Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Można jeszcze kupić auta z rocznika 2009

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
Kamila Mamet z zielonogórskiego salonu Peugeota zachęca do zakupu pojazdów z 2009 roku. - Klient może zyskać do 14.200 złotych - podkreśla pani Kamila (fot. Paweł Janczaruk)
Kamila Mamet z zielonogórskiego salonu Peugeota zachęca do zakupu pojazdów z 2009 roku. - Klient może zyskać do 14.200 złotych - podkreśla pani Kamila (fot. Paweł Janczaruk)
Już w listopadzie 2009 roku dilerzy rozpoczęli wyprzedaż aut wyprodukowanych w 2009 roku. Niektórzy z nich samochody takie jeszcze mają. To ostatnia okazja, by kupić auto nowe, ale po znacznie niższej cenie.

Auta z rocznika 2009 są tańsze od tych wyprodukowanych w 2010 roku nawet o 10-20 tys. zł. Ponadto, co jest szczególną zaletą w przypadku pojazdów z rodowodem japońskim, są dostępnie najczęściej od ręki lub za kilka dni. Tymczasem auta z rocznika 2010 odbierzemy dopiero w marcu czy nawet później. Tu najlepszym przykładem są chociażby samochody ze znakiem Suzuki, Mazdy czy Nissana. Są one produkowane w Japonii, a więc cały proces zamawiania, produkcji i transportu do Europy trwa nawet kilka miesięcy.

Czy pojazdy wyprodukowane w 2009 są gorsze od tych z 2010 roku? Absolutnie nie. To identyczne auta, a jedyna różnica to rok produkcji. Pamiętajmy też, że auta 2009 mają pełną, dwu, trzy czy nawet siedmioletnią gwarancję.

Okres gwarancyjny liczy się bowiem nie od daty produkcji, ale daty sprzedaży. Dlaczego zatem Polacy nie ruszyli masowo po znacznie przecenione auta? Powód wydaje się jeden. W Polsce, jak w żadnym innym kraju, o cenie auta przy sprzedaży na rynku wtórnym decyduje rok produkcji. A więc jeśli na giełdzie czy nawet w komisie, obok siebie stoją np. dwa identyczne golfy z takimi samymi silnikami i wyposażeniem, ale jeden został wyprodukowany w 2007 a drugi 2006roku, to najpewniej ten drugi będzie tańszy. Mimo że pierwszy ma na liczniku np. 150 tys. km, a drugi 50 tys. km. Wydaje się to absurdem, ale tak jest. I pewnie jeszcze długo będzie. Nawyki, poglądy czy opinie zmienić najtrudniej.

Czytaj też: Import samochodów ciągle spada

Słabością wyprzedaży ,,starego rocznika’’ jest to, że aut tych jest niewiele, dlatego trudno nam będzie wybrać ulubiony kolor lakieru, wersję wyposażenia, a niekiedy nawet odpowiednią wersję silnikową. Diler takie auto ma jakie ma i musimy się na nie decydować, bo w przeciwnym wypadku znajdzie się inny klient, a my będziemy musieli kupić pojazd z roku 2010. Czyli w ulubionym kolorze, ale jednak znacznie droższy.

W oczekiwaniu na auta wyprodukowane w 2010 roku, może nas czekać także inna niespodzianka. Motoryzacja kryzys ma praktycznie za sobą, a to, oznacza pokusę podniesienia cen na nowe auta. O takiej możliwości sygnalizuje wielu dilerów, chociażby wspomnianego Suzuki, Volkswagena czy Seata.

Niepokoić może też zapowiadane umocnienie się naszej złotówki. Jeśli te prognozy spełnią się, wtedy wiele aut może automatycznie zdrożeć. Większość z nich jest produkowana za granicą i kiedy trafiają do Polski, ich ceny są automatycznie przeliczane na złotówki.

Dlatego planując zakup nowego auta, warto pojeździć po salonach i wybrać ,,stary’’ rocznik. Szczególnie, jeśli naszym wymarzonym cackiem będziemy chcieli jeździć ponad 5 lat. Wtedy różnice między autem wyprodukowanym w 2009 a 2010 roku niemal się zatrą. A otrzymany rabat pozostanie nam w kieszeni. Gdy natomiast tradycyjnie co kilka lat zmieniamy auto, wtedy zakup rocznika 2009 może być niekorzystny. Tu lepiej wybrać model z 2010 roku.

Czytaj też: Jakie auta zobaczymy w 2010 roku

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska