Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Most w Milsku już otwarty. Czy uda się utrzymać prom? Ponad 3 tys. osób podpisało się pod petycją

Urszula Baumann
Czy zobaczymy jeszcze prom na Odrze w Milsku? Wiele osób ma nadzieję, że tak
Czy zobaczymy jeszcze prom na Odrze w Milsku? Wiele osób ma nadzieję, że tak U. Baumann
Nowy most nad Odrą został otwarty 28 października. Sześć dni później z kursującego ponad 1,5 km dalej promu zjechał ostatni samochód. Załoga jeszcze uderzyła w pokładowy dzwon, stanęła do pamiątkowego zdjęcia, a potem zeszła na brzeg. Czy wróci do pływania? Na razie nie wiadomo. Pod petycją w sprawie utrzymanie przeprawy Milsko - Przewóz podpisało się ponad 3 tysiące osób.

Marlena Kostrubiec z Nowego Strącza we wtorek, 2 listopada miała sporo szczęścia. Na pokład promu wjechała w ostatniej chwili. Nie wiedziała, że za kilkanaście minut przeprawa zostanie zamknięta.

- Trafiłam tutaj przez przypadek, bo tak poprowadziła mnie nawigacja. No i okazało się, że jestem ostatnią pasażerką - mówiła z uśmiechem. – Trudno mi ocenić, czy przeprawa powinna nadal funkcjonować, nigdy z niej wcześniej nie korzystałam – przyznała szczerze.

Wątpliwości nie miał za to młody mieszkaniec Wrocławia. – Specjalnie wybrałem tę trasę, bo być może to ostatnia okazja, aby pokonać rzekę w ten sposób. Zawsze, gdy odwiedzam tu rodziców, wsiadam na rower i jeżdżę po okolicy. Z promu korzystałem dziesiątki razy. Nie powinno się go likwidować. To był ulubiony szlak rowerzystów i motocyklistów – przekonywał.

Waldemar Stopierzyński z Zielonej Góry, który z promu zjechał jako przedostatni, nie ukrywał, że cieszy się z nowego mostu, ale rozumie też sytuację mieszkańców Milska. - Aby dostać się na drugi brzeg rzeki, muszą teraz jechać do Zaboru, bo tam jest wjazd na nową drogę prowadzącą do mostu – zauważył. – Jeżeli prom miałby być zlikwidowany, przydałaby się jakaś droga wzdłuż Odry, łącząca Milsko z mostem - dodał.

Turystyczna atrakcja od maja do września?

Gdy budowa mostu zbliżała się do finału, ruszyła akcja zbierania podpisów pod petycją w sprawie dalszego funkcjonowanie przeprawy promowej Milsko – Przewóz.

- Na ten most wszyscy czekali z utęsknieniem, ale prom powinien zostać. Podpisałyśmy się pod tym wnioskiem – usłyszeliśmy od dwóch mieszkanek Bojadeł spotkanych w centrum wsi.

Podobnego zdania było wiele osób, także spoza regionu.

- Zebraliśmy ponad trzy tysiące podpisów – poinformował Tomasz Pawliczak, szef firmy obsługującej przeprawę Milsko – Przewóz. – Petycja trafiła do Urzędów Gmin Bojadła i Zabór, Starostwa Powiatowego w Zielonej Górze i Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego. Chcielibyśmy utrzymać przeprawę, chociażby jako atrakcję turystyczną, dostępną od maja do września – dodał. Zaznaczył, że w czasie wakacji promem przeprawiało się nawet tysiąc osób dziennie.

T. Pawliczak przyznał, że od momentu otwarcia mostu, widać, że dla wielu osób prom jest nadal ważnym środkiem transportu. - Zwłaszcza dla mieszkańców gmin Bojadła i Zabór – zaznaczył. - Ludzie chcą, aby nadal funkcjonował.

Wakacyjna wycieczka w drodze do pracy

W mediach społecznościowych nie brakuje głosów za pozostawieniem promu. Wiele osób z sentymentem wspomina rzeczną przeprawę, dziękuje pracownikom.

- Kawał historii, mojej też. Szkoda wielka. W drodze do i z roboty przeprawa promem była jak wakacyjna wycieczka. Wszystkiego dobrego dla każdego z pracowników promu, tych teraz i tych sprzed lat – napisała pani Magda.

- Szkoda. To jest super atrakcja i to za każdym razem! Szczególnie na wyprawach rowerowych – czytamy dalej.
- To atrakcja nawet dla dorosłych. Dziękujemy obsłudze.
- To były wspaniałe chwile, tego się nie zapomni.
- Dziękuję za te wspólne lata. Atrakcja, miło spędzony czas. Obsługa rewelacyjna. Może jednak wróci jako atrakcja w sezonie letnim.

Są też pomysły, jak dofinansować przeprawę.

- Z jednej strony bardzo się cieszę, że mamy most, z drugiej przeprawa promowa powinna funkcjonować jako atrakcja turystyczna, oczywiście za opłatą – uważa pani Ewa. Wtóruje jej pani Elżbieta. – Myślę, że i za opłatą znajdzie się dużo chętnych.

- Miejmy nadzieję, że niedługo będzie jak dawniej. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było promu – podsumowuje dyskusję kolejna osoba.

