Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Madagaskarze pingwiny nie mieszkają

Anna Białęcka
Na Madagaskarze na każdy kroku można było spotkać egzotyczne zwierzęta, występujące tylko na tej wyspie. Adam Borysiewicz miał okazję obserwować zachowania kameleonów
Na Madagaskarze na każdy kroku można było spotkać egzotyczne zwierzęta, występujące tylko na tej wyspie. Adam Borysiewicz miał okazję obserwować zachowania kameleonów Dominik Grot
Adam Borysiewicz ma na swoim koncie kilka egzotycznych podróży po świecie. Ostatni miesiąc spędził na Madagaskarze. - Zapewniam, że jest tam wiele gatunków zwierząt, jednak pingwinów nie ma - powiedział podróżnik.

Podróże to jego pasja, na co dzień jest rzecznikiem w Spółdzielni Mieszkaniowej Nadodrze. Urlop wykorzystuje tylko na dalekie wyprawy. Organizuje je sam, zazwyczaj zaprasza do udziału znajomych podróżników. Wyprawa na Madagaskar to była już druga podróż głogowianina na Czarny Ląd.

Wcześniej, razem z kolegami z Głogowskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego, wyznaczał nowe szlaki wspinaczkowe w Etiopii. - Tym razem pojechałem jedynie z moim przyjacielem, znanym polskim żeglarzem Dominikiem Grotem - powiedział A. Borysiewicz. - Nie chcieliśmy narażać innych na niebezpieczeństwo. Otóż w czasie naszej wyprawy na Madagaskarze była pora deszczowa, w takim okresie jest duże zagrożenie zachorowaniem na malarię.

- Wiem, że wiele osób postrzega Madagaskar przez pryzmat filmu "Madagaskar" - śmieje się głogowianin. - Faktycznie żyje tam wiele egzotycznych zwierząt, jednak wbrew temu co pokazano w filmie, nie ma tam pingwinów.

Obaj podróżnicy przyjmowali lek mający zabezpieczyć ich przed zachorowaniem. - To popularne malarone - opowiada Borysiewicz. - Jednak już po kilku dniach przerwałem zażywanie tego leku. Źle wpływał na moją psychikę. Miałem jakieś zaburzenia psychiczne, nie mogłem spać, byłem otumaniony. No i najzwyczajniej w świecie nie miałem możliwości przeżywania tego co działo się wokół mnie. Szkoda mi było tej podróży, odstawiłem leki.

Na szczęście dla Polaków, ta pora deszczowa była niezwykle sucha. Deszcze padały zaledwie kilka dni, a malaria nie zaatakowała podróżników. - W takim deszczu wędrowaliśmy przez dżunglę - wspomina podróżnik. - Nagle poczułem jakieś ugryzienia, na plecach, nogach, brzuchu. Okazało się, że z mokrych drzew spadały na nas pijawki, wielkie i jak się dowiedzieliśmy niebezpieczne. Wpadały za ubranie i natychmiast wczepiały się w ciało. Były niebezpieczne ze względu na trudno gojące się rany, jakie pozostawały po ich ugryzieniach i zagrożenie infekcją. Musieliśmy dziwacznie wyglądać po kolana w kałuży, ze spuszczonymi spodniami, zrywając z siebie czarne robale.

Być może ze względu na lekką i suchą porę deszczową, malaria ominęła Polaków. Ale za to obaj mieli spore problemy żołądkowo-jelitowe, co było nieuniknione w Afryce. - Zabraliśmy co prawda ze sobą na wszelki wypadek żywność z Polski, taką specjalnie pakowaną, na wypadek jakiegoś niespodziewanego lub przedłużającego się pobytu w odludnych miejscach - mówi Borysiewicz. - Jednak nie mogliśmy zrezygnować z miejscowej żywności, bo ileż zapasów można zabrać ze sobą. Jedzenie nie było złe, bo to głównie ryż i różnego rodzaju mięsa. Ale wiadomo, że są w nim bakterie obce naszemu układowi trawiennemu.
Podczas wypraw Borysiewicza powstają filmy. Także z podróży po Madagaskarze powstanie dokument. - Kręciłem zdjęcia profesjonalnym sprzętem, otrzymałem bowiem zamówienie na film, jego emisją są zainteresowane dwie duże stacje telewizyjne. Jeszcze jednak nie zapadła decyzja, która z nich go wyemituje - mówi głogowianin.

A będzie można obejrzeć nie tylko urokliwe widoki z wyspy i różnorodne zwierzęta, niespotykane w innych częściach świata, ale także bezdomne sieroty, którymi opiekuje się międzynarodowa fundacja, młode prostytutki na ulicach miasta, korupcję na każdym kroku, i inne problemy tego kraju w związku z plagą Aids.
Nie wiadomo czy uda się odzyskać zdjęcia kręcone w parku z lemurami a także zdjęcia podwodne. Właśnie w czasie kręcenia podwodnego świata przy jednej z plaż, doszło do "rozpadu" kamery. - Pewnie zbyt głęboko zszedłem pod wodę i kamera dosłownie eksplodowała - mówi Adam Borysiewicz. - Na szczęście nic nam się nie stało, choć ten wybuch przypominał rozerwanie butli tlenowej pod wodą. Próbuję odzyskać zdjęcia, ale nie mam pewności czy mi się to uda.

Ale prace nad przygotowaniem filmu już trwają. Jeszcze w marcu ma być gotowy zwiastun, a dokument ma zostać zakończony za dwa, trzy miesiące. - Premiera odbędzie się oczywiście w Głogowie - zapewnia filmowiec. - A później zapewne będzie można go obejrzeć w jednej ze stacji telewizyjnych.
Podróżnik już planuje kolejną wyprawę. - Tym razem nie będzie tak dzika jak ta na Madagaskar -powiedział. - W maju urodzi mi się córeczka. Razem z moją partnerką Anią już podjęliśmy decyzję o wspólnej wyprawie z naszym kilkumiesięcznym dzieckiem, pewnie pojedziemy do Azji. Jeszcze nie podjęliśmy ostatecznej decyzji dokąd. Ale na pewno będzie to ciekawa wyprawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska