Ledwie kilka dni dzieli nas od koronacji nowego mistrza świata na żużlu. Koronacji, która najpewniej stanie się wielkim świętem dla polskiego żużla, a lokalnie – dla Ziemi Lubuskiej, a przede wszystkim Gorzowa i miejscowej Stali. Oczywiście, można sobie wyobrażać różne scenariusze ostatniej rundy Grand Prix w Toruniu (5 października), ale chyba większość kibiców, dziennikarzy, czy ekspertów, na najwyższym stopniu podium widzi Bartosza Zmarzlika. Żużlowca, który w tym sezonie wielokrotnie pokazał, że potrafi być jeźdźcem z innej planety. Tej wersji wypada nam się trzymać i wierzyć, że na MotoArenie wysłuchamy Mazurka Dąbrowskiego.
Już dzień później (6 października) Bartosz Zmarzlik spotka się z gorzowskimi kibicami na „Jancarzu” podczas pierwszego meczu barażowego o utrzymanie w ekstralidze. To chyba główny powód, który sprawił, że zarządcy Stali nie chcieli nawet słyszeć o tym, by to spotkanie przenieść do Ostrowa, a dopiero w rewanżu gościć ostrowską drużynę u siebie. Z pewnością zadziałał czynnik ekonomiczny. Więcej jednak do stracenia mają ostrowianie, dlatego szkoda, że Żużlowa Ekstraliga i gorzowski klub nie poszły na rękę dużo uboższemu klubowi. A ten dość mądrze argumentował swoje prośby o to, by data 6 października pozostała terminem rozegrania meczu na ich torze (tak wynikało z terminarza, a spotkanie w Gorzowie miało się odbyć tydzień wcześniej, zostało jednak odwołane z powodu złych prognoz pogody).
– Stracimy duże pieniądze – mówią działacze z Ostrowa tłumacząc, że na 6 października sprzedali już sporo biletów, m.in. kibicom zagranicznym, którzy mieli przyjechać na mecz prosto z turnieju Grand Prix w Toruniu. A i promocja zawodów kosztowała niemało. Ostrowianie prosili, by ustawić tak terminy baraży, by ten 6 października został rozegrany u nich. Nic to nie dało, pierwszoligowy Ostrów odbił się od ekstraligowej ściany. A szkoda, przecież można było zrobić wyjątek i odejść od zasady – pierwszy mecz na torze ekstraligowca – i pozwolić klubowi z pierwszej ligi doprowadzić do udanego finału zorganizowania atrakcyjnej imprezy.
Ekstraliga i Stal nie dały się namówić, dlatego wkurzeni ostrowianie zapowiedzieli, że wyślą do Gorzowa zespół juniorów. Trzeba mieć nadzieję, że był to jedynie złośliwy wpis na Facebooku i na gorzowskim torze zameldują się jednak w pełnym składzie. W potyczce ze Stalą szans na wygranie, choćby jednego meczu, raczej nie mają, dlatego tym bardziej dziwne jest to, że nie dano im szansy na choć odrobinę radości związanej z przeprowadzenia już skrupulatnie zaplanowanych zawodów w konkretnym terminie.