RAJBUD GTPS GORZÓW - ŚLEPSK SUWAŁKI 1:3 (22:25, 22:25, 25:20, 17:25)
RAJBUD GTPS: Hunek, Woroniecki, Kordysz, Kupisz, Maciejewicz, Mischke, Pachliński (libero) oraz Grzesiowski i Stępień.
ŚLEPSK: Malczewski, Skrzypkowski, Rudzewicz, Krzysiek, Wójcik, Rakickas, Łuczka (libero) oraz Kaczorowski.
Sędziowali: Sławomir Mikołajczak i Marcin Włodarczyk (obaj Bydgoszcz). Widzów 200.
- W ich hali wygraliśmy 3:1. Ślepsk przegrał też dwa mecze w lidze. Ale to wciąż bardzo mocny zespół. Będzie naprawdę rudno - mówił przed spotkaniem trener gorzowian Andrzej Stanulewicz. Obawy szkoleniowca okazały się w pełni uzasadnione. Jego podopieczni urwali rywalom tylko seta, bo byli słabsi we wszystkich elementach gry.
Niepokojąco dla miejscowych wyglądała już pierwsza partia. Do stanu 21:21 zespoły szły "łeb w łeb", ale końcówka należała do przyjezdnych. Ataki Pawła Maciejewicza w siatkę i Macieja Kordysza w blok dały gościom setbola, którego wykorzystali za drugą próbą po uderzeniu z krótkiej Litwina Jonasa Rakickasa. Druga odsłona miała jeszcze bardziej jednostronny przebieg. Nasi poderwali się tylko raz, gdy za sprawą dobrze serwującego i celnie bijącego z drugiej linii Maciejewicza wyrównali ze stanu 11:15 na 15:15. Więcej nie byli w stanie zrobić. Świetnie rozgrywający akcje suwalszczan Jacek Malczewski (kiedyś grał w Gorzowie) co chwilę gubił blok gorzowian, a jego partnerzy z łatwością kończyli ataki. Na środku siatki rządzili Rakickas i Łukasz Rudzewicz, zaś ze skrzydeł świetnie uderzali Bartosz Krzysiek i Sebastian Wójcik. Nie pomagały obrony libero Rajbudu GTPS Krystiana Pachlińskiego, wyraźnie lepszego od swego vis a vis Tomasza Łuczki. Goście ponownie zwyciężyli do 22 i objęli prowadzenie w setach 2:0.
Nadzieje na tie breaka wróciły w trzecim secie. Gospodarze mieli problemy z wykonywaniem trudnych zagrywek i forsowaniem bloku przeciwników, za to sami kilkakrotnie udanie zastawili ich ataki. Od remisu 15:15 odskoczyli na 18:15, a w końcówce - głównie za sprawą bardzo ożywionego Kordysza - triumfowali do 20. Marzenia o wyrwaniu suwalszczanom przynajmniej jednego dużego punktu prysnęły ostatecznie w połowie czwartej partii. Od rezultatu 13:15 nasi mogli się już tylko przyglądać, jak rywale "wbijają gwoździe" po ich stronie boiska. Gdy Wójcik postawił kropkę nad "i" atomowym uderzeniem z podwójnej krótkiej, w hali zapanowała cisza i konsternacja. Nie tak miał wyglądać ten mecz...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?