Trzy lata temu grafficiarze z Fundacji Bezpieczne Miasto dostali zgodę na zagospodarowanie ściany w skateparku na Pomorskim. Powstał duży, barwny obraz. Jednak wszyscy mogli dorzucić swoje "pięć groszy". - O to nam chodziło. To miało być miejsce, gdzie każdy legalnie robiłby swoje wrzuty (mały malunek na ścianie - od red.). Teraz może być z tym problem, bo ściana została zamknięta - tłumaczy grafficiarz z fundacji.
Dziś na murze nie ma już miejsca na żadne "wrzuty". Całą przestrzeń zajmuje wielki napis "Pomorskie Falubaz".
Ktoś, kto pomalował dzieło członków fundacji, postąpił zgodnie z kodeksem grafficiarzy i zapytał poprzednich twórców o zgodę na zamalowanie starego obrazu. Jedynak nie zadbał o pozwolenie ze strony spółdzielni. - To nie jest nasze dzieło - wyjaśnia Kajetan Hozakowski, prezes Stowarzyszenia Kibiców. - Ozdabiamy ściany i mury klubowymi barwami, ale zawsze mamy pozwolenie. Staramy się upiększać miasto i rozpowszechniać zasady fair play. Nie szukamy konfliktów. Podejrzewam, że ktoś, kto zajął ścianę, był przekonany, że nie musi mieć zgody od jej właściciela.
Mimo wszystko wielu mieszkańców staje w obronie nowego graffiti. - Mnie się tam podoba - mówiła Pani Agnieszka. - Teraz ściana jest spójna, konkretna i od razu rzuca się w oczy.
Jednak do naszej redakcji dotarły telefony od oburzonych mieszkańców. - Przestańcie maltretować nas tym Falubazem - apelowała Czytelniczka. - Przecież nie wszyscy są kibicami żużla.
Skargi doszły również do spółdzielni mieszkaniowej, a ta skierowała pretensje w stronę Fundacji Bezpieczne Miasto. - To nieporozumienie - tłumaczy Zbigniew Bartkowiak, prezes fundacji. - Mieliśmy zgodę na pomalowanie ściany. Nie odpowiadamy za to, co się z nią później działo.
Grafficiarze skupieni wokół fundacji dostali mur jako galerię uliczną. Mimo wszystko nie czują się jego gospodarzami. - Nie rościmy sobie do niego żadnych praw - tłumaczy Jacek, grafficiarz z fundacji. - Tylko że teraz autorzy falubazowego muralu (dzieło malarstwa ściennego - od red.) mogą uzurpować sobie prawo do ściany i do nienaruszalności wizerunku. A skoro kibice mogą malować po wszystkich, a po kibicach nikt, to czy w efekcie nie będzie tak, że na ścianach będą tylko barwy Falubazu?
Inny grafficiarz, Kuba, zauważa, że obie grupy prężnie się rozwijają. - Dlatego pora ukształtować kulturę ścian w mieście. Byłoby fajnie, gdyby nasza współpraca nie wygląda tak, jakby orkiestra ułomnych grała Beethovena.
Kuba liczy, że coś się zmieni, kiedy dokona się jasnego podziału na ściany: fundacji, falubazowe, komercyjne i niezależne (klub u Ojca). Oczywiście, na zamalowanie każdej, trzeba mieć pozwolenie właściciela. - Jeśli na ścianie, którą chcemy pomalować, jest już graffiti, to warto zapytać o zgodę również jego autora. To tylko kwestia wzajemnej komunikacji - kończy Jacek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?