Mundial 2010: Dekalog Andrzeja

Znakomity trener judo przebywa od dziewięciu lat w Port Elizabeth, gdzie prowadzi kadrę RPA. Mieszka ze swymi podopiecznymi na terenie jednostki wojskowej Algoa. Pewnego wieczoru, siedząc sobie przy piwku, usłyszałem od niego swoiste dziesięć przykazań. Oto one.

Pierwsze: nie wierz w sprawność bojową południowoafrykańskiej armii. Całą Algoę przykryłaby czapkami jedna polska kompania.

Drugie: brzmienie nazwisk jest tu zgodne z charakterem ludzi. Jeśli dowódca jednostki nazywa się Swampool (basenowy łabędź), to można w ciemno założyć, że jest idiotą.

Trzecie: jeśli tylko coś da się w Afryce ukraść, to na pewno zostanie ukradzione. Nawet sprzęt, podarowany zawodnikom przez międzynarodową federację.

Czwarte: chowaj przed Murzynami cukier, bo zawsze go ukradną. Gdy dokucza im głód, potrafią przez kilka dni pić tylko posłodzoną wodę.

Piąte: jeśli masz do czynienia z grupą, nie dawaj podarunku tylko jednej osobie. Albo wszystkim, albo nikomu. W przeciwnym wypadku prezent zostanie sprzedany, a dochód równo podzielony.

Szóste: w sprawach ubezpieczenia zdrowotnego ufaj tylko własnym oszczędnościom. W przypadku poważnej choroby najczęściej okazuje się, że polisa nie obejmuje twojego przypadku.

Siódme: nigdy nie zakładaj, że ciemnoskóry człowiek potrafi się zdobyć na seksualną wstrzemięźliwość. Dla niego ,,pata pata'' zawsze będzie nadrzędną wartością.

Ósme: nie wzbraniaj się przed nauką miejscowych języków, głównie grupy Khosa. Znajomość choć kilku słów (na przykład motocykl to ,,tu tu tu'') od razu podniesie w ich oczach twój prestiż.

Dziewiąte: bądź hojny. Nie musisz od razu rozdawać swego majątku. Ale kilka monet, wciśniętych w dłonie potrzebujących, zaskarbi ci wdzięczność tych ludzi.

Dziesiąte: przejeżdżając kilkaset kilometrów przez sawannę we Free State zawsze miej paliwo w baku, sprawny samochód i naładowaną komórkę. Pomoc może cię nie znaleźć, ale Zulusi zrobią to na pewno.