Połączenie miasta z gminą to pomysł sprzed kilku lat. Władze obu gmin często i gęsto o nim dyskutują, ale na tym się kończy. - Sprawa wisi w próżni - ocenia szef Rady Miasta Stanisław Domaszewicz.
Skoro sprawa wisi w próżni, to rolę swatów chce odegrać Inicjatywa Zielonogórska. Stowarzyszenie zamierza zorganizować spotkania informacyjne w każdym z 17 sołectw gminy wiejskiej Zielona Góra. Podobne zebrania planowane są także i w mieście.
Na dwoje wróżby
Na spotkaniach w obu gminach ich mieszkańcy będą mogli porozmawiać m.in. o podatkach, komunikacji, oświacie, pomocy społecznej, budownictwie. I o straży pożarnej, o którą boją się mieszkańcy gminy. Oraz o inwestycjach, o które mogą martwić się miastowi. Skoro bowiem trzeba będzie dołożyć do inwestycji w sołectwach, może odbyć się to kosztem inwestycji robionych w tradycyjnych dzielnicach Zielonej Góry. Zebrania mają się skończyć konsultacjami. - Aby ludzie wypowiedzieli się w ogóle co do samej idei połączenia. Jeśli będą go chcieli mieszkańcy, trzeba będzie powiedzieć o tym władzom gmin - zdradza członek Inicjatywy S. Domaszewicz. Zapewnia, że jako członek stowarzyszenia i szef miejskiej rady, który z urzędu dyskutuje o połączeniu nie dostanie rozdwojenia jaźni, gdy sam siebie będzie przekonywał do wyjścia z próżni.
Inicjatywie Zielonogórskiej szefuje starosta Krzysztof Romankiewicz. Wczoraj nie udało nam się z nim skontaktować. Miał spotkanie w Starym Kisielinie.
Miłosne manewry
- Nie wiem, na jakich zasadach i kto chce organizować zebrania i konsultacje. Nie będą miały żadnej mocy prawnej. Będą raczej na zasadach badania opinii publicznej - dziwi się wicewójt, pełnomocnik gminy Ireneusz Bogucewicz. Nie uważa, by rozmowy utknęły w próżni. Jego zdaniem są na etapie, na którym można przyjąć projekt współdziałania gmin w zakresie kultury, oświaty, sportu i turystyki.
Przypomnijmy, że w sondzie "GL", którą zrobiliśmy w 2003 r., za połączeniem gmin było 82 mieszkańców, przeciw - 9. Rozerwania pierścienia chcieli głównie zielonogórzanie. A jeśli ludzie podczas konsultacji powiedzą "nie" ożenkowi? Jak mówi S. Domaszewicz wtedy trzeba będzie pomyśleć, jak "aktywizować miejscowości". By było to małżeństwo z rozsądku. Bo miłość, przynajmniej ze strony miastowych, już jest.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?