Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Winobraniu będzie wino, ale... słowackie

Leszek Kalinowski, 68 324 88 74, [email protected]
- Już zaczynamy pracować nad tym, by móc legalnie sprzedawać wino na Winobraniu. Za rok - mówi Kinga Koziarska
- Już zaczynamy pracować nad tym, by móc legalnie sprzedawać wino na Winobraniu. Za rok - mówi Kinga Koziarska Mariusz Kapała
I znów czeka nas święto miasta bez zielonogórskiego wina. Na Winobraniu 2012 będziemy pić słowackie wina. Białe, różowe i czerwone. Dlaczego? Kto tym razem zawalił sprawę? I czy Zielona Góra w ogóle zobaczy winiarzy?

- Uhmmm - rozlegało się na początku czerwca z ust smakujących wina w Palmiarni. Chodziło o wybór napoju, który zagości na Winobraniu. Nie tylko wiceprezydentowi Dariuszowi Lesickiemu, ale i zielonogórskim winiarzom najbardziej przypadł do gustu trunek ze Słowacji, z zaprzyjaźnionego miasta Nitra. Wybrano wino z trzech winnic. Będziemy więc mogli rozkoszować się białym, wytrawnym winem, lekkim wytrawnym różowym i czerwonym o lekkiej kwasowości.

- W Polsce są one mało znane, ale np. Francja je docenia i przyznaje medale - zauważa D. Lesicki. Palmiarnia i ZUM kupi też wino wyższej klasy, wszak zielonogórzanie i ich goście mają różne gusta.

- Zielona Góra chwali się, że jest polską stolicą wina i funduje słowackie trunki? Od lat słyszymy, że w końcu będzie można napić się wyprodukowanego z naszych winnic alkoholu i co? - denerwuje się Marek Tulinicz. - Ludzie się z nas śmieją. Najpierw wciskamy im niemieckie wino, wcześniej z Hiszpanii i Chile, a teraz zafundujemy wyroby kolejnych sąsiadów.

Odradzanie się winnych tradycji nie jest takie proste. Co prawda, winnic nam przybywa, rozrastają się. Ale sporo czasu musi jeszcze upłynąć, byśmy mogli zaspokoić potrzeby winobraniowych gości. Co roku wypijamy podczas święta miasta ponad cztery tysiące litrów czerwonego płynu.

Nie znaczy to jednak, że nie będzie można poznać smaku zielonogórskiego wina. Choćby podczas wizyt na winnicach. A w miasteczku winiarskim? Tu już pojawia się problem. Jak przypomina Tomasz Misiak z magistratu, wcześniej dużą przeszkodą były problemy legislacyjne. Winnice potraktowano jak browary, które działają cały rok. Zbyt duże podatki odstraszały lokalnych producentów winnego napoju.

Kinga Koziarska z winnicy Kinga przyznaje, że teraz jest ciut lepiej, dzięki poprawce do ustawy, wniesionej przez prezydenta Komorowskiego. Bo działalność winiarzy potraktowano jako rolniczą.
Ale procedura nadal nie jest prosta. Winiarze nie mogą sprzedawać wina z zapasów. Zgodnie z prawem już rok wcześniej muszą zgłosić chęć handlowania winem. I wróżyć z fusów, ile uda się im wyprodukować tego napoju.

- Na pewno za rok wrócimy ze sprzedażą na Winobranie. Latem rozpoczniemy procedury, bo zapowiada się dobry rok - tłumaczy K. Koziarska. - W zeszłym roku tego zrobić nie mogliśmy, bo wiosenne przymrozki zniszczyły nasze uprawy. Nie mielibyśmy z czego wyprodukować wina. Teraz sytuacja jest lepsza.

Dzięki poprawce w ustawie zielonogórski, tradycyjny napój nie będzie też drogi. Na pocieszenie winiarze składają deklaracje, że nie zabraknie ich w domkach pod ratuszem, gdzie zaprezentują swoje wyroby, związane z winną latoroślą. Będzie można nabyć sadzonki, uzyskać porady... No i winnice staną otworem.

Warto dodać, że w 1890 roku w mieście było blisko 800 winiarzy, to tak jakby dziś zajmowało się nim 15 tys. zielonogórzan.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska