Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na św. Floriana hutnicy biesiadują przy szklanicy (zdjęcia, wideo)

Dariusz Chajewski
Tym razem hutnicza karczma piwna przypominała biesiadę zawołanych myśliwych.
Tym razem hutnicza karczma piwna przypominała biesiadę zawołanych myśliwych. Mariusz Kapała
Strażacy i hutnicy mają wspólnego patrona. Ale tylko ci drudzy spotykają się na karczmie piwnej. Jak już wybrzmią życzenia, zostaną wręczone odznaczenia, miedziowi hutnicy zasiadają za długimi stołami. A panie? Mają swój comber...

Strzechy (VIP-y), stare żerdzie hutnicze (wiarusy), hutasy (hutnicy), sztecherki (adepci hutniczej sztuki) oraz takie obce elementy, jak chociażby my, dziennikarze, musieli ustawić się w kolejce, dyrektor obok spustowego. Każdy na głowę wkłada kapelusik z piórkiem, dostaje do garści ozdobny, okazały kufel. Trzy kroki dalej fuksy, czyli młodzi chłopcy z ogromnymi metalowymi dzbanami w dłoniach, napełniają gościom naczynia złocistym płynem z charakterystyczną pianką.
- To taka impreza integracyjna? Spotykacie się, napijecie, pośpiewacie...
- Niech pan tego głośno nie mówi. To nie impreza. To tradycja.

Bo hutnicza piwna karczma nie jest lokalem, gdzie można wyżłopać piwsko za darmo. Zresztą w przeciwieństwie do tradycyjnych imprez integracyjnych pieniążki nie pochodzą tutaj z funduszu socjalnego, ale z funduszu... na kultywowanie tradycji. I w przeciwieństwie do imprez integracyjnych są one mono... płciowe. Nie uświadczysz kobiety, gdyż w tym czasie panie balują na babskim combrze. Panowie podnoszą kufle, intonują dość pikantną piosenkę. Słowa można przeczytać na telebimach, trochę jak na karaoke...

Godzinę wcześniej było odświętnie. Jakby w prezencie z okazji hutniczego święta na początku uroczystej akademii podano informację, że KGHM ponownie objął prowadzenie w światowym rankingu największych producentów srebra. W ubiegłym roku uzyskał aż 1.256 ton cennego metalu. Prezes KGHM Herbert Wilhelm Wirth, składając życzenia hutnikom z okazji ich święta, stwierdził, że nie ma powrotu do hutnictwa z XIX wieku. Ani nawet do XX wieku, gdy mówiono, że dolna granica wydobycia rudy miedzi wynosi 1.000 metrów. Górnicy już są na 1.250 metrach. Prezes mówił o trudnym do przetopu miedziowym koncentracie, co jest "winą” specyficznych właściwości rudy wydobywanej w KGHM, o jakości miedzi weryfikowanej nieustannie przez klientów, o największym programie inwestycyjnym, gdy tylko w ciągu najbliższych pięciu lat koncern ma zamiar wydać ponad 27 miliardów złotych. I o jeszcze jednym rekordzie, tym najważniejszym. 577 tys. ton miedzi w minionym roku.

Później na scenę weszli ci najważniejsi. Hutnicy. Po medale. Były owacje na stojąco, orkiestra w strojach w kolorze miedzi i bardzo ważni goście...
- Oczywiście, że jestem zadowolony z tego odznaczenia - mówi jeden z nagrodzonych, Leszek Bieruta z Zielonej Góry. I opowiada, że hutnikiem został przez przypadek. Jeszcze gdy mieszkał w Żaganiu, kolega powiedział, że można dobrze zarobić. Tak, wówczas najważniejsze były pieniądze. Teraz najważniejsza jest huta, KGHM. Bo jak mówi hutnik pracujący na wydziale metali szlachetnych, ta praca wciąga.
Jeden z nagrodzonych hutników ukradkiem ocierał łzy.
- Wzruszony?
- Eee, tylko coś mnie zaswędziało.
- Przecież takie akademie ku czci czuć komuną.
- Bzdura, to miłe...
Na sali nie było słychać odgłosów znudzenia ani gdy przemawiał minister, ani podczas mów innych zaproszonych gości. Z zapałem wysłuchano krótkiej przemowy biskupa, ściskając w dłoniach listy gratulacyjne i figurki hutnika.

- Karczma piwna to nie jest po prostu miejsce, gdzie można napić się piwa - słyszane już słowa powtarza rzecznik KGHM Dariusz Wyborski.
Bo i przygotowania do tego wydarzenia rozpoczynają się kilka miesięcy wcześniej, i to nie tylko dlatego, że trudno w ciągu kilku dni zorganizować tysiąc golonek. Układany jest scenariusz, teksty piosenek, krótkie scenki, konkursy...

"W dzień tak nietypowy
Florian szedł na łowy
spotkał się z Hubertem
i napił z Herbertem...”.

Nic nie rozumiecie? Tak, to charakterystyczne dla piwnej karczmy. Trzeba być co najmniej lekko zorientowanym. Zacznijmy od Floriana. Karczma piwna hutników odbywa się przy okazji obchodów Dnia Hutnika. Tak, podobnie jak strażakami, także hutnikami opiekuje się ten sam patron.

- Bo i my, i oni mamy do czynienia z ogniem - mówią Grzegorz Pilz i Piotr Izydorczyk z Bytomia Odrzańskiego, obaj pracują w jednostce ratownictwa górniczo-hutniczego KGHM. - Jedyna różnica jest taka, że oni ogień podsycają, aby nigdy nie zgasł, a my staramy się go ugasić. Obie profesje starają się panować nad ogniem.
Strażacy jednak nie świętują, swoją karczmę piwną będą mieli dopiero pod koniec maja, gdy "imprezy” odbędą już wszystkie hutnicze oddziały.
- Czym się różnią karczmy piwne jednych podopiecznych św. Floriana od spotkań tych drugich?
- Wątroby musimy mieć silniejsze...

Każda karczma piwna musi mieć motyw przewodni. Tym razem był las, a raczej etos myśliwego.

Wracamy jednak do przyśpiewki. Co tutaj robi Hubert? Każda karczma piwna musi mieć motyw przewodni. Tym razem był las, a raczej etos myśliwego. Niby proste, ale wszystkie myśliwskie piosenki, żarty miały podwójne dno. W tym lesie czuć było... miedzią. Kim były dziki dobierające się do zapasów żołędzi KGHM, jak nie firmami próbującymi sięgnąć po okoliczne złoża. Podobnie nieudane safari w Afryce, ale za to pełne sukcesów wyprawy łowieckie do Ameryki Północnej to nic innego jak aluzja do globalnej polityki koncernu. I zawołanie, że "nad naszymi rewirami słońce nie będzie zachodziło”. To o rozwoju firmy.

Wreszcie pora na trzeciego bohatera tej rymowanki - Herberta. To najprostszy "element” układanki. Herbert Wilhelm Wirth, prezes KGHM. W wielu firmach podobne żarty by nie przeszły, i to nie tylko ze względu na ostro przyprawiony język. Równo żartobliwą krytyką obdzielani są rządzący, i to nie tylko krajem, ale także firmą. I nikt nie ma wątpliwości, że nabijają się z prezesów i przełożonych.
- To taki wentyl - śmieje się Andrzej. - A nawet nie wiecie, jak dobrze robi na samopoczucie, gdy korzystasz z tojki, a obok ciebie to samo robi prezes. Też człowiek.

Ministrowie, prezesi, dyrektorzy banków jak zwykłe sztecherki biorą udział w pasowaniu na hutasów. I muszą poddać się wyrokom wysokiego, a w sprawach piwnych i nie tylko piwnych nieomylnego prezydium, które ma na czas tych kilku godzin władzę absolutną. I nie waha się jej użyć.
- Nazwisko? - pyta mistrz ceremonii.
- Kowalski!
- Narodowość?
- Polska!
- Rodem?
- Z Warszawy!
- Przekuj!!!
Asystent mistrza ceremonii kładzie na kowadle miedziany pręt. Kandydat na hutnika wali w niego młotem.
- Przyjmuję cię w nasze szeregi!
Gdyby to było takie proste...

Tradycja karczmy piwnej wywodzi się ze Śląska

Słyszymy doskonale znane biesiadne przeboje lub dansingowe rytmy, ale z całkiem nowymi tekstami. Jak "Wszyscy wcięci balują w niebie...”.
- Tak, ta tradycja karczmy piwnej wywodzi się ze Śląska i trochę jest tak, jakby hutnicy pozazdrościli tego zwyczaju górnikom - mówi Wiktor Błądek, były prezes KGHM. - Nie wiem, w ilu już górniczych i hutniczych karczmach brałem udział od lat 70. I wie pan, co jest najważniejsze? One niewiele się zmieniają.

Wbrew temu, czego zapewne spodziewają się nieobecne tutaj panie, nie słychać rozmów ani o kobietach, ani o tym, kto ile wypił, ani nawet o meczu Lewandowskiego w masce. Faceci gadają o... pracy. Tylko z każdym kuflem piwa coraz głośniej. Zbigniew Wojda z Huty Głogów gładzi odznaczenie, które błyszczy w klapie.

- Która to moja karczma? Pewnie ze trzydziesta - zastanawia się. - Te ostatnie są bardzo profesjonalne, zawodowi muzycy, telebimy, wielki świat. Jest nawet ten sam od lat prezes karczmy Maciek Łaganowski. Niesamowity chłopak. Ale brakuje mi tej spontaniczności sprzed lat. Wiecie, że przed laty zrzucaliśmy się sami na taką imprezę?
Sala śpiewa: "Tu jest nasze miejsce - KGHM” i "My dzisiaj przyrzekamy przekroczyć każdy plan”. Socrealizm w miedziowym kolorze?
- Nie, to tutaj można zrozumieć, czym jest KGHM - mówi inny hutnik w średnim wieku z odznaczeniem w klapie. - My naprawdę z naszą firmą się identyfikujemy, jesteśmy dumni z tego, że produkujemy najwięcej srebra na świecie, że działamy w Chile, Kanadzie, USA. Wiem, jestem po kilku piwach. Ale powiem panu jedno. My kochamy być hutnikami i górnikami. Ot, co.
I z pustymi kuflami w dłoniach, w trochę przekrzywionych zielonych, myśliwskich kapelusikach z piórkiem na głowach, hutnicy i ich goście wychodzą z ogromnego namiotu, który pełnił honory karczmy. Poklepują się po ramionach, śmieją. Strzechy, stare żerdzie, hutasy i sztecherki...

Tymczasem na babskim combrze... balowało około dwustu pań. Tutaj także był motyw przewodni - 21, czyli oczko. Przebrania, żarty, skecze nawiązywały do tej popularnej karcianej gry. Zasady podczas tej rozgrywki były jasne - żadnych facetów. I jak podkreślono już podczas przysięgi na otwarcie, żadne słowo, które padło podczas tego spotkania, nie może wyjść poza zgromadzone tutaj grono. I była ta zasada przestrzegana, gdyż niewiele udało się nam z uczestniczek informacji "wycisnąć”. Wiemy tylko, że o pracy nie rozmawiano. A o czym? Na to pytanie padła lakoniczna odpowiedź - o takich babskich sprawach...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska