Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na haftach spędzam starość

Leszek Kalinowski
- Zawsze byłam aktywna, wszędzie się udzielałam. Haftowanie mnie wyciszało, uczyło cierpliwości - przyznaje Pelagia Rudecka
- Zawsze byłam aktywna, wszędzie się udzielałam. Haftowanie mnie wyciszało, uczyło cierpliwości - przyznaje Pelagia Rudecka fot. Paweł Janczaruk
Pelagia Rudecka z Gubina wie doskonale, że to sztuka pełna tajemnic, ale też relaks i rozwijanie artystycznej wyobraźni.

Nie szata zdobi człowieka, ale lepiej mieć ją ozdobną niż prostą. Nic więc dziwnego, że już w starożytnym Egipcie mieszkańcy ozdabiali swoje ubrania… techniką haftu krzyżykowego i łańcuszkowego. Przez wieki wymyślono niezliczone odmiany haftu: od najprostszych do coraz bogatszych. Dziś kiedy masowo produkuje się różne rzeczy, coraz więcej osób tęskni za wyrobami oryginalnymi.

Pelagia Rudecka od lat znana jest nie tylko jako pionierka, zaangażowana w wiele spraw, ale także jako mistrzyni haftu. We wszystkich jej pokojach pełno ozdobnych serwetek i obrusów. Przepiękne, misternie dziergane wzory znaleźć można na poduszkach, pościeli. Każda rzecz to małe arcydzieło.

Bo pani Pelagia jak już zabrała się za jakąś serwetkę, tak długo ją wykonywała, aż była z niej do końca zadowolona. A że perfekcjonistką jest, nie mogło być krzywo czy niedokładnie. Każda rzecz ma swoje miejsce. Jedne serwetki są do jednego pokoju, bo dopasowane kolorystycznie do zasłon i koloru ścian. Inne mogą być rozkładane w kuchni.

- Teraz to mam mało haftowanych rzeczy - mówi P. Rudecka. - Mnóstwo rozdałam rodzinie, znajomym. Po co mi tyle tego?

Co zrobić, by spod igły wyszły wspaniałe wzory? Tu nie wystarczą same dobre chęci. Ładne haftowanie wymaga dokładnego wykonywania ściegów, umiejętnego łączenia elementów haftu, ciekawego komponowania całości wzoru, właściwego dobierania grubości i koloru nici do rodzaju tkaniny.

- Dziś już oczy nie te, co dawniej - mówi hafciarka, która do Gubina przyjechała w marcu 1945 r. Miała wtedy 15 lat. I niewiele wiedzy o ówczesnym świecie. Czy tu już miała być Polska? O tym przekonała się później. Jak i o tym, że szaber jest jedynym sposobem, by przetrwać trudne dni.

Ciężko było i później, bo życie nie oszczędzało pani Pelagii. Ale nie narzeka na los. Bo w każdej sytuacji potrafi znaleźć jej jasne strony. Ceni sobie przyjaźnie, zarówno z Polakami jak i Niemcami. Nic więc dziwnego że swoje prace pokazywała na wielu wystawach, także po drugiej stronie Nysy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska