Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My tej stacji paliw tutaj nie chcemy!

(kris)
Stanisław Tofil spiera się z Ewą Kołłątaj. Poniedziałkowe spotkanie było burzliwe, ale można powiedzieć, że prowadzone w przyjaznej atmosferze. Co w takich sprawach jest rzadkością.
Stanisław Tofil spiera się z Ewą Kołłątaj. Poniedziałkowe spotkanie było burzliwe, ale można powiedzieć, że prowadzone w przyjaznej atmosferze. Co w takich sprawach jest rzadkością. fot. Krzysztof Koziołek
- Truje nas pod oknami. Jej tu nie powinno być - mówią mieszkańcy kamienicy z ul. Traugutta w Kozuchowie.

Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało ich racje. Tylko może to być zwycięstwo pyrrusowe, gdyż na likwidację obiektu szans raczej nie ma.

Chodzi o istniejącą od lat stację Orlenu w centrum miasta. Tak jak wszystkie stacje w kraju, do końca roku musi być - nazwijmy to w skrócie - ekologiczna. Dawać gwarancję, że benzyna czy ropa się nie wyleją, a opary nie będą fruwać w powietrzu.

W Kożuchowie Orlen postanowił "przy okazji" wyremontować całą stację. Ma być nowoczesny zbiornik, nad nim betonowa płyta nie przepuszczająca paliwa do gruntu. Nowa ma też być wiata oraz sklep. Inwestor zgromadził potrzebne dokumenty, jednak magistrat wydając jedno z zezwoleń zapomniał spytać o opinię mieszkańców sąsiadującej ze stacją kamienicy. Ci odwołali się do SKO i sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. W poniedziałkowe popołudnie mieszkańcy spotkali się więc z przedstawicielami inwestora oraz burmistrzem Andrzejem Ogrodnikiem.

- Ekologiczna czy nie, my jej tu nie chcemy. Stacja w centrum średniowiecznego miasta? To pasuje jak pięść do nosa - mówi krótko Rafał Rompalski. - Stacja była, jest i będzie. To święte prawo własności - odcina się Ireneusz Rogala z działu inwestycji Orlenu.

- Zgadza się. Wy walczycie o swoje, a my walczymy o swoje. Żyjemy tu kiepsko. Latem unoszące się opary widać gołym okiem, wyglądają jak fatamorgana. To jest trucizna. Buraczki w ogródku co podrosną, to od razu więdną - zauważa Stanisław Tofil. Albo samochody, które podjeżdżają na stację i czekają w kolejce na włączonym silniku. - Po ulicy też jeżdżą i też kopcą - pada ze strony inwestora. - Właśnie: jeżdżą, a nie stoją - ucina Kazimierz Mazur. - Widziałem nawet, jak benzyna wycieka z cysterny do ziemi - mówi Tadeusz Rybak.

- I my chcemy, żeby więcej takich obrazków pan nie oglądał. Po to ma być płyta betonowa z separatorem. Skarżycie się na hałas i opary. Po remoncie te problemy znikną - przekonuje architekt Ewa Kołłątaj z pracowni projektowej prowadzącej inwestycję.

- To może wskazać Orlenowi inną lokalizację, przy głównej drodze wojewódzkiej, ale nie w centrum? - proponuje Rompalski. Potrzeba na to 15 arów gruntu. - Gmina takiej działki nie ma, trzeba pytać prywatnych właścicieli. Tylko czy ktoś zechce mieć stację benzynową obok domu? - pyta retorycznie burmistrz. Ale obiecuje, że zajmie się sprawą.

Sęk w tym, że nowa lokalizacja i potencjalna przeprowadzka to i tak kwestia 2-3 lat. Na dziś możliwe są więc dwie opcje. Pierwsza: protesty milkną i Orlen wprowadza planowane zmiany, które mają poprawić też komfort życia mieszkańców. Druga: sprzeciwy wydłużają procedurę, ale - jak twierdzą przedstawiciele inwestora - Orlen jest "na prawie" i w końcu zgodę uzyska. Ale wtedy pieniędzy na tę inwestycję może już nie być, co oznacza kolejne lata życia z oparami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska