- Jestem za przyznawaniem premii pracownikom, ale "trzynastki” są niesprawiedliwe, bo jedna grupa je dostaje, a druga nie - uważa gorzowski przedsiębiorca Józef Finster. Sam ich nie dostaje, a 13. pensje określa krótko: - To relikt komunizmu.
Tak samo uważa Karol Humiński, wicemarszałek Lubuskiego Sejmiku Gospodarczego. Mówi nam, że w swoim życiu słyszał nawet o wypłacaniu... "siedemnastek”.
- Ten relikt jest potrzebny, bo relatywnie zarabiamy niewiele. Jest to więcej od najniższej krajowej, ale aby tu pracować, musimy włożyć więcej czasu w swoje wykształcenie - mówi z kolei Piotr Klatta, politolog z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie.
Trzynaste pensje od lat wzbudzają kontrowersje. Dostają je bowiem pracownicy budżetówki. I to tylko dlatego, że są zatrudnieni w tej sferze. Równowartość jednej miesięcznej pensji wypłacana jest w pierwszym kwartale tego roku.
- To dodatkowy zastrzyk gotówki. Gdyby nie było "trzynastek”, to bym nie płakała. Jeśli już są, to wykorzystuję je choćby po to, by kupić sobie ubranie. Nie chcę, by uczniowie mówili, że chodzę wciąż w tym samym płaszczu - mówi nam pani Agata, jedna z gorzowskich nauczycielek.
Na 13. pensje idzie masa pieniędzy. Ile konkretnie? Przeczytasz w środę (26 lutego) w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Przeczytaj też: Trzynastki są dla wybranych, a innych niech trafia szlag
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?