Można marznąć w zimie, a za grzanie się płaci

Oboje mieszkają w wieżowcu przy ul. Armii Krajowej 11. Mówią, że nie rozumieją, jak są naliczane opłaty za centralne ogrzewanie. - Z żoną nie mamy zbyt wiele pieniędzy więc oszczędzamy- mówi Stanisław Kaczmarski. - Zimą marzniemy, by mniej zapłacić i otrzymać zwrot. Dostaliśmy go mało - dodaje.

Jego żona Halina wspomina, jak kiedyś nie pozwolili zamontować podzielnika ciepła, uważali, że bez takiego urządzenia będzie im lepiej. Otrzymali karę.Oostatecznie podzielnik spółdzielnia założyła.

Można zmienić zdanie

Sąsiadki państwa Kaczmarskich też nie są zadowolone z podzielników. - To jakiś absurd - mówi Alicja Sereś. - Mamy zamontowane te liczniki, każdy oszczędza, a potem spółdzielnia i tak rozlicza opłatę za ogrzewanie po swojemu. Nie bierze pod uwagę tego, co na tych wskaźnikach - denerwuje się kobieta. - Po co to instalowano? - pyta inna mieszkanka bloku przy ul. Armi Krajowej pani Halina. - Nikt nie ma pojęcia, jakimi zasadami rządzi się ta rachunkowość.

- Mieszkańcy tego bloku zgodzili się na rozlicznie kosztów centralnego ogrzewania w oparciu o podzielniki kosztów. Każdy musi je bezwzględnie mieć - mówi kierownik administracji osiedla "Chrobry" Bogusław Nowak. - Przy Armii Krajowej 11 znajduje się 110 mieszkań, które są tak rozliczne - dodaje.

Lokatorzy w tym wieżowcu w tym roku otrzymają do zwrotu 16.750 zł. - To dobry wynik - ocenia kierownik. - Należy pamiętać, że podzielnik kosztów to nie licznik, a narzędzie pomocnicze do naszych rozliczeń. Trzeba racjonalnie ogrzewać, by zaoszczędzić - przekonuje.

Najbardziej ekonomiczne, zdaniem B. Nowaka, jest ustawienie regulatora na stałą temperaturę, a nie chłodzenie lokalu. Zakręcanie zaworu przed wyjściem do pracy, a potem jego odkręcanie po powrocie do domu to zły pomysł. Jeśli mieszkańcy budynku nie chcą być rozliczani w oparciu o podzielnik, mogą podjąć taką decyzję. Muszą mieć 66 proc. zwolenników.