Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tombak, wnuczka... Nie dajmy się oszustom!

(pij)
Sprawny oszust sprzeda nam tombak jako złoto, wyłudzi kasę metodą "na wnuczka", biorąc na litość "pożyczy" pieniądze na leki, albo sprzeda atrapę sprzęty rtv.

Oszuści swoje metody działania dopracowali do perfekcji. Tak samo jak wybór ofiar. Są bezwzględni i niestety trudno uchwytni. Działają najczęściej na tzw. gościnnych występach. Oznacza to, że oszukują z dala od miejsca swojego zamieszkania. Ofiary tracą od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Poniżej przedstawimy najpopularniejsze i najskuteczniejsze metody stosowane przez bezwzględnych oszustów. Ich ofiarami padają najczęściej osoby starsze i samotne.

Na wnuczka
Do ofiary, zawsze starszej osoby, dzwoni nieznajomy lub nieznajoma. - To ja ciociu, nie wie ciocia kto?", albo "Babciu no to ja, no babcia nie pamięta" - mówi oszust w słuchawkę ze zdziwieniem w głosie. Rozmowę prowadzi tak, żeby ofiara jak najszybciej ofiara podała imię członka swojej rodziny. Kiedy ta w końcu poda imię, oszust lub oszustka podszywa się pod nią. I zaczyna mówić, że ma problem.

Najczęściej ma okazję tanio kupić sprzęt rtv albo samochód. Prosi o pożyczkę od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Umawia się po odbiór pieniędzy. I zjawia się... nieznajomy-oszust. Mówi, że wnuczek, wnuczka czy kuzyn albo kuzynka nie mógł się zjawić po pieniądze. Bierze kasę i znika. Ofiary tracą od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Na tombak
Ten przykład został doskonale opisany przez naszego Czytelnika. Przed kilkoma dniami jechał drogą z Kożuchowa do Nowej Soli. Za Wrociszowem dostrzegł samochód i stojącego obok machającego do niego kierowcę. Zatrzymał się podejrzewając, że osoba potrzebuje pomocy.

Na poboczy stało bmw na niemieckich numerach rejestracyjnych. Przed nim stał opel omega. Do naszego Czytelnika podszedł człowiek, prawdopodobnie Rom i zapytał o najbliższą stację benzynową. Po chwili wyjął z kieszeni dwa sygnety twierdząc, że są ze złota. Były z tombaku. Mężczyzna zaproponował naszemu Czytelnikowi sprzedaż sygnetów, bo został okradziony i potrzebuje gotówki. Czytelnik odmówił. Wtedy mężczyzna z BMW zaproponował wymianę sygnetów za... komórkę. Nasz czytelnik odmówił.
Wiele osób daje się jednak skusić na tombakową biżuterię warta kilkanaście złotych płacąc kilkaset złotych.

Zdarzały się też przypadki podrzucania tombakowych pierścionków na chodnikach. Kiedy przechodząca osoba je dostrzegła i podnosiła szybko podbiegali mężczyźni, twierdząc, że też widzieli znalezisko. Tym samym rościli sobie prawo do znaleziska. Zapewniali, że mogą odstąpić od pierścionka za... 100 zł.

Na sprzęt rtv
Nieco mniej popularna forma oszustwa. Naciągacz oferuje sprzedaż kamery, komórki czy odtwarzacza dvd w bardzo atrakcyjnej cenie. Najczęściej zaczepia osoby pod marketami. Pokazuje sprzęt. Kiedy osoba decyduje się na zakup, oszust tak "miesza", że daje sprzęt w kartonie. Bierze gotówkę i szybko znika. Ofiara w domu, po rozpakowaniu urządzenia orientuje się, że kupiła atrapę.

Na chorobę i litość
Do drzwi puka nieznajomy. Ze smutnymi oczami opowiada o chorym dziecku lub matce. Często mówi, że chora osoba jest w szpitalu w okolicy, a jemu akurat zepsuło się auto. Musi dojechać do lecznicy i dowieźć leki. Rozmówcy proponuję pożyczkę pod zastaw np. waluty lub biżuterii. Pokazuje oczywiście walutę i biżuterię. Oszust jest niezwykle przekonujący. Po wzięciu gotówki daje saszetkę z zawartością zastawu i szybko znika. Po chwili ofiara orientuje się, że padła ofiarą oszusta. W saszetce nie ma waluty, albo jest biżuteria z tombaku.

Na urzędnika
Do domu wchodzi osoba podająca się za urzędnika. I tu uwaga. Metod tego oszustwa jest wiele. Najczęściej naciągacze-złodzieje informuję o przyznanym dofinansowaniu z urzędu do renty lub emerytury. Proszą jednak o pokazanie banknotu. To konieczność otrzymania pieniędzy. Tłumaczą, że chcą spisać numery seryjne. W tym czasie obserwują, gdzie domownik trzyma gotówkę. Po chwili proszą o herbatę mówiąc, że przygotowują pokwitowanie wypłaty dofinansowania. Wtedy okradają ofiarę i niepostrzeżenie znikają.

Zdarza się podawanie za pracowników ośrodka pomocy społecznej, gazowni lub zakładu energetycznego. Metoda oszustwa jest podobna. Oferują coś ofiarom, które same nieświadomie wskazują miejsce trzymania pieniędzy.

Na sprzedaż
Do domu przychodzą najczęściej dwie osoby. Tak prowadzą rozmowę, żeby weszły do mieszkania. Oferują dywan rozkładając go w taki sposób, żeby zakryć pole widzenia ofiary. W tym czasie druga osoba szybko przeszukuje mieszkanie i okrada domownika. Oszuści znikają, a ofiar długo jeszcze nie wie, że została okradziona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska