Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My się E.coli nie boimy!

Michał Kurowicki
- Klienci dopytują się czy mam warzywa polskie czy zagraniczne? - mówi Mirosława Bogdańska, z Gościeszowic sprzedająca na nowosolskim targowisku. - Gdy odpowiadam, że wszystko mam z własnych upraw, biorą towar bez oporów.
- Klienci dopytują się czy mam warzywa polskie czy zagraniczne? - mówi Mirosława Bogdańska, z Gościeszowic sprzedająca na nowosolskim targowisku. - Gdy odpowiadam, że wszystko mam z własnych upraw, biorą towar bez oporów.
Groźne bakterie E.Coli krążą nad Europą! Czy i my powinniśmy się ich bać? Wybraliśmy się na miejskie targowisko sprawdzić nastroje wśród sprzedawców i kupujących.

Jest piątek. Dziewiąta rano. Na największym nowosolskim targowisku tłumy. Sprzedawcy uwijają się w pocie czoła. Setki osób przyszło kupić świeże warzywa i owoce. Posłuchajmy więc, jakie na bazarze w dzień targowy toczą się rozmowy? Czy klienci nie boją się groźnej bakterii E.Coli i ciągle kupują ogórki i pomidory?

Już po chwili spotykamy Annę Kaczmarek z Nowej Soli. Niesie ze sobą dwie reklamówki wypchane warzywami. Na dole kilogram ogórków, obok sałata i pomidory. Poza siatkę wystaje dorodny koper.
- Zawsze kupuję u tego samego sprzedawcy na naszym targu - mówi pani Anna. - Wszystko jest młode, świeże i pięknie pachnie. Na pewno nie boję się robić tu zakupów. Często zaopatruję się też w warzywa w sklepie, który jest pod moim domem na Wrocławskiej. Jak widać nic mi nie dolega! - śmieje się Anna.

Kilkanaście metrów dalej swoje stoisko warzywne prowadzi Mirosława Bogdańska z Gościeszowic. Skrzynki uginają się aż od towaru. Pełen wybór. Ale brakuje ogórków! Dlaczego?
- Ogórki jeszcze rosną i dojadą dopiero za dwa tygodnie - uspokaja pani Mirosława. - W ostatnich tygodniach sprzedaż nam nie spadła. Pewnie dlatego, że zawsze mamy swoje własne produkty i wielu stałych klientów. A poza tym ludzie nie wpadli w panikę. Dopytują się tylko czy na pewno sprzedajemy polskie produkty, a nie zagraniczne.

Nagle z głośników słychać spikera. Uwaga handlowcy! Kierownictwo targowiska prosi o zachowanie czystości na stoiskach handlowych. Zakaz wyrzucania odpadów z dnia poprzedniego. Brzmi groźnie. Ale komunikat jak najbardziej potrzebny.

Zaraz obok stoisko tylko z ogórkami i pomidorami. Sprzedająca tu pani Kasia, mówi że ostatnio obroty trochę spadły. Nie martwi się jednak.
- Przy zakupach klienci pytają tylko, czy na pewno warzywa są polskie? - mówi Kasia. - Jak dowiedzą się, że tak od razu biorą. Ostatnio zapytano mnie też, czy moje ogórki są z Colą czy z Pepsi - dodaje z uśmiechem.

Badania na zawartość groźnych bakterii E.Coli w warzywach prowadzi nowosolski sanepid.
- Nasi pracownicy codziennie kontrolują supermarkety, stragany i targowiska - informuje Jadwiga Meissner, kierownik oddziału nadzoru w nowosolskim sanepidzie.

- Sprawdzamy czy nikt nie sprzedaje warzyw pochodzących z Hiszpanii lub Niemiec. Pobieramy też próbki, m.in. polskich ogórków. Wyniki wysyłamy codziennie do wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Gorzowie. A oni następnie przekazują je do centrum zarządzania kryzysowego wojewody lubuskiego. Dotychczasowe wyniki pozwalają stwierdzić, że w przebadanych warzywach nie znajdowały się bakterie E.Coli.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska