Piątek, 20 maja, godz. 19.29 na stację PKP w Świebodzinie wjeżdża pociąg międzynarodowy EuroCity z Berlina do Warszawy. To jeden z trzech pociągów międzynarodowych, podążających do Warszawy, które zatrzymują się w mieście. Zgodnie z planem, skład powinien ruszyć w dalszą drogę o godz. 19.30, a więc po minucie. Jednak odjechał dopiero o godz. 20.10. Przez 41 minut grubo ponad setka pasażerów denerwowała się, dopytywała, dlaczego stoją, zamiast jechać. Opóźniania nie udało się nadrobić, pociąg dojechał do stolicy z prawie godzinnym opóźnieniem.
Stacja PKP w Świebodzinie. Mimo że kolejarzy tu jak na lekarstwo, udało nam się dotrzeć do jednego z nich. Wie niemal wszystko. Ale prosi o nie podawanie jego nazwiska. - Jestem zwykły kolejarz i nie chcę mieć kłopotów - tłumaczy.
Z jego słów wynika, że o konieczności zatrzymania pociągu na stacji dyspozytor dowiedział się na kilkanaście minut przed jego przyjazdem. - Dyspozytora powiadomił o tym kierownik pociągu, przekonując, że ważna delegacja rządowa spóźniła się na pociąg we Frankfurcie nad Odrą. I dlatego trzeba teraz na nią poczekać. My nie możemy zresztą zatrzymać takiego składu, decyzję może podjąć jedynie centrala InterCity w Warszawie, która przekazuje decyzję dyspozytorowi w Poznaniu, a ten nam w Świebodzinie - wyjaśnia nasz rozmówca.
- Czy były już przypadki zatrzymania takiego pociągu? - pytamy.
- Nie pamiętam, a pracuję tu już wiele lat - odpowiada kolejarz.
- To nie jakaś tam delegacja rządowa, ale grupa 18 biznesmenów, którzy byli na wycieczce w Berlinie. A wycieczkę, a raczej spotkania biznesowe z przedsiębiorcami niemieckimi, zorganizowała Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo Handlowa w Warszawie -wyjaśnia rzeczniczka izby Katarzyna Soszka-Ogrodnik.
I jakby usprawiedliwiając zatrzymanie pociągu rzeczniczka tłumaczy: - Grupa biznesmenów spóźniła się kilka minut na ostatni pociąg we Frankfurcie. Wtedy opiekunka wycieczki, nasz pracownik, skontaktowała się z centralą InterCity w Warszawie i zapytała, czy pociąg może poczekać kilka minut w Rzepinie. Usłyszała, że nie ma problemu, bo pociąg będzie miał 15 minut opóźniania. Kiedy jednak autobus dojechał do Rzepina, okazało się, że EuroCity odjechał punktualnie. Wtedy nasza pracownica samodzielnie, bez informowania centrali w stolicy, ponownie skontaktowała się z InterCity, gdzie powiedziano, że pociąg poczeka na delegację w Świebodzinie.
Katarzyna Soszka-Ogrodnik przyznaje, że poczynania opiekunki wycieczki były naganne, stąd jej izba już wielokrotnie przepraszała pasażerów. A jeśli któryś z nich udowodni, że z powodu postoju w Świebodzinie poniósł straty, to izba będzie z nim rozmawiać.
- Muszę też dopowiedzieć, że biznesmeni mieli wykupione bilety, a kierowca autobusu, którym jechali, nie mógł prowadzić dalej, bo przekroczyłby czas pracy. To wiązało się nie tylko z mandatem, ale też zasadami bezpieczeństwa. A co do pracownika, to pewnie zostanie ukarany - dodała rzecznik Soszko-Ogrodnik.
- Gdyby była świadkiem takiego zdarzenia, trafiłby mnie szlag. Słowo skandal to mało powiedziane - powiedziała Magdalena Piwko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?