Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na sesji w Drezdenku doświadczeni radni docinali tym nowo wybranym

Krzysztof Korsak 95 722 57 72 [email protected]
- Szczerze mówiąc, to trzęsą mi się kolana – mówił nam świeżo upieczony przewodniczący Rady Miejskiej Adam Kołwzan.
- Szczerze mówiąc, to trzęsą mi się kolana – mówił nam świeżo upieczony przewodniczący Rady Miejskiej Adam Kołwzan. fot. Krzysztof Korsak
Dwa obozy - doświadczeni radni z komitetu Pietruszaka, wytykający pomyłki nowicjuszom od Tyranowicza i mała niespodzianka w wyborach szefa, czyli jak przebiegła pierwsza sesja Rady Miejskiej.

17.00, czwartek, sala sesyjna w Urzędzie Miejskim. Przy długim stole siedzi 15 radnych: siedmiu z Komitetu Macieja Pietruszaka, pięciu z Komitetu Edwarda Tyranowicza, dwóch z Komitetu Lecha Cabla i jeden z Komitetu "Młodzi dla Drezdenka". Z tego tylko czterech radnych poprzedniej kadencji (plus Sapór i Kołwzan, którzy doszli w ostatnim roku)!

Najważniejszy moment sesji to wybór nowego przewodniczącego. Włodzimierz Zarzyński zgłasza kandydaturę Adama Kołwzana. Jednak nie argumentuje jej. Z kolei przewodniczący poprzedniej kadencji Jerzy Skrzypczyński proponuje Włodzimierza Sapóra. - Zdobył największą ilość głosów spośród nas wszystkich (513 - przyp. red.), to poważany człowiek, idealnie nadaje się na to stanowisko - wyjaśnia. Gdy wydawało się, że to już koniec kandydatur, Henryk Majzlik wystawia do głosowania J. Skrzypczyńskiego. Ten jednak odmawia.

Chwilę przerwy na procedury formalne wykorzystuje Skrzypczyński. Otwiera "Gazetę Lubuską" i przywołuje nasz środowy artykuł "Jest winny czy niewinny?", w którym pisaliśmy o akcie oskarżenia dla A. Kołwzana. Mówi, że to precedens w historii rady, żeby osoba z aktem oskarżenia w niej zasiadała. - To jest bardzo dziwne. Ja nie twierdzę, że pan jest winny, ale jakaś rzetelność nas obowiązuje - ocenia Skrzypczyński.

Gdy w końcu specjalna komisja od wyborów przewodniczącego, której szefował Zarzyński (z komitetu Tyranowicza), zarządza głosowanie, odzywa się W. Sapór (z komitetu Pietruszaka). - Został naruszony porządek obrad. Nikt mnie nie zapytał, czy ja wyrażam zgodę na kandydowanie - mówi. Ale po chwili on i Kołwzan zgadzają się na walkę o stanowisko przewodniczącego. Wtedy odzywa się Skrzypczyński, który mówi, że nie ma warunków do głosowania, że komisja nie przygotowała żadnego miejsca. W końcu jednak udało się przeprowadzić wybory.

Już we wtorek pisaliśmy o tym, że pięciu radnych z komitetu Tyranowicza dogadało się z dwoma od Cabla i z Kołwzanem. To oznaczało, że Kołwzan zostanie przewodniczącym głosami osiem do siedmiu. Ale po głosowaniu mieliśmy małą niespodziankę. Co prawda wygrał Kołwzan, ale dziewięć do sześciu. Czyli ktoś z komitetu Pietruszaka musiał się wyłamać. Prawdopodobnie zrobił to ktoś z dwójki nowych radnych: Katarzyna Czerwińska lub Karol Chyba, bo z nimi najłatwiej byłoby się dogadać ludziom z komitetu Tyranowicza. Choć niektórzy podejrzewali także Henryka Majzlika.

Kołwzan mówi, że nie spodziewał się takiego wyniku. - Jestem bardzo mile zaskoczony - tłumaczy. I dodaje, że ta funkcja to dla niego ogromna odpowiedzialność. - Chciałbym, żeby ta rada nie wyglądała tak jak do tej pory, czyli "my" i oni". Myślę, że troszeczkę czasu trzeba będzie na to poświęcić. Radni muszą się nauczyć, że my współpracujemy, a nie walczymy ze sobą - mówi Kołwzan.

Do zgody między radnymi jednak ciągle daleko. Na kolejną uszczypliwość zdecydował się radny Krzysztof Siuda, który pracę komisji określił jako cyrk.

Na sesji wybrano także zastępców przewodniczącego. Zostali nimi Włodzimierz Zarzyński i Eugeniusz Nawrot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska