Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na emeryturze ma hobby - lubi łączyć się przez radio

Jan Walczak
Wiktor Hajer od lat pasjonuje się krótkofalarstwem. Nadajniki zajmują dużą część pokoju
Wiktor Hajer od lat pasjonuje się krótkofalarstwem. Nadajniki zajmują dużą część pokoju Fot. Jan Walczak
- Nie wszyscy wiedzą, że jest u nas historyczna radiostacja, która była używana podczas pierwszych wizyt papieskich - mówi Wiktor Hajer. - Czasami ją uruchamiam - dodaje.

W. Hajer jest emerytowanym wojskowym. Teraz pasjonuje się krótkofalarstwem, ale nie tylko. W budynku byłego dworca kolejowego w Polkowicach obok harcówki, od lat mieści się klub łącznościowców oraz… siedziba Bractwa Kurkowego. To dlatego na dachu obiektu znajdują się wielkie anteny. - Kiedy uruchamiam nadajnik radiowy, potrafię się połączyć za pomocą fal z najodleglejszymi zakątkami świata - opowiada polkowiczanin.

Żadnym problemem nie są rozmowy z Republiką Południowej Afryki i to bez użycia internetu - dodaje. Warunkiem połączenia jest obecność innego pasjonaty na drugim końcu świata, wyposażonego w specjalny odbiornik radiowy.

To historyczny sprzęt

Dumą pana Wiktora jest zabytkowy nadajnik, który udało mu się pozyskać z jednego z ministerstw. - To sprzęt, który towarzyszył pielgrzymkom papieża Jana Pawła II do Polski - pokazuje. - Pobiera bardzo dużo energii, więc włączam go niezbyt często. Jest tak duży, że wraz z agregatem prądotwórczym zajmował naczepę ciężarówki - dodaje. Pasjonat łączności zaznacza, że tego rodzaju sprzęt wciąż ma ogromne znaczenie w sytuacjach klęsk żywiołowych. - Gdy przestają działać rozgłośnie radiowe, telewizja, a nawet telefony komórkowe, jedyną formą kontaktu staje się taka łączność radiowa - opowiada. - Podczas powodzi w ubiegłym dziesięcioleciu nadajnik był z powodzeniem użytkowany - mówi z satysfakcją.

Dba o tradycje

Drugim hobby W. Hajera jest kultywacja tradycji Bractwa Kurkowego w Polkowicach. - Ma ono wiele wspólnego z krótkofalarstwem, ponieważ zadaniem bractwa przez wieki było dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców miasta, coś w rodzaju obrony cywilnej - wyjaśnia. - W mieście Bractwo Kurkowe zostało założone w 1657 r. Obecnie zrzesza około 30 osób. Spotykamy się na strzelaniu m.in. na strzelnicach w Rudnej i w Lubinie - dodaje.

Marzeniem polkowiczanina jest, by w mieście powstała kiedyś strzelnica z prawdziwego zdarzenie. Jego zdaniem, nie brakowałoby amatorów, którzy chcieliby z niej skorzystać. - Przed wojną funkcjonowała taka przy ul. Dąbrowskiego, połączona z kręgielnią i sceną teatralną. Obiekt prowadziło właśnie Bractwo Kurkowe. Budynek został zniszczony po wojnie przez nierozwagę ówczesnych włodarzy - wspomina.

Teraz W. Hajer chce zorganizować strzelanie 3 maja. - Wybierzemy króla kurkowego i oddamy salwę na jego cześć na polkowickim rynku - planuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska