Po latach zaniedbania tradycji winiarskiej w zachodniej Polsce, dziś ponownie możemy cieszyć się widokiem nowo powstających winnic, które stanowią prawdziwe dziedzictwo swoich właścicieli. Każdy z winiarzy wkłada w swoją pracę ogromne serce, stosując różnorodne metody i strzegąc swoich tajemnic. Regionalni producenci chętnie dzielą się zarówno radościami, jak i trudnościami związanymi z tym, co często jest dla nich „drugim zawodem”. Opowiadają o latach zdobywanego doświadczenia, podkreślając, że praca przy winoroślach wymaga cierpliwości, poświęcenia i, co najważniejsze, pokory. To właśnie pokora może być tym, co pozwala im przetrwać po trudnym kwietniu, gdy przez niemal tydzień wszystkie winnice w regionie toczyły walkę o każdy dodatkowy stopień ciepła, o każdą winorośl. Mimo przygotowań, prób ogrzewania powietrza za pomocą śmigłowców i ognia, przymrozki okazały się zbyt silne. Udało się uratować jedynie od 5 do 30 procent młodych pędów, w zależności od odmiany i terenu, na którym rosły.
Odwiedź, nasz serwis: Winobranie 2024: relacje, koncerty, atrakcje, zdjęcia, filmy. ZOBACZ:
Winnica Łukasz pod Świebodzinem
Dziś udaliśmy się do centralnej części województwa lubuskiego, a konkretniej do Winnicy Łukasz w Wityniu oddalonej raptem o 7 kilometrów od Świebodzina, gdzie Winobranie już się zaczęło! Dlaczego tak szybko? To efekt m.in. wcześniejszego przyjścia wiosny i drastycznych przymrozków z kwietnia.
Zbiory na winnicach już się zaczęły
- Tegoroczne zbiory nie są takie jak zazwyczaj. Są to raczej mikrozbiory, ale owoce też się pojawiają, jest to efekt wypuszczenia ich z tak zwanych pąków zapasowych - wyjaśnia w rozmowie z nami Zuzanna Pietrasik-Snowball, właścicielka Winnicy Łukasz w Wityniu koło Świebodzina. - Też trzeba je oczywiście zerwać. Być może nie idziemy w tym roku w ilość, ale w jakość. Nie wiemy, czy po tych przymrozkach kwietniowych to wino będzie inne. Na razie parametry są okej. Wiemy, że w tym roku to nie będzie duża ilość, ale mamy nadzieję na wyjątkowo dobre wino. Trudno powiedzieć czy to się przełoży na cenę. Jest to wyjątkowy rok, plony są bardzo niskie. Dzisiaj zbieramy odmianę Solari, jest to najwcześniejsza odmiana, ale też zbieramy ją szybciej, czego się nie spodziewaliśmy po tych przymrozkach i pąkach zapasowych. Mamy przed sobą Winobranie, a ponieważ parametry nam się zgadzają, stwierdziliśmy, że nie damy rady połączyć jednego z drugim i zbieramy już teraz przed Winobraniem - tłumaczy.
Wsparcie dla winiarzy
Kilka dni temu minister rolnictwa Czesław Siekierski wspomniał o wsparciu dla gospodarstw sadowniczych, ludzi zajmujących się plantacją owoców miękkich i winnic. Powiedział, że jeszcze w październiku rozpocznie się nabór wniosków o pieniądze dla poszkodowanych w wyniku kwietniowych przymrozków i majowego gradobicia. To będą dopłaty dla sadowników, rolników uprawiających owoce miękkie oraz winnic – przekazał minister. Dodał, że wypłaty zostaną zrealizowane do końca roku, a do podziału jest około 470 mln zł. Wiemy jednak, że w tym temacie także woj. lubuskie nie próżnuje.
Lubuscy winiarze walczą o odszkodowania
- Jako winiarze lubuscy powołaliśmy również naszych przedstawicieli, którzy jeżdżą na spotkania z pracownikami Urzędu Marszałkowskiego, mieli okazję być również w sejmie. Wiemy, że te rozmowy cały czas trwają. My jako winiarze jesteśmy informowani na bieżąco, co możemy zrobić. Na pewno te spotkania są owocne. Po rozmowach z marszałkiem (woj. lubuskiego - dop. red.) powołane zostały komisje do szacowania strat, u nas była już dwukrotnie taka komisje. Oni myślą też prewencyjnie, jak przygotować się na takie przymrozki w przyszłości. Zobaczymy, co z tych rozmów wyjdzie, ale jesteśmy na razie pozytywnie nastawieni - podkreśla właścicielka Winnicy Łukasz.
Zbiory o 70 proc. mniejsze
Straty na lubuskich winnicach są w zależności od odmiany oraz ukształtowania terenu różne. Żeby jeszcze bardziej to zobrazować, musicie wiedzieć, że winorośl w każdym węźle wytwarza trzy pąki. Strata z kwietnia odnosiła się do głównych pąków, których nie dało się już uratować. Pozostały jeszcze dwa - zapasowe. Winorośle wytwarzają je właśnie na wypadek przymrozków. Nie wszystkie odmiany jednak mają uśpione pąki zapasowe. Niektórzy wyniarze uprawiają stare, historyczne winorośle, które nie wykształcają kwiatów na pędach zastępczych, tylko te na pąku głównym, dlatego tutaj te straty są bardziej drastyczne.
- Johanniter - 30 proc. mi odbiło, natomiast stratę szacuję na 70 proc. I to jest nie najgorzej, ale na przykład przy takim Chardonnay, odmiana szlachetna vitis vinifera, zbiór waha się na poziomie 5-10 proc. i praktycznie w ogóle nie ma owoców - wymienia Zuzanna Pietrasik-Snowball. - Solaris ciut lepiej, gdzieś około 10-30 proc. Te zbiory są jednak bardzo małe, owoce odbiły w zależności od odmiany oraz miejsca, w którym rośnie. Jak mieliśmy gdzieś przy lesie parcele i występowała ta ochrona przed przymrozkiem (w postaci ściany lasu - dop. red.) to tam zostało nieco więcej owoców, ale im dalej w głąb winnicy ku otwartej przestrzeni, to praktycznie w ogóle nam ten Solaris nie odbił. Zależne to wszystko jest od odmiany i miejsca usytuowania danej parceli. No i tak zbieramy to, co jest - mówi z uśmiechem nasza rozmówczyni.
W tym roku przez wyjątkowo wysokie temperatury, winorośle obudziły się zbyt szybko. Wiosna zaskoczyła ciepłem oraz następującymi po nim gwałtownymi mrozami. Winiarze walczą o odszkodowania, ale my także możemy im pomóc w czasie Winobrania lub odwiedzania poszczególnych miejsc na mapie Lubuskiego Szlaku Wina i Miodu. To nasza mała Polska Toskania w Lubuskiem. Ta piękna kraina czeka na was.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?