- Na początek chcielibyśmy się wziąć za Jezioro Wąchabskie - mówi wójt Adam Cukier. - Powody są dwa. Pierwszy to rozwijająca się w Wąchabnie turystyka, drugi to niewielka powierzchnia akwenu. Inne zbiorniki w gminie są to jeziora przepływowe, które trudno oczyścić.
Problemem gminy Siedlec, ale także Zbąszyń i pozostałych przez które płynie Obra, jest konieczność uporania się ze ściekami. Dopóki okoliczne wioski nie zostaną skanalizowane, dopóty do rzeki, a tym samym dziesiątków jezior obrzańskich będą wpływać nieczystości.
Profesorska metoda
- Jesteśmy gotowi, możemy zaczynać - deklarował "GL" kilkanaście dni temu prof. Stanisław Podsiadłowski z Akademii Rolniczej w Poznaniu, który zaproponował do oczyszczenia Jeziora Wąchabskiego własną metodę. Problemem było "tylko" znalezienie przez gminę, nieplanowanych wcześniej, pieniędzy za tę usługę.
- W tygodniu przed świętami pojawił się na jeziorze taki katamaran i przez pięć, sześć godzin pływał systematycznie od brzegu do brzegu - mówi Zdzisław Kasprzak, sołtys Wąchabna. Był to aerator, urządzenie zaproponowane przez prof. Podsiadłowskiego. Wprowadza do jeziora specjalny preparat i napowietrza akwen.
W tej metodzie idzie bowiem o to, żeby "załatwić" zalegający na dnie fosfor, "dzięki któremu" rozmnażają się sinice, a jezioro staje się mętne.
- Fosfor znajduje się w nawozach, w środkach do prania i różnymi drogami, z wodą, ze ściekami dostaje się do wód powierzchniowych, a z nimi do jeziornych - tłumaczy Krzysztof Pilarski, młody naukowiec z poznańskiej Akademii Rolniczej pochodzący z Chobienic i prowadzący badania w Wąchabnie.
- Fosfor staje się pożywką dla fitoplanktonu, czyli glonów i sinic. Gdy sinice się mnożą, woda staje się nieprzeźroczysta, co z kolei powoduje niedopuszczanie do dna promieni słonecznych, gdzie rozwijają się rośliny będące pożywką dla ryb.
Trzeba znaleźć złotówki
Trzeba ratować
- Z badań na Jeziorze Wąchabskim wynika, że zbiornik wymaga ratowania. W 1989 r. zaliczano go bowiem jeszcze do II klasy czystości wód, obecnie należy już do III klasy.
- Następne zabiegi rekultywacyjne na jeziorze przewidziano na: połowę kwietnia, przełom kwietnia i maja, połowę lipca.
- Faktycznie, ryby u nas jakby karłowaciały, są jakieś takie małe - zauważył sołtys.
Aerator, który pływał po Jeziorze Wąchabskim rozprowadzał środek chemiczny - chlorek magnezu, który powinien "załatwić" fosfor. Przy okazji urządzenie wymieszało wodę, dotleniając zbiornik.
Zgodnie z harmonogramem opracowanym przez prof. S. Podsiadłowskiego podobne zabiegi w Wąchabnie należy przeprowadzić jeszcze trzy razy w tym roku. - Po każdym robimy badania wody i zależnie od otrzymanych wyników w kolejnym działaniu stosujemy takie lub inne środki - tłumaczy K. Pilarski.
- To nie było kosztowne, zaś decyzję o zapłacie podjąłem w ramach moich uprawnień - wyjaśnia wójt Cukier. - Musiałem szybko zdecydować, bo gdyby prace nie rozpoczęły się teraz, to cały rok byłby stracony.
Teraz gmina musi znaleźć pieniądze na pozostałe zabiegi, które w sumie mają kosztować 76 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?