- Przez te lata na nasze prośby i petycje nigdy nawet nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi na piśmie, tylko puste słowne obietnice - mówi Jerzy Gulatowski, szef firmy Mech-Pol z ul.
Tkackiej. W piśmie do przewodniczącej mieszkańcy napisali też, że na ich ,,odludzie'' nigdy nie przyszedł żaden radny czy ktoś z władz miasta. Uwaga poskutkowała, bo razem z dziennikarzem na ul. Tkackiej ubłocił się po kostki Paweł Leszczyński, wiceprzewodniczący RM.
Pieniądze w błoto
Cywilizacja w postaci asfaltu i lamp kończy się na ul. Śląskiej. Dalej jest grząska i powybijana ul. Wał Poprzeczny, która dochodzi do tak samo wyboistej i pełnej czarnych kałuż ul. Tkackiej. Dojechać też można od Fabrycznej, grzęzawiskiem ul. Jutowej. W kilku firmach pracuje tu ok. 200 osób. W drodze do roboty ludzie rujnują codziennie auta, albo skaczą w błocie między kałużami - Współpracujemy z partnerami z zachodu i wstydzimy się przed nimi gdy nas odwiedzają, że mamy takie grzęzawisko i wyboje, a latem, gdy jest susza, czarny żużlowy pył - mówi Gulatowski. Tzw. utrzymanie ulicy przez miasto polega na tym, że co jakiś czas przyjeżdżają wywrotki z żużlem i zasypują wyboje. A potem walec to uklepuje. - To są pieniądze dosłownie wyrzucane w błoto, bo taka robota wystarcza do pierwszego deszczu. Potem wszystko jest na nowo wybijane i rozmywane. Dziś to co się dzieje to masakra, bo poziom jezdni stale się podnosi i teraz po deszczu zalewa nam podwórka i firmy - mówi Andrzej Kasperek, prowadzący od 19 lat przy Tkackiej warsztat samochodowy.
Podobnie jest u Pawła Maćkowiaka z zakładu garmażeryjnego Aga-In. - Jak pada to woda stoi już od płotu i w ogóle do firmy wejść nie można - mówi. Przypomina program wyborczy prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, z zapowiedzią budowy porządnej ulicy. - I co, nic się nawet nie szykuje - dodaje zrezygnowany.
Dopiero w 2011 r.
J. Gulatowski przypomina, że kilka lat temu próbowali założyć komitet społeczny budowy ulicy. - Ale jak nam miasto wstępnie wyliczyło ile to będzie kosztować, zrezygnowaliśmy. Zresztą ja płacę miastu miesięcznie 50 tys. zł podatków i czemu jeszcze miałbym dokładać do tego, co jest obowiązkiem miasta - twierdzi. Na pożegnanie z radnym Leszczyńskim on i sąsiedzi mają jego obietnicę, że porozmawia z prezydentem, czy jest jakaś szansa wciśnięcia budowy ulicy do przyszłorocznego planu inwestycyjnego. Takiej szansy nie widzi jednak Władysław Żelazowski, naczelnik miejskiego wydziału inwestycji.
- Też porozmawiam z radnym Leszczyńskim. Ale sytuacja jest taka, że jezdnię, chodniki i oświetlenie można będzie tam zrobić dopiero po budowie kanalizacji sanitarnej i deszczowej. Mamy na to dostać pieniądze z Unii Europejskiej, nawet do 60 proc. kosztów inwestycji, ale najwcześniej w I kwartale 2010 r. Wtedy w 2011 r. ulica byłaby zrobiona - prognozuje naczelnik. Druga możliwość, to szybsze zrobienie ulicy, ale w całości za pieniądze miejskie. - Decyzja będzie należała do prezydenta - twierdzi Żelazowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?