Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nad jeziorem w Międzychodzie wycięto 12 drzew

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
- Te drzewo miało ponad metr średnicy. I wygląda na zdrowe - mówi Adam Dzierla.
- Te drzewo miało ponad metr średnicy. I wygląda na zdrowe - mówi Adam Dzierla. fot. Dariusz Brożek
Czytelnicy są zbulwersowani. Urzędnicy tłumaczą, że drzewa były spróchniałe i stanowiły zagrożenie dla spacerowiczów. Zapowiadają, że zamiast wyciętych topól nad jeziorem zasadzone zostaną m.in. klony i buki.

O wycięciu kilkunastu okazałych drzew poinformował nas pan Edmund (nie chce nazwiska w gazecie). Był zbulwersowany. - Okolice jeziora to zielone płuca naszego miasta. Tymczasem od kilku lat rosnące tam drzewa są bezlitośnie masakrowane. Teraz pod topór poszły kolejne drzewa. Aż serce boli, jak patrzę na te kikut - żalił się przez telefon.

Ul. Zielona przylega do północno-wschodnich brzegów jeziora. Wygląda jak po huraganie. Wzdłuż alei spacerowej leżą sterty drzew. Niektóre pnie mają ponad metr grubości. Ich obwód przekracza trzy metry. - Dlaczego je wycięto - pyta nasz Czytelnik.

Wycinka zbulwersowała wielu międzychodzian. Jedna z mieszkanek zwraca uwagę, że to właśnie przyroda jest największym skarbem miasta i jego atutem. - Dlatego nie możemy pozwolić na jej bezmyślne niszczenie. Aleja wzdłuż jeziora to ulubione miejsce spacerów mieszkańców - zaznacza.

Podobnie wypowiadają się inni przechodnie. - To smutny widok. Latem drzewa dawały cień, było tutaj bardzo przyjemnie - mówi Edyta Szarata.

Konary spadały na ludzi

Z międzychodzianką zgadza się Adam Dzierla. Mówi krotko; szkoda drzew. Ustaliliśmy, że zgodę na ich wycięcie wydały władze gminy i powiatu. Dlaczego? - Stanowiły zagrożenie dla przechodniów. Mieliśmy sygnały, że konary sypały się na ludzi. Mogło tam dojść do tragedii - mówi Lidia Górna, która odpowiada w magistracie za zieleń miejską.

Pana Edmunda nie przekonują te wyjaśnienia. Twierdzi, że topole były zdrowe jak przysłowiowe rydze. Pokazuje na leżące na brzegu pnie. W środku nie ma śladów próchnicy. L. Górna twierdzi jednak, że miały jednak chore korony, które osłabiały całe drzewa. Dlaczego więc ich nie przycięto?

- Były na to za duże. Miały ponad 40 lat, zasadzono je bez żadnej koncepcji. Zasłaniały i przygłuszały rosnące tam lipy i klony. W dodatku to były topole kanadyjskie, które są u nas obcym gatunkiem - wylicza urzędniczka.

Będą buki, lipy i klony

W magistracie zapewniają, że zamiast topól nad jeziorem zasadzone zostaną szlachetne gatunki; platany, buki, klony i lipy. Gmina kupiła już sadzonki. Mają po kilka metrów wysokości i powinny bez większych problemów się przyjąć. L. Górna zapowiada, że jeszcze w tym roku na tym odcinku alei zamontowane zostaną ławeczki i powstaną rabaty z roślinami wieloletnimi.

To kolejny etap rewitalizacji terenów rekreacyjnych nad jeziorem. Przed kilkoma laty wycięto ponad sto drzew rosnących wzdłuż jego zachodnich i północnych brzegów. Potem jednak zasadzono nowe, a do tego tysiące krzewów ozdobnych. Uporządkowano park od strony Lipowca, przy ul. Czynu Sześćsetlecia powstał ogródek jordanowski.

- Jak zaczynaliśmy rewitalizację też było wiele szumu o wycięte drzewa. Obecnie nikt już tego nie kwestionuje. Teraz okolice jeziora to wizytówka miasta. I będzie jeszcze ładniej. Nasze działania konsultujemy z ekspertami - zapewnia Wojciech Mamet, który koordynuje roboty publiczne przy zieleni miejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska