Tysiące uchodźców na dworcu w Rzepinie
Kiedy ruszał remont dworca kolejowego w Rzepinie, takiego obrotu spraw z pewnością nikt się nie spodziewał. Zazwyczaj panuje tu dość duży ruch, ponieważ właśnie z tego miejsca mieszkańcy Rzepina, Słubic i okolicznych wiosek wyjeżdżają pociągami na studia, do pracy lub w inne podróże.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
Zatrzymuje się tu pociąg relacji Warszawa - Berlin, co również sprawia, że jak na tak małą miejscowość, jaką jest Rzepin, dworzec zawsze cieszył się dużym zainteresowaniem. Jednak takich tłumów, jak teraz, nie było tutaj chyba jeszcze nigdy...
Niektórzy nie wiedzą, co dalej
Codziennie, od początku marca przewijają się tutaj tysiące osób. To matki z dziećmi i starsze osoby, które uciekły z Ukrainy, gdzie trwa wojna z Rosją. Tutaj uchodźcy kończą pierwszą część swojej podróży. Jedni jadą dalej na zachód, do Niemiec. Inni ruszają do większych miast lub do swoich rodzin, które mają w Polsce. Jeszcze inni przyjechali tu i nie wiedzą, co dalej. Często jest jednak tak, że już kilka chwil po wyjściu z pociągu dostają propozycję mieszkania, pokoju lub innego lokum.
To, jak dużo osób uciekających z Ukrainy wysiada na dworcu w Rzepinie, najlepiej widać na relacji live, którą prowadził portal I Love Słubice:
Pomoc dla Ukraińców
W pomoc dla Ukraińców zaangażowali się wszyscy - władze miasta, mieszkańcy Rzepina, Słubic i okolicznych wiosek, strażacy, pracownicy kolei, straż graniczna, fundacje... W dwie godziny udało się zorganizować ocieplane namioty, by przyjeżdżający tu uchodźcy, mogli się ogrzać i nabrać sił.
- W sytuacji, gdy budynek dworca jest obecnie zamknięty, ponieważ trwają gruntowne prace remontowe i praktycznie odcięty jest od prądu, sytuacja stała się bardzo poważna. Po spotkaniu sztabu kryzysowego wniosek był jeden - bez ocieplanych namiotów mogło dojść do tragedii, ponieważ temperatury na zewnątrz (szczególnie w nocy) dochodzą do -5 stopni. Nie można ewakuować uchodźców, ponieważ przesiadają się oni na inne pociągi jadące w kierunku Berlina i Szczecina, oczekując nawet kilka godzin na dworcu - relacjonuej na swoim Facebooku Sławomir Dudzis, burmistrz Rzepina.
Władze miasta wykonały więc telefon do Centrum Zarządzania Kryzysowego w LUW w Gorzowie Wlkp. i przekazały krótką informację -pilnie potrzebne są podgrzewane namioty. W odpowiedzi usłyszeli jedno słowo: ile? Po 2 godzinach namioty były już rozkładane na dworcu. Przewieziono je z oddalonych o ok. 100 km Żar.
- Byliśmy pod ogromnym wrażeniem tak sprawnego i szybkiego działania. Panie Wojewodo, pańskie służby zdały egzamin na 6 z plusem - dodaje burmistrz.
Jednak to nie wszystko. Po przekazaniu informacji w mediach społecznościowych o sytuacji na dworcu w Rzepinie ruszyła ogromna fala pomocy. Ludzie z Rzepina, ze Słubic i okolicznych miejscowości przywozili żywność, koce, zabawki i wiele innych potrzebnych rzeczy. Jednak po przywiezieniu darów nie odjeżdżali. Zostawali na miejscu, by wspomagać pracowników UM, OPS i ZS w Rzepinie oraz wolontariuszy ze słubickiej Fundacji Grupy "Pomagamy".
Uciekają przed wojną. Potrzebna pomoc
Tak sytuacja wygląda tu na co dzień, w związku z czym niestety jest coraz trudniej. Brakuje jedzenia, wody i rąk do pracy. Pomóc może każdy. Jak informuje Fundacja Grupy Pomagamy:
- Jeśli chodzi o pomoc w Rzepinie - przyjeżdża kilka pociągów w ciągu dnia, pierwszy już o godz. 7:30, ostatni około godz. 22:00. Pomoc potrzebna jest tam tak naprawdę przez cały czas, dlatego na stacji PKP działa wielu wolontariuszy z Rzepina, Kowalowa, Słubic i okolic, od rana do wieczora, czasem nawet w nocy. Potrzebne są więc ręce do pomocy - głównie wieczorem po godz. 18 oraz kanapki, musy i soczki dla dzieci, owoce, woda. To można dostarczać w ciągu dnia - czytamy na stronie fundacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?