprawdę wyjątkowym, co na długo zapisze się w ich pamięci. A szczególnie dla pana Janusza z Wolsztyna. Postanowił spędzić tak swoje 62. urodziny. - Morsuję już od 5 lat. Ostatnio przepłynąłem Wartę w Poznaniu. Jak tylko przeczytałem, że mogę podjąć wyzwanie także w Cigacicach, od razu tu przyjechałem. Nie jest łatwo. Bo nurt jest silny, stan wody wysoki, ale wrażeń nie da się opisać. Czy powtórzyłbym to jeszcze raz? Oczywiście! Za rok zabieram większą ekipę w Wolsztyna i przyjeżdżamy zakończyć sezon właśnie tutaj - dodał solenizant. Jak było 15 kwietnia w Cigacicach na zakończeniu morsowego sezonu? Zajrzyjcie do naszej galerii>>>Polecamy także: Dzień sapera w Lubuskim Muzeum w Drzonowie [ZDJĘCIA]Zobacz również: VI Ogólnopolski Turniej Sztuk Walki o Puchar Prezydenta Miasta Zielona Góra
Dla jednych szaleństwo, dla innych coś naprawdę niesamowitego. Coś, co jest przygodą, o której nie można zapomnieć do końca życia. Nikt nie zabierze im tych emocji, tej dawki adrenaliny i przede wszystkim pozytywnej energii. Ponad 60 osób podjęło wyzwanie. Postanowiło przepłynąć Odrę wpław. Większość przyjechała do Cigacic po raz pierwszy. Pozostali wrócili tutaj jeszcze raz. Bo, jak podkreślają, za każdym razem jest podekscytowanie i chęć pokonania pewnych barier, słabości. - Ludzie chcą zmierzyć się ze sobą. Chcą poczuć adrenalinę. Ale także to przejaw pasji, chęci kontaktu z naturą i trochę do żywiołu. Jakby nie patrzeć jest to zmaganie się z rzeką. Ona zawsze może zaskoczyć, bo nie wiadomo gdzie nurt jest silniejszy, a gdzie słabszy - przyznał Grzegorz Blaut, organizator wydarzenia z Klubu Zielonogórskie Morsy SPOKO Tato. Grzegorz przepłynął Odrę już po raz trzeci, towarzyszyli mu synowie Iwan i Tomek. Wspólnie dodają, że za każdym razem to coś innego. Inne uczucie, inne doświadczenie. Ale zawsze to świetna przygoda. Najstarszy mors, który przepłynął Odrę miał 69 lat, najmłodszy 9. Jak widać, morsowanie nie zna granic. Wszystko tak naprawdę zależy od nas. Naszej wewnętrznej siły, podejścia i wyobraźni. Na zaproszenie Grzegorz Blauta odpowiedziały morsy m.in. z Sulechowa, Kożuchowa, Nowej Soli, Zielonej Góry, Poznania, Wolsztyna, Dąbia czy Swarzędza. Dla jednych niedzielne spotkanie było czymś naprawdę wyjątkowym, co na długo zapisze się w ich pamięci. A szczególnie dla pana Janusza z Wolsztyna. Postanowił spędzić tak swoje 62. urodziny. - Morsuję już od 5 lat. Ostatnio przepłynąłem Wartę w Poznaniu. Jak tylko przeczytałem, że mogę podjąć wyzwanie także w Cigacicach, od razu tu przyjechałem. Nie jest łatwo. Bo nurt jest silny, stan wody wysoki, ale wrażeń nie da się opisać. Czy powtórzyłbym to jeszcze raz? Oczywiście! Za rok zabieram większą ekipę w Wolsztyna i przyjeżdżamy zakończyć sezon właśnie tutaj - dodał solenizant. Jak było 15 kwietnia w Cigacicach na zakończeniu morsowego sezonu? Zajrzyjcie do naszej galerii>>>Polecamy także: Dzień sapera w Lubuskim Muzeum w Drzonowie [ZDJĘCIA]Zobacz również: VI Ogólnopolski Turniej Sztuk Walki o Puchar Prezydenta Miasta Zielona Góra Magda Weidner
Dla jednych szaleństwo, dla innych coś naprawdę niesamowitego. Coś, co jest przygodą, o której nie można zapomnieć do końca życia. Nikt nie zabierze im tych emocji, tej dawki adrenaliny i przede wszystkim sporej dawki energii. Ponad 60 osób podjęło wyzwanie. Postanowiło przepłynąć Odrę wpław. Większość przyjechała do Cigacic po raz pierwszy. Pozostali wrócili jeszcze raz. Bo, jak podkreślają, za każdym razem jest podekscytowanie i chęć pokonania pewnych barier, słabości. - Ludzie chcą zmierzyć się ze sobą. Chcą poczuć adrenalinę. Ale także to przejaw pasji, chęci kontaktu z naturą i trochę do żywiołu. Jakby nie patrzeć jest to zmaganie się z rzeką. Ona zawsze może zaskoczyć, bo nie wiadomo gdzie nurt jest silniejszy, a gdzie słabszy - przyznał Grzegorz Blaut, organizator wydarzenia z Klubu Zielonogórskie Morsy SPOKO Tato. Grzegorz przepłynął Odrę już po raz trzeci, towarzyszyli mu synowie Iwan i Tomek. Wspólnie dodają, że za każdym razem to coś innego. Inne uczucie, inne doświadczenie. Ale zawsze to świetna przygoda. Najstarszy mors, który przepłynął Odrę miał 69 lat, najmłodszy 9. Jak widać, morsowanie nie zna granic. Wszystko tak naprawdę zależy od nas. Naszej wewnętrznej siły, podejścia i wyobraźni. Na zaproszenie Grzegorz Blauta odpowiedziały morsy m.in. z Sulechowa, Kożuchowa, Nowej Soli, Zielonej Góry, Poznania, Wolsztyna, Dąbia czy Swarzędza. Dla jednych niedzielne spotkanie było czymś naprawdę wyjątkowym, co na długo zapisze się w ich pamięci. A szczególnie dla pana Janusza z Wolsztyna. Postanowił spędzić tak swoje 62. urodziny. - Morsuję już od 5 lat. Ostatnio przepłynąłem Wartę w Poznaniu. Jak tylko przeczytałem, że mogę podjąć wyzwanie także w Cigacicach, od razu tu przyjechałem. Nie jest łatwo. Bo nurt jest silny, stan wody wysoki, ale wrażeń nie da się opisać. Czy powtórzyłbym to jeszcze raz? Oczywiście! Za rok zabieram większą ekipę w Wolsztyna i przyjeżdżamy zakończyć sezon właśnie tutaj - dodał solenizant. Jesteście ciekawi, jak było 15 kwietnia w Cigacicach? Zobaczcie naszą galerię zdjęć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska