Z Sebastianem Cieleckim spotykamy się w piątek. Pod stadion podjeżdża samochodem. Jest spełniony zawodowo. Pracuje, trenuje strzelectwo w Starcie. Bez problemów wysiada z auta i przesiada się na wózek. Z Sebastianem przechodzimy trasę, którą z żoną Eweliną musiał pokonać, żeby dostać się na finał ligi żużla. - Bo tego nie da się opowiedzieć - dodaje. Osoby niepełnosprawne nie muszą płacić za wejściówki, żona miała bilet na nową trybunę. By tam dotrzeć musieli przejechać odcinek leśną ścieżką, pod płotem (wideo znajdziecie na www.gazetalubuska.pl). W finałową niedzielę było mokro, błoto. Sebastian co chwilę zakopywał się w piachu. Dalej nie było lepiej. Schody, miejsca dla niepełnosprawnych na wózkach w takim miejscu, że widzieli plecy osób stojących przed nimi, barierki ochronne na wysokości oczu i nieczynna toaleta. - Gdyby nie uprzejmość ochroniarzy, którzy mnie wynieśli do lasu, a potem wprowadzili na stadion i gdyby nie pozwolenie policjantów, najzwyczajniej potrzebę fizjologiczną oddałbym w portki - opowiada kibic.
Więcej o sprawie przeczytasz w poniedziałek, 30 września, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Kup aktualne wydanie "Gazety Lubuskiej" w wersji elektronicznej. Wyślij SMS o treści EGL na numer 72466 (koszt SMS-a to 2,46 zł). Otrzymany kod aktywuj na stronie **
www.e-lubuska.pl**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?