Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial 2010: Afrykanie są dumni

Z Johannesburga Robert Gorbat [email protected]
Nelson Mandela zdaje się z ufnością czekać na początek MŚ. Pomnik pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta RPA na placu o jego imieniu to dziś ulubione miejsce spotkań piłkarskich kibiców z całego świata.
Nelson Mandela zdaje się z ufnością czekać na początek MŚ. Pomnik pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta RPA na placu o jego imieniu to dziś ulubione miejsce spotkań piłkarskich kibiców z całego świata. fot. Robert Gorbat
Początkowo myślałem, że omyłkowo zmieniłem kanały w radiu. Ale szybko wyprowadzono mnie z błędu. Transmisja z meczu rzeczywiście była prowadzona co 15 minut w innym narzeczu. Bo w RPA równe prawa ma... aż 11 języków!

Gdy patrzyłem na johannesburskie stadiony Soccer i Ellis Park z 51. piętra Carlton Center, najwyższego gmachu na całym kontynencie, obydwa prezentowały się imponująco. Z bliska nie było już jednak tak wspaniale. Odbiór akredytacji w centrum prasowym obok Soccer City Stadium wymagał najpierw znalezienia odpowiedniego wjazdu (każdy porządkowy miał na ten temat inne zdanie), a potem pokonania z parkingu sporego odcinka czerwonej, glinianej, mocno kurzącej się nawierzchni. - Welcome to Africa! - zawołał w drzwiach uradowany widokiem każdego wchodzącego dziennikarza ochroniarz.

W RPA ludzi różni bardzo dużo: pochodzenie, zamożność, zwyczaje, kolor skóry. Ale w jednym są dziś zgodni: piłkarskie MŚ to dla ich kraju szansa na rozwój, otwarcie się na świat oraz przyciągnięcie w przyszłości milionów turystów. Szybko zrozumiałem te postawy, spacerując z przyjaciółmi po czarnych dzielnicach Hillbrow i Soweto. Moja akredytacja wszędzie budziła zainteresowanie i bardzo przyjazne odruchy. Co chwilę musiałem odpowiadać na pytanie, jak się czuję. A gdy tylko zaszłą taka potrzeba, bez problemów znajdowałem przewodników po wielkich centrach handlowych. - Jesteśmy dumni, że cały świat będzie mówił przez miesiąc głównie o naszych mistrzostwach. Pytajcie i proście o wszystko, nigdy nie odmówimy! - zapewnił sympatyczny Andy, pokazując drogę na Orlando Rugby Stadium w Soweto.

Piłka nożna, nazywana tutaj soccer, to sport czarnej części społeczeństwa. Biali wolą krykieta i golf. Ale mundial ma swoje prawa. Na wszystkich lotniskach gości witają olbrzymie, rozlepione na ścianach plakaty ze zdjęciem Nelsona Mandeli, tulącego do twarzy Puchar Świata. Mnóstwo budynków zostało przystrojonych flagami uczestników. W telewizji mówi się tylko o ruszającym za trzy dni turnieju. Na dalszy plan zeszły nawet problemy prezydenta Jacoba Zumy, uwikłanego w seksualną aferę z wirusem HIV w tle i podejrzewanego o posiadanie... 20 dzieci. Dwudzieste pierwsze jest w drodze.

Czy mieszkańcy RPA będą mogli zobaczyć wielki futbol na własne oczy? Dla wielu z nich wizyta na stadionach pozostanie tylko marzeniem. To efekt olbrzymiego, sięgającego 35-40 procent bezrobocia i poziomu dochodów większości społeczeństwa. Robotnicy zarabiają przeciętnie 4,5 tys. randów miesięcznie (jedno euro to dziesięć randów), tymczasem pojedynczy bilet kosztuje od 860 do 2.800 randów. Takich problemów nie mają tyko oficjele FIFA, zajmujący apartamenty w luksusowym Michel Angelo Hotel w dzielnicy Sandton. Za jedną dobę w tym przybytku trzeba zapłacić... nawet 8 tys. randów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska