Do redakcji przyszedł mail. Oburzony Czytelnik donosi, że na oddziale torakochirurgii panują skandaliczne warunki, że chorzy marzną z powodu niskiej temperatury, jaka panuje w salach.
"Proszę o interwencję w tej sprawie, ponieważ przebywa tam członek mojej rodziny i jako pacjent jest w sytuacji bez wyjścia. Leczyć się musi, ale w tych warunkach jest to bardzo trudne" - napisał.
- Żadne skargi na chłód w salach pacjenci nam nie zgłaszali - zdziwiła się pani Barbara (nazwiska nie chciała podać), szefowa pielęgniarek, gdy zjawiliśmy się na oddziale.
Rzeczywiście, w salach było ciepło. Ale i temperatura na zewnątrz była wyższa niż dzień wcześniej. No i wiatr nie hulał od strony okien. Bo gdy zahula, to na oddziale faktycznie czuć lekki chłód. Tak na przykład było we wtorek.
- Leżę tu od ponad tygodnia i gdy kilka dni temu temperatura w nocy spadła na dworze do minus dwudziestu, to za ciepło nie było. W dzień też, bo od okien wiało - mówił nam jeden z pacjentów. - Dostaliśmy dodatkowe koce, ale i tak musiałem się cieplej ubrać. Mam pod pidżamą grubą flanelową bluzę i kalesony. Dziś już jest cieplej.
Razem z oddziałową chodziliśmy wczoraj od sali do sali. Było ciepło, pacjenci leżeli odkryci na łóżkach. W każdej sali żeliwne kaloryfery odkręcone były na maksa. W kilku pomieszczeniach stały kaloryfery olejowe, które dostawił personel.
- Kto narzeka? Przecież jest gorąco, sama pani widzi - Zenon Nowaczyk leży z odpiętą koszulą. - Na sali operacyjnej też jest ciepło. Wiem, bo wczoraj byłem operowany.
- Zawsze znajdzie się jakiś maruder, a jak mu zimno, to niech pieluchy sobie założy - wtrąca Mikołaj Podres, z łóżka obok. - Leżę tu tydzień i ani razu jeszcze nie zmarzłem. Ludzie tylko narzekać potrafią. Prawdziwa zima jest wtedy, gdy gorąca woda, jak ją z kubka wylewasz, od razu zamienia się w sople lodu. Taka zima jak mamy, to żadna zima.
- My nie narzekamy, nam jest dobrze - mówi pani Krystyna z sali 333.
- To dlaczego leży pani w grubej bluzie? - dopytuję.
- Bo stara już jestem. W domu mam gorąco i też w grubych bluzach chodzę, a moja córka w krótkim rękawku.
- Ciepło jest, grzejniki grzeją, że człowiek się rozbiera - mówi Marek Lewandowski z sali 335. Wtóruje mu Tomasz Staniszewski.
- Jak się leży przy oknie, to jest chłodniej - przyznaje młody mężczyzna z sali 334.
Okna na torakochirurgii rzeczywiście są w katastrofalnym stanie: zabite gwoździami, w szparach poupychane szmaty, pod framugami leżą koce... -
- Gdy wiatr wieje od tej strony, robi się w salach zimno - przyznaje jeden z pracowników oddziału. Nazwiska nie poda, bo - jak mówi - nie chce narażać się dyrektorowi.
- A ja nie mam zgody dyrektora, żeby z panią rozmawiać - ucina krótko Maciej Żurawski, ordynator oddziału.
Adriana Wilczyńska, rzeczniczka szpitala: - Przeszłam przez wszystkie pokoje, gdzie leżą chorzy. Jest ciepło, w salach są dodatkowe grzejniki i koce.
W sprawie starych okien rzeczniczka przysłała maila:
"Szpital jest w trakcie opracowywania dokumentacji technicznej na remont generalny oddziału. Planowana jest wymiana instalacji, podłogi, okien, sanitariatów, mebli, łóżek. Tym samym powstaje nowa koncepcja funkcjonowania torakochirurgii, która zostanie przedstawiona zarządowi szpitala w przyszłym tygodniu.
Koszt modernizacji oszacowano wstępnie na 3 miliony zł. Obecnie na ukończeniu są prace przy windzie, klatce i sanitariatach dla niepełnosprawnych. Zwiększona zostanie liczba łóżek z 27 do około 40. Oddział został doposażony w szereg nowoczesnych aparatów medycznych, min w laser na bloku operacyjnym, który jest jedynym takim laserem w województwie" - czytamy.
- Na oddziale jest ciepło i nie ma co narzekać - zapewniał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?