Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na amatorską miarę

Maciej Kusznierewicz
Drzonkowianka przegrała derbowy mecz z TS-em Przylep 0:1. Bramkę gości atakuje Jacek Marciniak. Akcję obserwują jego partnerzy, od lewej: Wojciech Korzeniewski, Marcin Mikołajski, Marek Rakowski i Marcin Sala
Drzonkowianka przegrała derbowy mecz z TS-em Przylep 0:1. Bramkę gości atakuje Jacek Marciniak. Akcję obserwują jego partnerzy, od lewej: Wojciech Korzeniewski, Marcin Mikołajski, Marek Rakowski i Marcin Sala fot. Archiwum klubu
W Drzonkowiance Racula zawodnicy sami dokładają do interesu. Czy taki klub może normalnie działać? Okazuje się że tak.

Drzonkowianka obchodzi właśnie 10-lecie istnienia, ale tradycje sięgają 1977 r. Wcześniej drużyna występowała jako Tempo Racula, potem były fuzje i zmiany nazwy. Mimo tych przeobrażeń jedno pozostało niezmienne: amatorski wymiar w jakim działają. W większości ekipę tworzą ludzie, którzy mieszkają lub mieszkali w Raculi. Do tego paru zawodników z sąsiedniego Drzonkowa. Wszyscy grają dla przyjemności. Mało tego, za własne pieniądze kupują buty, napoje. Na wyjazdy udają się swymi samochodami. Jednak przyjemność uprawiania futbolu sprawia, że spotykają się dwa razy w tygodniu na treningach oraz w weekendy na meczach.

Szukamy sponsora
Przez kilka sezonów zespół tułał się po boiskach położonych w okolicznych miejscowościach, bo macierzyste w drzonkowskim ośrodku jest w opłakanym stanie. Wreszcie od połowy rundy wiosennej Drzonkowianka mogła gościć przyjezdnych u siebie. Członkowie stowarzyszenia własnymi siłami wybudowali boisko. Postawili też baraki dla sędziów i gości.

- Najważniejsze, że murawa jest miękka. Rywale nie skarżą się na spartańskie warunki - mówi Kazimierz Król, trener juniorów i obrońca w pierwszym zespole.

.

Bolączką klubu jest również brak boiska treningowego. Juniorzy grają w pobliskim Zatoniu.
Na nowe inwestycje Drzonkowianka nie ma pieniędzy. Jak większość amatorów bazuje na samorządowej dotacji. Budżet uzupełniają składki i jeden procent podatku (klub jest organizacją pożytku publicznego).

- Pieniądze z gminy idą na bieżącą działalność, nie na infrastrukturę. Ale będziemy lobbować za budową szatni - przyznaje Król. - W przyszłym sezonie dostaniemy nowe stroje i piłki - dodaje.
Drużyna mogłaby trenować na dotychczasowym boisku, a mecze rozgrywać na nowym przy drzonkowskim gimnazjum. Wszystko zależy od dyrektora. - To jest nasze marzenie: występy w okręgówce na kameralnym stadionie przy szkole - mówi Król.

Ksiądz w pomocy

Drużyna od lat nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W minionym sezonie było podobnie. Drzonkowianka długo utrzymywała się koło trzeciego, czwartego miejsca. Przez pewien czas mogli dogonić lidera, a nawet awansować. Słabsza końcówka sprawiła, że skończyli na szóstej pozycji.

- Przestraszyliśmy się szansy, jaka się nadarzyła. W jednym z decydujących meczów byliśmy zdekoncentrowani, do tego jakieś słupki, poprzeczki. Za bardzo chcieliśmy - tłumaczy Łukasz Marciniak, kierownik zespołu.

Jak oni to robią? Trzon drużyny właściwie nie zmienia się od paru lat. Do zespołu regularnie dochodzą zdolni juniorzy. Ponadto duża część kadry występuje w zielonogórskiej lidze szóstek.
Warto wspomnieć, że kadra Drzonkowianki to prawdziwa mozaika: od żołnierza, radnego, pracownika izby wytrzeźwień poczynając, poprzez nauczyciela, uczniów, księdza, na policjancie i strażakach ochotnikach kończąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska