Tutaj jezioro wyznaczało kiedyś granicę państwa...

Czytaj dalej
Filip Pobihuszka, Dariusz Chajewski,

Tutaj jezioro wyznaczało kiedyś granicę państwa...

Filip Pobihuszka, Dariusz Chajewski,

Lgiń to wrota do kolejnej naszej krainy jezior - do Przemęckiego Parku Krajobrazowego. Tutaj czekają na nas aż 24 zbiorniki. Czy wiesz, że w tym miejscu przebiegała niegdyś granica państwa? Odkryj tę i masę innych fascynujących ciekawostek. Ruszaj z nami!

- Małe jest dla wędkarzy, a duże dla żeglarzy - śmieje się niosący wiosła mężczyzna, którego spotykamy przy tym „małym”.

Chodzi oczywiście o mniejsze z dwóch jezior położonych tuż obok miejscowości Lgiń. Nazewnictwo nie jest skomplikowane. Pierwsze z nich znajdziemy na mapie pod nazwą Lgiń Mały (czasami można natknąć się na nazwę Lginko), drugie funkcjonuje jako Lgiń Duży lub Lgińsko. Wystarczy krótki spacer po okolicy by przekonać się, że w słowach napotkanego mieszkańca faktycznie jest trochę racji.

Lgińsko to typowy akwen rynnowy pochodzenia polodowcowego

Wschodzi w skład Pojezierza Leszczyńskiego. Jego powierzchnia to 75,5 hektarów, wysp brak. Co ciekawe, jezioro jest głębsze od tego w Sławie - tu możemy zejść maksymalnie na 17 metrów, zaś średnia głębokość to siedem metrów.

Większe z jezior leży też w granicach Przemęckiego Parku Krajobrazowego, który utworzono w listopadzie 1991 roku.

Na ponad 22 hektarach możemy spotkać malownicze lasy, jeziora i łąki, a cały krajobraz to efekt ostatniego zlodowacenia sprzed 15 tys. lat. Można więc natknąć się na sporo mniejszych i większych wzniesień, które dorobiły się nawet swoich nazw. Spotkamy tam więc Góry Karpaty czy Byczą Górę. A oprócz dwóch jezior lgińskich, na terenie parku znajdziemy aż 22 inne akweny, często połączone ze sobą różnymi ciekami.

Lginko może pochwalić się powierzchnia przekraczającą nieco 39 hektarów, oraz głębokościami maksymalną i średnią na poziomie, kolejno: 7,2 i 3,6 m.

Z drogi wojewódzkiej nr 305, która przeciska się między jeziorami korzystając z rozdzielającego akweny dwustumetrowego pasa ziemi, nie zobaczymy wiele. Wystarczy jednak zatrzymać się przy pierwszych, jadąc od zachodu, zabudowaniach, by odkryć niezwykle malowniczy brzeg mniejszego z jezior. Tam, pośród gęstych trzcin i w cieniu pochylających się nad wodą drzew, znajdziemy wiele zacumowanych łódek (większość w kolorze zielonym) i sfatygowany pomost, którego koniec ginie gdzieś szuwarach, co nadaje całości jeszcze bardziej tajemniczego wyglądu.

A jeśli ktoś szuka tajemniczości dostępnych suchą stopą, powinien z drogi nr 305 skręcić w leśną ścieżkę, która omija Lgiń Mały od północy. Po przejściu mniej więcej 1,2 km, trafimy do... opuszczonej osady o dość enigmatycznej nazwie Holendry. A w zasadzie do ruin osady, z których niestety niewiele już zostało. Jednak na przedwojennych mapach doskonale widać trzy sporych rozmiarów gospodarstwa, a ich obrys do dziś zresztą widać na współczesnych zdjęciach satelitarnych.

II Rzeczpospolita kończyła się dokładnie tam, gdzie zaczynały wody Lginia Dużego (...)

A skoro padło już słowo „przedwojenne”, warto na chwilę pochylić się nad tym, jaką rolę pełniła linia brzegowa większego z jezior. Otóż była to... granica. I nie jakaś tam wyimaginowana granica ówczesnych gmin. Podczas dwudziestolecia międzywojennego jeziora lgińskie leżały tuż nad granicą polsko-niemiecką. Tu znów warto pochylić się nad starymi mapami, gdzie czarno na białym widać, że II Rzeczpospolita kończyła się dokładnie tam, gdzie zaczynały wody Lginia Dużego.

W przypadku mniejszego z akwenów, granica przebiegała już dalej, bo mniej więcej kilkaset metrów od brzegu. Na mapie znajdziemy też urząd celny. Budynki te zresztą stoją do dziś, to wspomniane zabudowania, przy których należy się zatrzymać, jeśli chce się zejść na brzeg Lginia Małego. Dziś, w miejscu gdzie kiedyś przebiegała granica państwa, przebiega granica województw lubuskiego i wielkopolskiego. To chyba jedyne miejsce w Lubuskiem, gdzie chcąc wjechać do Wielkopolski należy jechać na... zachód. Ot, mamy tam taki kartograficzny zawijas.

Garść lgińskich ciekawostek. Przejdź do galerii:

Miejscowość Lgiń nie jest duża

Mieszka tam niespełna pół tysiąca osób. Może jednak pochwalić się rozbudowaną bazą turystyczną rozsianą po okalających Lgińsko pagórkach. Mnie jednak zaskoczyła (pozytywnie, rzecz jasna) inna rzecz. Polska to nie Grecja i nasze akweny, nawet jeśli czyste, przejrzystością wody nie powalają. Za to w Lginiu woda już na pierwszy rzut oka wygląda bardzo przyjemnie, właśnie za sprawą swojej całkiem niezłej, jak na polskie warunki, przejrzystości. Plaże są czyste, kąpieliska wyraźnie wydzielone a pomosty solidne i schludne. Całość prezentuje się wręcz „mazursko”. To miesce warte polecenia na rodzinny wypoczynek.

Miejscowy kościół nazwano niegdyś ideałem wiejskiego kościoła. Naszą uwagę raczej zwróciła plaża. Tak starannie przygotowanej ze świecą szukać w naszym regionie.

Lgiń to także zabytki, na które naprawdę warto rzucić okiem

Pierwsze miejsce na liście z pewnością należy się pałacowi Kęszyckich. Ród ten posługujący się herbem Nałęcz, dzierżył wieś w swym posiadaniu od początku XIX wieku. Sama rezydencja powstała w drugiej połowie tego samego stulecia. W roku 1865 w pałacu mieszkała już Nymphia Kęszycja z Modlimowskich wraz z mężem. Rocznik statystyczny z tego samego roku wymienia ją jako właścicielkę wsi. Zmarła w 1870 roku Nymphia była też fundatorką innego lgińskiego zabytku - kościoła pw. św. Bartłomieja, do którego prowadzą stosunkowo krótkie, ale kręte i strome schodki.

Pod koniec XIX stulecia pałacyk przejęła rodzina Chłapowskich. W 1934 zaś zespół pałacowy kupiła rodzina Baltzer, która utraciwszy swoje dobra w Rybniku, przeniosła się właśnie do Lginia.

Lgiń to świetne miejsce dla wędkarzy. Na zachodnim brzegu aż roi się od poukrywanych w trzcinach stanowisk. Na stanowiskach wędkarskich znajdziemy świetny widok na plażę w Lginiu oraz górującą nad wsią wieżę kościoła. Jezioro bez wątpienia należy do typu leszczowego i właśnie ten gatunek ryb dominuje w miejscowym łowisku. Można tu złowić karasia, płoć, pokaźnego lina, amura czy też karpia. Nie brakuje też drapieżników: warto wspomnieć o sandaczu i szczupaku, ale też przyzwoitym okoniu i węgorzu. Sporadycznie można też natknąć się na suma.

Lgiń Mały:

Lgińskie jeziora wraz z kanałem „Stara rzeka” kształtują wodno - błotne środowisko z rozległymi torfowiskami.

To właśnie tam gnieździ się coraz rzadziej spotykany w Polsce bekas kszyk. Spośród flory kwitnącej możemy wymienić takie gatunki jak: grążel żółty, czermień błotna, grzybień biały, łączeń baldaszkowy, kaczeniec.

Wzdłuż licznych w tej okolicy cieków można napotkać największego gryzonia – bobra europejskiego. A raczej liczne ślady jego działalności. Pomiędzy jeziorem Dąbie, a Małym Lginiem powstał kompleks stawów, który dodatkowo wzbogaca te siedlisko. Jest to miejsce, w którym gnieździ się gęś gęgawa, gągoł, kaczka głowienka...

1) Lgiń - Brenno - Wieleń, (szlak żółty) ok. 16,0 km. Szlak biegnie przez lasy i pola rozciągające się na północny zachód od Lginia. Po drodze ciekawe krajobrazy oraz miejsca gniazdowania różnych ptaków m.in. czapli i żurawi na terenach podmokłych. Dla kolarzy trasa łatwa. Możliwa wersja z Brenna do Zaborówca ok. 3 km.

2) Wieleń - Kaszczor - Sława, (szlak żółty) ok. 14 km. Szlak prowadzi na zachód od Wielenia, przeważnie szosą lub utwardzonymi drogami gruntowymi wśród licznych pagórków, by następnie we wsi Spokojna skręcić gwałtownie na południe w kierunku Sławy. W kilku miejscowościach ciekawe zabytki architektury. Dla kolarzy szlak łatwy.

3)Lgiń - Pszczółkowo - Łysiny - Hetmanice - Lgiń, ok. 34,9 km. To tzw. „Pętla Lgińska”

ZWIEDZAJ OKOLICĘ JADĄC PĘTLĄ
Pętla Lgińska to popularny szlak turystyczny. Rozpoczyna się na parkingu przy plaży w Lginiu. Trasa bardzo ciekawa. Wiedzie głównie leśnymi duktami, trochę drogami polnymi, a miejscami szosą asfaltową. W okolicach jeziora Lginko warto obejrzeć żeremia bobrów i ruiny osady Holendry. Nad Jeziorem Krzywe można się zatrzymać na odpoczynek przy polu biwakowym Nadleśnictwa Sława Śląska. Następny przystanek możemy zrobić na plaży nad Jeziorem Dąbie, tam wykąpać się na niestrzeżonym kąpielisku.

Natomiast poruszając się dalej po drogach leśnych w okolicach Pszczółkowa, można podziwiać polodowcowe pofałdowane tereny o urozmaiconej rzeźbie.

Trasa bardzo ciekawa, wiedzie głównie leśnymi duktami, trochę drogami polnymi, a miejscami szosą asfaltową. W okolicach jeziora Lginko warto obejrzeć żeremia bobrów i ruiny osady Holendry.

Nad Jeziorem Krzywe można się zatrzymać na odpoczynek przy polu biwakowym Nadleśnictwa Sława Śląska.

Następny przystanek możemy zrobić na plaży nad Jeziorem Dąbie, tam wykąpać się na niestrzeżonym kąpielisku. Natomiast poruszając się dalej po drogach leśnych w okolicach Pszczółkowa, można podziwiać polodowcowe pofałdowane tereny o urozmaiconej konfiguracji. Z kolei w Łysinach polecamy obejrzeć Kościół pw. NMP, neogotycki z 1867 r., podobny stylowo do Kościoła pw. Św. Bartłomieja w Lginiu.

Po drodze równie ciekawy i godny zobaczenia jest barokowy Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela na wzgórku koło Hetmanic. Dla kolarzy trasa o dość dużym stopniu trudności z uwagi na liczne podjazdy na terenach leśnych oraz kręte dukty leśne. Ponieważ szlak dla piechurów jest dość długi, proponuje się przejście go w dwóch etapach. Pierwszy etap to pokonanie trasy z Lginia do Pszczółkowa (15,5 km) a drugi etap to odcinek od Pszczółkowa do Lginia.

Wjeżdżając do Lginia natychmiast wiemy, że przyjechaliśmy do miejscowości letniskowej. Znacznie bardziej niż ma to miejsce chociażby w przypadku Lubrzy, czy nawet Niesulic.

Może sprawiają to - mimo marnej pogody - grupy letników, a może obecne wszędzie tablice kierujące wprost na plażę. Ona także robi spore wrażenie - czyściutka, zagrabiona, z nowym pomostem, budką ratownika i boiskiem do plażowej siatkówki. Duża reklama informuje o turnieju.

NASZA FLORYDA

Rodzina na pomoście, mężczyzna wskakuje do wody. I chwali wodę. - Rewelacja, Floryda... Kąpiel w taką pogodę smakuje bardziej niż w upał - zapewnia Marek Wojnicz z Poznania. Temperatura powietrza - o czym można przeczytać na tablicy - wynosi 21 stopni, woda tylko o stopień chłodniejsza.

URODZINOWY PREZENT

Stefania Andrys, mimo że mieszka w centrum Lginia, przyznaje, że na plaży była wprawdzie niedawno, ale po wieloletniej przerwie. - Teraz ładnie zrobili, to z okazji 700. rocznicy powstania miejscowości, była impreza - tłumaczy. Pani Stefania ma materiał do porównań. Urodziła się w nieistniejącej już dziś wsi Holendry, sto metrów od niemiecko-polskiej granicy. W ich miejscowości mieszkało kilka niemieckich rodzin i jedna z nich bardzo lubiła polskie dzieciaki i często zabierała je na niemiecką stronę, do Lginia. Do miejscowego kościoła jeździli także z dziadkiem na msze.

Tutaj jezioro wyznaczało kiedyś granicę państwa...
Nazwa Jeziora Lgińskiego pochodzi od miejscowości Lgiń. Akwen ma 75,5 ha powierzchni, a najgłębsze jego miejsce schodzi na głębokość 17 metrów!

- Za Niemca to była śliczna miejscowość, nad jeziorem nieustannie były festyny, grała orkiestra - wspomina pani Andrys. - Były dwie restauracje, piekarnia, w pałacu mieszkał dziedzic, którego dziadek często woził. A tutaj, obok, mieszkał rybak, do którego chodziło się po ryby. Miał pod sobą oba lgińskie jeziora. Na miejscu wędził węgorze. A jak smakowały... Żyli spokojnie, w dobrobycie.

Dziś z dobrobytem może nie jest i najgorzej, ale ze spokojem...

Wraz z sezonem do Lginia zjeżdża cała Wschowa i mnóstwo gości, nawet z Poznania. Przez dwa letnie miesiące pani Stefania mówi, że wręcz boi się z domu wychodzić. Pamiątką po kolejnych sezonach są psy, których ma aż jedenaście. Przygarnia czworonogi, których pozbywają się letnicy. Jedni je zostawiają, inni wyrzucają z jadącego samochodu.

Tuż obok domu pani Stefanii widać pałacyk

Klasycystyczny dwór, oficynę i budynek gorzelni wybudował Stefan Kęszycki w pierwszej połowie XIX wieku. Do tego mamy pozostałości hektarowego parku dworskiego. Sam budynek przypomina nieco, dzięki wieżom po bokach, niewielki zameczek. Pod koniec wieku XIX pałac przejęła rodzina Chłapowskich. W 1934 roku zespół pałacowy kupiła rodzina Baltzer, która utraciwszy swoje dobra w Rybniku na Górnym Śląsku, przeniosła się do Lginia. Do połowy lat 90. minionego wieku obiekt służył jako zakładowy ośrodek wypoczynkowo-kolonijny, dziś to własność prywatną

Kościół idealny

Kolejny nasz przystanek to charakterystyczna sylwetka ceglanego budynku na wzgórzu. W kategoriach zabytku zapewne nie wzbudza emocji, ale jest nazywany... ideałem wiejskiego kościoła. Dlaczego? Oto dzięki swojemu położeniu góruje nad całą wsią. O jego historii wiadomo, że zajął miejsce XIII - wiecznej świątyni. Był to kościół na palach nad samym jeziorem. Późniejszy, również drewniany, powstał już w miejscu obecnej świątyni.

Obecny kościół pw. św. św. Bartłomieja Apostoła i Jadwigi Śląskiej wzniesiono w latach 1857 - 1860 a fundatorką jego była hrabina Nimfa z Modlibowskich Kęszycka, ówczesna właścicielka Hetmanic, Lginia i Łysin. To okazała budowla murowana z cegły, nieotynkowana, wzniesiona w stylu neogotyckim...

Wracajmy jednak nad wodę

Jeśli mamy trzy dni czasu powinniśmy wybrać się w rejs Konwaliowym Szlakiem Kajakowym, wytyczonym na terenie Przemęckiego Parku Krajobrazowego, jednym z najatrakcyjniejszych tras dla kajakarzy w Polsce. Rozpoczyna się on Wieleniu w wariancie trzydniowym i w Lginiu w dwudniowym. Zresztą w okolicy Wschowy możemy wyznaczyć sobie pięć ambitnych tras spływów kajakowych ze startem: w Sławie, Lginiu, Wieleniu lub Boszkowie. Wszystko dzięki sieci kanałów, strumieni i jezior, która pokrywa okolicę.

To nie ubogi krewny

I jeszcze jedno jezioro w okolicy. Warto stanąć na drewnianym moście w Uściu. To malownicze miejsce i daje nam przedsmak urody jeziora Rudzieńskiego znanego także pod nazwami Orchowe i Rudno. Każdy kto był chociażby raz właśnie w Uściu lub Jesionce jest pod wrażeniem urody tej okolicy. Malownicze jeziora, wijąca się meandrami Obra, lasy, pola, łąki... Wszędzie charakterystyczne wysokie szuwary. I wędkarze.

Jezioro jest akwenem granicznym, gdyż podzieliły się nim województwa lubuskie i wielkopolskie.

Jak powiedzą geografowie to jezioro przepływowe o powierzchni 163 ha i najgłębszym punktem to aż 9,1 m. Zasilane jest wodami rzeki Obrzycy, Obrzańskiego Kanału Południowego, oraz dopływem z jeziora Wilcze. Odpływem jest rzeka Obrzyca.

WODĄ RZĄDZI TUTAJ OBRZYCA
Decydujący wpływ na jeziora całej okolicy ma Obrzyca, rzeka o całkowitej długości 70 km. Jej początek stanowi Czernica, znany nam już jeden z dopływów Jeziora Sławskiego. Płynie przez pojezierze Sławskie i Kotlinę Kargowską, aż do Odry gdzie powyżej Cigacic do niej wpływa. Ma dwa lewe dopływy: Kanał Obrzycko i Kanał Bojadelski oraz dwa prawe: Obrzański Kanał Południowy i Gniłą Obrę. To typowa rzeka nizinna z niewielkimi spadkami. Rzeka doskonale nadaje się do uprawiania turystyki kajakowej, niestety nawet istniejąca przed laty skromna infrastruktura została zniszczona. Tymczasem niegdyś organizowano duże spływy. 24 lipca 1960 roku, biskup krakowski Karol Wojtyła przepływał Obrzycą przez Konotop na trasie Sława – Jezioro Sławskie – Skwierzyna.

Akwen posiada zróżnicowaną linię brzegową, liczne zatoki i półwyspy

Ma także zwany Cyplem półwysep dzielący je niemal na dwie części - plos Rudzieński i plos Jasieński. Z kolei wędkarze jednym tchem stwierdzą, że to jezioro przede wszystkim na leszcze, ale możemy złapać płocie, liny, węgorze, szczupaki, sandacze, sumy, okonie. Najlepsze miejsce do wędkowania? „Cypel, panie Cypel...” - usłyszymy od miejscowych. Od 2009 roku, na jeziorze Rudzieńskim dopuszczalne sa nocne połowy.

Tutaj jezioro wyznaczało kiedyś granicę państwa...
Lgiń to świetne miejsce dla wędkarzy. Na zachodnim brzegu aż roi się od poukrywanych w trzcinach stanowisk. Na stanowiskach wędkarskich znajdziemy świetny widok na plażę w Lginiu oraz górującą nad wsią wieżę kościoła.

Jest bardzo wrażliwe

Jezioro Rudno ma powierzchnię 163 ha, objętość jego wód wynosi 6.590,4 tys. m sześc., zasilane jest dopływającymi wodami powierzchniowymi - Obrzycą i Południowym Kanałem Obry. I od lat woda jest niestety poza klasami czystości. - Mam potwierdzoną informację na temat operatu wodno-prawnego, obaj marszałkowie znaleźli na to pieniądze - cieszy się wójt Henryk Matysik. - Na razie dla nas najważniejsze jest ustabilizowanie poziomu wody, na której deficyt narzekamy od dłuższego czasu.

TO NIE JEST POJ. LUBUSKIE
Oba jeziora (Lgińsko i Lgińsko Małe) znajdują się w rejonie Pojezierza Południowo Bałtyckiego w części Pojezierza Leszczyńskiego na terenie Pojezierza Sławskiego w strefie brzeżnej ostatniego zlodowacenia w fazie najdalszego jego zasięgu. Pojezierze Sławskie stanowi najniższą zachodnią część Pojezierza Leszczyńskiego o pow. 673 kmkw. Występuje tu kilka dość dużych jezior z których największym jest jezioro Sławskie. Od południa Pojezierze zamykają moreny czołowe i kemy ostatniego zlodowacenia. Jeziora znajdują się na wysokości 62,0 m n.p.m.. W zlewni rzek Południowy Kanał Obry, Obrzycy i Odry.

Wójt mówi oględnie, nie chce odgrzewać sąsiedzkiego sporu. Mieszkańcy Jesionki, Uścia już nie przebierają w słowach.

Ich zdaniem zapaści ich jeziora winni są ci, którzy kręcą korbą na śluzach i zatrzymują wodę w Jeziorze Sławskim kosztem Orchowego. - Wiemy, że bywają suche lata, ale dlaczego swój tyłek ratuje wiekszy kosztem mniejszego? - denerwuje sie mieszkaniec Jesionki. Wtórują im właściciele domków nad Obrzyca w Konotopie. Oni także obserwują przez lata jak ich rzeka zamienia się w strugę...

A Rudnieńskie ma niekorzystne warunki naturalne i jest bardzo podatne na wpływ zanieczyszczeń zewnętrznych. W związku z małą odpornością jeziora na czynniki degradujące, nawet niewielki dopływ ścieków przyczynia się do pogorszenia jakości wód. Jak twierdzą specjaliści jak niewiele innych Orchowe jest akwenem, którego stan wybitnie zależy od stanu jakości dopływów.

UKRYTE DWIE PEREŁKI
Jednak gmina Kolsko ma dwie perełki, które - może na szczęście - nie są w pełni doceniane przez turystów. To jeziora Święte oraz Mesze. Oba są pochodzenia polodowcowego z okresu zlodowacenia bałtyckiego. Pierwsze leży na rozległym polu sandrowym utworzonym z piasków średnich i grubych. Maksymalna głębokość wynosi 11,2 m, a przeciętna 5,0 m. Około 94 proc. długości linii brzegowej porasta roślinność wodna. Jezioro należy do rezerwatu „Jezioro Święte”. Jest przykładem tzw. lądowienia zbiornika wskutek zarastania lustra wody. Część zachodnia i wschodnia akwenu to bagna – mszary położone na przedłużeniu jeziora.
Filip Pobihuszka, Dariusz Chajewski,

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.