Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wygraną z wiślaczkami jeszcze musimy poczekać [ZDJĘCIA]

Paweł Tracz
Gorzowskie akademiczki nie zdołały dorównać tempa mistrzyniom Polski z Krakowa.
Gorzowskie akademiczki nie zdołały dorównać tempa mistrzyniom Polski z Krakowa. Artur Szymczak
Akademiczki toczyły wyrównany pojedynek z mistrzyniami Polski z Krakowa tylko do połowy drugiej kwarty. Potem były bez szans...

W ostatnich sezonach zazwyczaj mecze obu drużyn w Gorzowie były bardzo zacięte, a walka o zwycięstwo trwała do końcowej syreny. Fani akademiczek liczyli, że w niedzielę będzie tak samo, więc nie żałowali gardeł, by nasze odniosły od dawna wyczekiwaną wygraną z „Białą Gwiazdą”.

Pierwsza kwarta potwierdziła optymizm fanów. KSSSE AZS PWSZ rozpoczął dobrze w ataku, postawił także mur pod koszem, przez co wiślaczki miały utrudniony dostęp. Dzięki punktom Angel Goodrich nasze prowadziły już 8:2, czym wprawiły widzów w euforię. Potem jednak faworytki zaczęły odrabiać straty, ale aż do 8 min lepsze były gospodynie (12:11). Jeszcze przed przerwą krakowianki wyszły jednak na prowadzenie (16:12), niemal powstrzymują nasze w ataku. Niemoc przełamała dopiero Kelley Cain, która wykorzystała jeden z dwóch rzutów wolnych, dzięki czemu było 13:16.

Przed drugą kwartą „Biała Gwiazda” miała zatem tylko trzy punkty przewagi, więc liczyliśmy, że walka na styku trochę potrwa. Tymczasem przyjezdne wcale nie zamierzały zbaczać z obranego kursu i zaraz po przerwie dorzuciły kolejne pięć punktów. Na szczęście akademiczki nie poddały się. Wystarczyło kilka udanych akcji podczas nieobecności na boisku krakowskich gwiazd, by w 13 min gorzowianki przegrywały tylko punktem (20:21).

Wszystko jednak na nic, bo zryw był jak gwóźdź do trumny - na naszą serię rywalki zareagowały bowiem niczym zranione dzikie zwierzę. Kolejny fragment wygrały aż 13:0, czym wytrąciły nam wszelkie argumenty odnośnie ewentualnego sukcesu.

Statystyki po pierwszej połowie były bezlitosne: lepsza skuteczność z gry, aż 16 strat gorzowianek, przy dziewięciu gości - to były główne powody odjazdu mistrzyń Polski. Nam nie pozostało nic innego, jak wierzyć, że po zmianie stron KSSSE AZS PWSZ ponownie się zmobilizuje i jeszcze powalczy o korzystny wynik.

Nic z tego. W trzeciej części meczu gospodynie zmniejszyły wprawdzie przewagę rywalek do ośmiu „oczek”, ale to było wszystko, na co wczoraj pozwoliły nam wiślaczki. Chwilę potem, niestety, wszystko wróciło do normy i jeszcze w tej samej kwarcie Wisła Can-Pack miała aż 16 pkt. na plusie (45:29 w 16 min). Nasze jeszcze próbowały coś zdziałać indywidualnymi akcjami, ale krakowski walec był już nie do zatrzymania. Pierwsze skrzypce grały była kapitan KSSSE AZS PWSZ Justyna Żurowska oraz Katerina Zohnova, która w przeszłości też występowała w akademickich barwach.

- Z przyjemnością ogląda się byłą podopieczną, która u nas stawiała pierwsze kroki, a teraz z powodzeniem walczy w bardzo dobrym klubie - przyznał z satysfakcją Dariusz Maciejewski, trener KSSSE AZS PWSZ. - Dla nas był to trzeci trudny mecz z rzędu. Założyliśmy sobie, że wygramy przynajmniej jeden z nich, co też udało się nam w pierwszej kolejce. Teraz pozostaje naszym młodym zawodniczkom wyciągnąć wnioski z tych lekcji i dalej walczyć skutecznie o punkty.

KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. - Wisła Can-Pack Kraków 44:64 (13:16, 7:18, 16:18, 8:12)

KSSSE AZS PWSZ: Cain 15, Brown 13, Goodrich 7, Dźwigalska 2, Szajtauer 0 oraz B. Jaworska 4, Sobek 2, Naczk 1, K. Jaworska i Witkowska po 0.

Wisła Can-Pack: Żurowska-Cegielska 18, Turner 16, Zohnova 15, Gonzales 8, Ziętara 1 oraz Ouvina 6, Misiuk i Puter po 0.

Sędziowali: Grzegorz Ziemblicki, Roman Putyra (obaj Wrocław), Ewa Matuszewska (Gdańsk).
Widzów: 860.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska