Do pani Magdaleny łatwo trafić. Tuż za lasem na drodze z Witnicy do Pyrzan po prawej widać fermę norek. Ta już jest nieczynna. Po lewej w jednym z domów mieszka pani Magdalena z rodziną. W drugim domu jej tata z żoną. A może 250 metrów dalej jest druga ferma norek. Ta ciągle działa.
Muchy obsiadły lampy, belki
– Nie chodzi nam o to, żeby ją zamknęli. Żeby ludzie roboty nie mieli. Tylko żeby można było normalnie okno otworzyć, na dwór wyjść – od razu zaznacza Mirosław Rakowski, ojciec pani Magdaleny. Wchodzimy do jego domu. Lepy (które są w każdym pomieszczeniu) oblepione są muchami. Muchy leżą na parapecie. – Pryskaliśmy muchozolem, dlatego – tłumaczy Jolanta Rakowska. Muchy latają nad głowami. Siedzą na ścianach, oknach… Są wszędzie.
– Najgorsze są, jak się zbiera na burzę. Wtedy dostają jakiejś wścieklizny i gryzą okropnie – opowiada pan Mirosław.
POLECAMY Z REGIONU
U pani Magdaleny w altanie przy domu też roje tych owadów. Obsiadły belki, lampy. Chodzą po stole. – W ogóle nie da się tu posiedzieć. Zrobić grilla. Włażą do szklanek, do jedzenia. Jest masakra. Ale nikogo to nie obchodzi – macha ręką kobieta.
Walczą z muchami od lat
M. Pyka oraz mieszkańcy pobliskich Pyrzan walczą z muchami od lat. – Pisałam już wszędzie. Od inspektora ochrony środowiska, wojewody po rzecznika praw obywatelskich. A muchy jak nam zatruwały życie, tak zatruwają – pani Magdalena pokazuje stos pism. W pierwszych, sprzed pięciu lat, sam sanepid wskazuje, że źródłem much są pobliskie fermy zwierząt futerkowych. Po latach już nie jest to takie oczywiste dla tych instytucji. – Teraz słyszymy, że muchy są z lasu. Tylko dlaczego z drugiej strony lasu, zaledwie 1 km od nas, much już nie ma – denerwuje się pan Mirosław.
W tym roku w domach Magdaleny i jej taty byli już urzędnicy z Witnicy. M. Pyka dostała też informację ze starostwa powiatowego, że ten próbuje pomóc w sprawie. – To pismo z czerwca. I cisza – pokazuje kolejne urzędnicze pismo.
We wtorek (21 lipca) zapytaliśmy w Urzędzie Miasta w Witnicy i w Starostwie Powiatowym, czy jakieś działania są podejmowane, a jeśli tak, to jakie. Czekamy na odpowiedź.
Procedury nie działają
Już trzy lata temu dr Agata Piekarska zrobiła ekspertyzę, która wykazała, że źródłem much w Białczaku i Pyrzanach są właśnie fermy zwierząt futerkowych i że nie posiadają procedur zwalczania. Procedury zostały zrobione, ale przez kogoś innego niż dr A. Piekarska. Na początku sytuacja się poprawiła. Później znów wszystko wróciło. - Oznacza to, że albo procedury są nieprawidłowo prowadzone, lub kontrole na fermach nie wykazują nieprawidłowości tych procedur. Lub jest inne źródło zamuszenia porównywalne do takiego, jak jest na fermach – mówi dr Piekarska. Ale dr Piekarska nie znalazła innego źródła, a jak mówi, szukała na terenie gminy.
Dr A. Piekarska deklaruje, że przedstawi swoją koncepcję, jak rozwiązać problem i jednocześnie uda się pogodzić obie strony. Ale potrzebna jest wola wszystkich, przede wszystkim instytucji nadzorujących.
Dr A. Piekarska jest entomologiem i jej rozwiązania wprowadziło już kilka ferm z trzech województw. I tam udało się pozbyć rojów much.
Do tematu wrócimy.
Wideo: Lubuskie. Muchy w Białczyku. Gmina Witnica.
Czy technologie niszczą psychikę dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?