Sytuacja przypomina trochę tę znaną nam z fredrowskiej "Zemsty". Bowiem tu także główną rolę odgrywa mur. A dokładnie chodzi o jeden, specyficzny odcinek ceglanego ogrodzenia, które ciągnie się wzdłuż ul. Zielonogórskiej i odgradza tereny starego Dozametu.
Dlaczego specyficzny? Bo bardzo mocno pochylony i to niestety w stronę chodnika, którym każdego dnia przechodzi i przejeżdża na rowerach mnóstwo nowosolan. Problem ten zgłaszał nam nawet pewien Czytelnik, który we własnym zakresie dokonywał pomiarów odchyłu muru od pionu. Według niego, wiosną tego roku w skrajnych punktach konstrukcja przechylała się nawet o 40 cm, podczas gdy rok wcześniej było to tylko 25 cm. Nadzór budowlany zaprzeczył jednak wówczas tym doniesieniom.
Przeczytaj też: Zielona Góra: Tak walczymy z ruinami!
Tymczasem do naszej redakcji dodzwonił się Janusz Wójcik, prezes zarządu spółki Dozamet, która kontynuuje tradycje odlewnicze dawnych zakładów państwowych. Jest też w posiadaniu terenów, które dziś odgradza wspomniane ceglane ogrodzenie. Co znajduje się tuż za nim? Gruzy dawnych budynków fabrycznych, które najwyższy czas uprzątnąć. - Zanim zacznę tam cokolwiek robić, chcę rozebrać ten mur - mówi J. Wójcik. - Fakt, jest zabezpieczony stalowymi kotwami, ale jak tylko pojawi się tam ciężki sprzęt, to drgania będą takie, że na pewno runie. A ja nie chcę mieć nikogo na sumieniu, tamtędy przecież chodzą ludzie. Dlatego chcę go jak najszybciej rozebrać - tłumaczy.
Więcej przeczytasz w czwartek (15 listopada) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla Czytelników z Nowej Soli i okolic
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?