300 lat historii

W tym miejscu ludzie i zwierzęta byli przewożeni przez rzekę przynajmniej od pierwszej połowy XVIII w. - Dotarliśmy do starej mapy, na której zaznaczona jest przeprawa – pokazują na ekranach smartfonów członkowie załogi promu. - Mnóstwo osób poświęciło rzece kawał życia – dodaje z nostalgią w głosie Marek Wajda. I choć sam zdołał tu popracować zaledwie rok, nie kryje emocjonalnego stosunku do swojego zajęcia i samej Odry.

- Ten prom jest wpisany w historię tego miejsca – podkreśla. - Wiele osób uważało go za atrakcję turystyczną. Przyjeżdżali tu ludzie z całego świata, nawet z tak egzotycznego kraju, jak Kenia. Z pokładu można było obserwować bieliki, które przed skażeniem Odry przylatywały tutaj codziennie, gągoły, zimorodki, bobry… Długo by wyliczać. Każdy dzień był inny i każdego dnia rzeka wyglądała inaczej. Pamiętam, jak wszyscy fotografowali podwójną tęczę, gdy pewnego razu pojawiła się po deszczu.

M. Wajda ma więcej argumentów za utrzymaniem promu. Jego zdaniem jest to obiekt o znaczeniu strategicznym, szczególnie w obecnych czasach. - Można ograniczyć jego pływanie do sezonu turystycznego, ale zawsze powinien być w gotowości – dodaje.

Przypomina też, że mieszkańcy Milska najbliższą stację paliw mają w Bojadłach. Do tej pory mieli do pokonania 2 km, teraz droga znacząco im się wydłużyła. W podobnej sytuacji są też rolnicy posiadający pola po obu brzegach rzeki.

Nie wiadomo, co będzie…

Jarosława Bugałę, który na promie przepracował około 12 lat, pytamy o nietypowe sytuacje, które zapadły mu w pamięci.

- Kiedyś auto wjechało do wody, innym razem ciągnik - wspomina. - Było też tak, że prom się zerwał, ale zaraz się zatrzymał, tutaj, przy pierwszej główce - wskazuje ręką.

- Żal promu? – pytamy.
- Żal – opowiada krótko.
- Co z Wami będzie?
- Do końca roku mamy umowy, będziemy dozorować prom, a potem koniec. Nie wiadomo, co będzie…

Do obsługi promu zatrudnionych było siedem osób. Wszyscy zdają sobie sprawę, że ich los jest niepewny. Do finansowania przeprawy nie ma kolejki chętnych.

- Utrzymywanie promu być może jest deficytowym przedsięwzięciem, ale czy ktoś zamyka na przykład ogrody zoologiczne z tego powodu, że trzeba do nich dopłacać? – pytają retorycznie.

Jest nowy właściciel

Po otwarciu mostu zmienił się przebieg drogi wojewódzkiej nr 282. Jej fragment prowadzący do przeprawy oraz sam prom został przekazany Starostwu Powiatowemu w Zielonej Górze.

- W tej chwili nie ma szans na ponowne uruchomienie przeprawy promowej – informuje Tadeusz Pająk, wicestarosta Powiatu Zielonogórskiego. - Być może Gminy Zabór i Bojadła, Powiat i Urząd Marszałkowski zdecydują się na to w sezonie letnim, żeby sprawdzić, jakie będzie zainteresowanie. To może przesądzić o przyszłości promu w następnych latach - zaznacza.

Przyszły rok przyniesie kolejne zmiany, bo kategoria dróg dojazdowych do Odry znowu się obniży i z powiatowych staną się gminnymi. Przeprawa promowa formalnie będzie należała do Bojadeł.

Czy znajdą się pieniądze?

Wójtowie i radni obu nadodrzańskich gmin już dziś rozważają, co zrobić z generującą wysokie koszty spuścizną. Pod koniec ubiegłego tygodnia omawiali koncepcję wykorzystania promu w sezonie turystycznym.

Krzysztof Gola, wójt gminy Bojadła przyznaje, że jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. – Musimy mieć zgodę radnych na ten pomysł – zaznacza. Nie ukrywa jednak, że samorządu nie stać nie tylko na utrzymanie promu, ale nawet na współfinansowanie turystycznego projektu. Podobnie uważają radni zasiadający w komisji budżetowej.

Komisja budżetowa obradowała także w gminie Zabór. – Jej członkowie doszli do wniosku, że chcą spotkać się z panią marszałek województwa, starostą i wójtem gminy Bojadła, aby rozważyć możliwość uruchomienia promu w przyszłym roku, w okresie wiosenno-letnim – informuje wójt Robert Sidoruk. - Poznaliśmy miesięczne koszty utrzymania przeprawy i wiemy, że nie jesteśmy w stanie pokryć ich z własnego budżetu. Niemniej jednak chcielibyśmy uruchomić prom w sezonie turystycznym. Niech testowo popływa, zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie.

Robert Sidoruk liczy, że do spotkania dojdzie jeszcze w grudniu. – Być może uda się znaleźć sposoby na obniżenie kosztów funkcjonowania przeprawy – zapowiada.

Przypomnijmy, że prom czynny był tylko w porze dziennej. Nie kursował w przypadku zbyt niskiego lub wysokiego stanu wody, płynącej kry, silnego wiatru czy gęstej mgły. Stał także w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia i Świąt Wielkanocnych oraz w Nowy Rok.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska