Ul. Śląska w Gorzowie przed meczem żużlowym robi się żółto-niebieska. Kibice oblegają wszystkie sklepy, gdzie jest alkohol. Piją nie tylko piwo - grupki mężczyzn opróżniają butelki z wódką z gwinta, zapijając colą. Przejeżdża autobus pełen kibiców Falubazu. "Zdechł pies - Falubaz!" to najdelikatniejsze okrzyki, jakie lecą w ich kierunku. Zielonogórzanie nie są dłużni - rzucają wyzwiska, gwiżdżą.
Butelki i krzesełka
Na stadionie nie lepiej. Przed meczem kibice Falubazu rzucają petardami na tor, a nawet celują nimi w porządkowych. "Wypier... ! - ryczy do nich stadion. Po pierwszym biegu wygranym przez Falubaz z sektorów miejscowych lecą na tor plastikowe butelki (z innymi ochrona nie wpuszcza). Z sektora dla gości fruną krzesełka. Trzonkiem od flagi Falubazu jakiś chuligan próbuje zrzucić monitoring ze słupa.
Na www.gazetalubuska.pl kibice z obu drużyn do dziś wymieniają się obelgami. Internauta bartosz nonejm: "Jak wam krzesła przeszkadzają, to powyrywajcie je z autobusu i jedźcie sobie do Zielonej bez nich!". Ja ripostuje: "Sami rzucaliście u nas race i petardy na tor! A poza tym wy pierwsi zaczęliście rzucać butelkami w stronę naszych żużlowców! (...)".
Kibice Falubazu, którzy przyjeżdżają na własną rękę i siedzą wśród gorzowian, mają przerąbane. - Jeden wyrwał się z radością po wygranym biegu żółto-biało-zielonych. Od razu w jego kierunku poleciało: pies!, pies! tu jest pies! Kibice trąbili mu w uszy - opowiada 30-latka. - Jak jeżdżę do Zielonej na derby na własną rękę, ze strachu głośno kibicuję Falubazowi. W sercu tylko wiem, za kim jestem - tłumaczy Bogdan Ruszel, emeryt z Gorzowa.
Wychodzą złe instynkty
KOMENTARZ
Brakuje poczucia obciachu
Na derbach siedziałem na trybunach z ośmioletnim synem i dorosłym znajomym ze Szwajcarii. Ani jednemu, ani drugiemu nie potrafiłem do końca wytłumaczyć, dlaczego kibice zamiast okazywać uwielbienie swojej drużynie zioną nienawiścią do drużyny przeciwnej i jej kibiców. Miałem z tym kłopot tym większy, że obok siedział pan z rodziną, który intonował śpiewkę "zdechł pies", a później się oburzał, że jego mały syn krzyczy go gości "wypier...". Dlaczego tak się dzieje? W tłumie się nie wstydzimy - twierdzi cytowany wyżej socjolog. Mały, ale zawsze udział mają w tym też prezesi obu lubuskich drużyn. Ich brak klasy w tym względzie jest aż nadto widoczny. Jak góra się nie wstydzi, to dlaczego na dole ma być lepiej?
Zbigniew Borek
0 95 722 57 72
[email protected]
- To zachowanie typowe dla tłumu. Zanika indywidualna kultura, moralność. Zaczynamy naśladować to, co robią inni w tłumie - tłumaczy Bogusław Bukowski, socjolog z Wyższej Szkoły Biznesu w Gorzowie. Dodaje, że poczucie anonimowości i braku kontroli z zewnątrz pozwala na "zawieszenie" swoich norm, a alkohol sprzyja zerwaniu kontroli, łatwiej pozwala poddać się presji tłumu. Zdaniem Bukowskiego złe instynkty na co dzień są stłamszone przez normy, kulturę. - A kiedy jest okazja, one wychodzą na wierzch. Na meczu bokserskim wykształcony człowiek, widząc silny cios, zrywa się z innymi i krzyczy: załatw go! Gdyby widział na ulicy, że ktoś kogoś bije, zareagowałby inaczej - mówi B. Bukowski.
Jak ograniczać chamstwo na stadionach? Fachowcy mówią, trzeba zmniejszać poczucie anonimowości, co już jest robione. Ważna jest nieuchronność kary. Jeśli kolejne osoby zostaną ukarane za dewastację i wulgarne zachowanie na meczach, to do pozostałych dotrze informacja: nie jesteś anonimowy i zwiększy się samokontrola - twierdzi dr Bukowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?