Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na nartach wokół Zielonej Góry

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Arkadiusz Pawłowski, Jacek Skrypnik, Piotr Tarasewicz, Mathias Pawlak to grupa kolarzy, która zachęca wszystkich do biegania zimą na nartach
Arkadiusz Pawłowski, Jacek Skrypnik, Piotr Tarasewicz, Mathias Pawlak to grupa kolarzy, która zachęca wszystkich do biegania zimą na nartach fot. Paweł Janczaruk
Sukcesy Justyny Kowalczyk niewątpliwie wpłynęły na zainteresowanie biegami narciarskimi także w naszym regionie. - Nawet żonę namówiłem do biegania - śmieje się Arkadiusz Pawłowski z Przylepu

Idea biegów narciarskich urodziła się dwa lata temu w kręgu ludzi, którzy jeżdżą rowerami i amatorsko ścigają się, zarówno na szosie, jak i w trudnym terenie. - I raptem odkryliśmy dla siebie biegówki - mówi Arkadiusz Pawłowski. To było naturalne dla osób, które latem śmigają na jednośladach, żeby również zimą nie rdzewieć. - Wpierw na nartach było nas kilku, potem kilkunastu, widać, iż bieganie zaczęło wciągać - ciągnie pan Arek.

Trasy organizowali sobie w ten sposób, że zahaczali do busa zwykłą paletę i ciągnęli ją za samochodem. Ostatnio zbudowali mały pług śnieżny.
- Udało się przygotować nawet 11-kilometrowy odcinek Zielona Góra - Przylep - Łężyca i z powrotem - dodaje Piotr Tarasewicz. Wytyczyli też szlak przy obwodnicy w kierunku Nowej Soli.

- Nie braliśmy żadnych lekcji, nie uczyliśmy się biegania, spontanicznie zaczęliśmy uganiać się na nartach, tym bardziej, że krok klasyczny jest łatwy, wystarczą tylko chęci - uważa Marek Faryński. Dlatego niedawno wybrali się na Bieg Piastów do Jakuszyc. Pan Piotr przebiegł 50 km, a panowie Marek i Arek po 30 km.

- To na pewno jest efekt sukcesów Justyny Kowalczyk - sugeruje Jacek Skrypnik. Nie dziw zatem, że grupka kolarzy-narciarzy przyszła do redakcji z pomysłem. Żeby kuć żelazo póki gorące, póki w narodzie żyje pamięć o kryształowych kulach złotej biegaczki z Kasiny Wielkiej.

- Chodziłoby nam o zorganizowanie tras biegowych w pobliżu Zielonej Góry - przekazuje pan Arkadiusz. - Bo ostatnio po przygotowanych przez nas trasach często jeździły samochody, ktoś je niszczył. Szkoda wysiłku. Gdyby jednak miasto zechciało wskazać miejsca, pomóc...

- Rozmowy o tym można podjąć, czemu nie... - deklaruje Tomasz Nesterowicz, szef gabinetu prezydenta miasta.

- A dlaczego ci miłośnicy biegania nie przyjdą do mnie? - pyta Robert Jagiełowicz, szef miejskiego ośrodka sportu. - Jestem otwarty na wszelkie ciekawe propozycje. Choć wiadomo, iż o tej porze tras narciarskich już nie wytyczymy. Idzie wiosna...

Szef sportu i rekreacji proponuje rozmowy na progu następnej zimy. Choć od razu zastrzega, iż trzeba brać pod uwagę choćby taką okoliczność, że nasze zimy bywają krótkie i niezbyt śnieżne. A także i tę, że społeczeństwo niezbyt dojrzało do uszanowania przygotowanych sporym wysiłkiem tras, gdyż ten sport nie jest wcale tak popularny wśród Polaków.

Opinię potwierdza Czesław Fiedorowicz, były poseł, który uprawia biegi narciarskie od siedmiu lat. - W tym roku wespół z żoną przebiegliśmy 100 km - podkreśla. Jego zdaniem budowanie szlaków "pod biegówki" mijałoby się z celem właśnie dlatego, że dość szybko byłyby niszczone przez przypadkowych ludzi, zwierzęta leśne lub przez koniarzy. - Przegrywamy z niską świadomością społeczną, ale trzeba ją zmieniać - uważa. Jego zdaniem należy cieszyć się z warunków jakie w pobliżu miasta obecnie. - Zachęcam tę grupę biegaczy do kontaktu, jeśli trzeba im pomóc w wytyczaniu szlaków, to jest taki ratrak, nazywa się Fiedorowicz, które chętnie przetrze każdą trasę - śmieje się pan Czesław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska