Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najcenniejsze i najpiękniejsze książki na świecie. Jedna z nich znajduje się w Polsce

Agaton Koziński
Agaton Koziński
Pelplińska Biblia Gutenberga
Pelplińska Biblia Gutenberga FOT. WIKIPEDIA
Biblia Gutenberga znajdująca się w Pelplinie to jedna z najcenniejszych książek na świecie - mówi Bartłomiej Feluś z Domu Emisyjnego Manuscriptum zajmującego się wydawaniem faksymiliów

Jaka książka jest najcenniejsza na świecie?
„Codex Leicester”, manuskrypt autorstwa Leonarda da Vinci, zwany wcześniej „Kodeksem Hammera” - od nazwiska pierwszego właściciela. W 1994 r. kupił go na aukcji Bill Gates za 30,8 mln dol. - według obecnej wartości amerykańskiej waluty to 55 mln dol. Nigdy za żadną księgę nie zapłacono więcej. Ten manuskrypt to 72 strony pism i notatek zawierających uwagi, przemyślenia, wnioski da Vinciego. Te kartki nawet nie są ze sobą zszyte. Gates, po jego kupnie, regularnie wysyła ten kodeks na wystawy, by żył w przestrzeni publicznej.

I ta książka jest rzeczywiście najdroższa?
Najdroższa z tych, które pojawiły się na aukcjach. Ale jest wiele książek cenniejszych. Tylko ich nikt nigdy nie wystawi na sprzedaż, w związku z tym nigdy nie poznamy ich prawdziwej wartości rynkowej.

Która pozycja z istniejących na świecie powinna znaleźć się na początku listy?
Biblia Gutenberga. Nie wiem, czy na pierwszym miejscu, ale na pewno wysoko.

Bo to pierwsza wydrukowana księga?
Na tym polega jej wyjątkowość.

Na świecie jest 48 egzemplarzy. „Codex Leicester” - tylko jeden.
Owszem, za czasów Gutenberga powstało ok. 180-200 egzemplarzy tej Biblii. Ale dziś kupić ich nie sposób. Ostatni raz pojawiła się na aukcji w 1985 r. Poza tym egzemplarz egzemplarzowi nierówny, niektóre są w złym stanie. Akurat w Polsce mamy przepiękną wersję, która znajduje się w Pelplinie.

W imponującej tamtejszej katedrze.
Tak, ona ma drugi co do wielkości ołtarz w Europie, większy jest tylko w Sewilli. Biblia leżała w tej katedrze długo, właściwie niezabezpieczona. Dopiero jakiś czas temu - gdy zrozumiano jej znaczenie - schowano ją w bezpiecznym miejscu, nie wiadomo dokładnie, gdzie. W samej katedrze wystawione jest jedynie faksymile, idealna kopia tej księgi.

Na czym polega wyjątkowość Biblii pelplińskiej?
Ten egzemplarz jest stosunkowo skromnie iluminowany, prawdopodobnie przez leworęcznego iluminatora. Nie jest tak zdobny jak egzemplarze znajdujące się w Niemczech. Wiele wskazuje na to, że to jest jedna z najstarszych Biblii Gutenberga, jakie istnieją.

Skąd to wiadomo?
Gutenberg drukował egzemplarze po kolei. Każdy sprawdzano w poszukiwaniu błędów - by ich nie powielić przy kolejnym wydruku. Prosta konstatacja: im więcej błędów, tym egzemplarz starszy. A Biblia pelplińska ma ich bardzo dużo, co sugeruje, że jest jedną z pierwszych. Ma ona także błąd zecera, co jest prawdziwym unikatem.

Dlaczego ten błąd jest tak wyjątkowy?
Gdy zecer składał matrycę do druku, musiała mu z rąk wypaść jedna czcionka, która przypadkowo odbiła się na stronie. To daje nam dziś możliwość zbadania jej wielkości, sposobu jej ułożenia. Poza tym generalnie w świecie bibliofilskim tego typu błędy są dużą atrakcją, czynią daną książkę niepowtarzalną, „białym krukiem”.

To jedyna tak cenna książka w polskich zasobach?
Nie. Mamy też „De Revolutionibus” Mikołaja Kopernika. To najcenniejsza książka napisana przez Polaka. To także jedna z najcenniejszych książek znajdujących się w Polsce - bo niestety duża część z nich jest obecnie w Szwecji.

Wywieziono je tam przed wejściem w życie konwencji haskich, co blokuje możliwości ich odzyskania.
Samo „De Revolutionibus” znajduje się na Liście Pamięci Świata stworzonej przez UNESCO. To dzieło naukowe, które zmieniło świat w swoim czasie. Sam rękopis nie jest iluminowany, właściwie poza licznymi szkicami mamy w nim tylko równe, staranne pismo Kopernika. Wszystko w grece i łacinie. Manuskrypt został oprawiony dopiero 60 lat po jego śmierci w sprasowane kawałki papieru i pergaminu.

Dokładnie 60 lat po 1543 r. - roku śmierci Kopernika?
Wiemy to tak precyzyjnie, bo te sprasowane skrawki były datowane. „De Revolutionibus”, czyli „O obrotach” to nazwa rękopisu. Dziś odruchowo chcemy do tego tytułu dołożyć „sfer niebieskich” - ale to byłby błąd. „O obrotach sfer niebieskich” to pełny tytuł wydania drukowanego. Swoją drogą do druku tę książkę przekazał asystent polskiego astronoma, Jerzy Joachim Retyk. Sam Kopernik bał się wydrukować swoje dzieło. To jednak była praca naukowa, a on obawiał się, że wydanie dzieła i jego przekaz pisany bardzo naukowym nawet jak na nasze czasy tekstem, może zostać niezrozumiany, a co za tym idzie, źle odebrany przez naukowców i Kościół, co poniekąd się wydarzyło. Pamiętajmy, jak wielką rewolucję niosła za sobą ta praca. Natomiast pierwsza wersja, którą Kopernik napisał sam odręcznie, miała po prostu tytuł „De Revolutionibus”. Zachował się w bardzo dobrym stanie. Dziś jego właścicielem jest Biblioteka Jagiellońska.

Miejsce pasuje do tej książki.
Ale wcale tam być nie musiała. Ten manuskrypt trafił do Polski dopiero w 1956 r. na podstawie wymiany między rządem Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej a rządem Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej. Wcześniej przez ponad 200 lat znajdował się w praskiej bibliotece Nostitzów. Strona polska przekazała do Pragi Biblię husycką, w zamian otrzymaliśmy dzieło Kopernika - jedyny taki egzemplarz tej książki na świecie. Natomiast drukowanych wersji „O obrotach sfer niebieskich” zachowało się do dzisiaj kilkadziesiąt - mówię oczywiście o pierwszym wydaniu z XVI w. I one na aukcjach osiągają spore ceny, nawet do 10 mln dolarów. Natomiast rękopis jest przechowywany w sejfie. Zresztą podobnie jak inne książki z listy najcenniejszych. Na widok publiczny wystawia się jedynie faksymile.

Kto może oglądać oryginały najrzadszych książek?
Osoby, które mają do tego bardzo dobry powód.

Załóżmy, że piszę biografię Kopernika, mam poświadczenie z wydawnictwa. Mogę zajrzeć do sejfu?
Nie, to nie jest powód. Takie pozwolenia dostają na przykład naukowcy z tytułami naukowymi, którzy zajmują się badaniami bezpośrednio powiązanymi z badaniami Kopernika. W tym wieku tę książkę w swoich rękach miało zaledwie kilka osób - to najlepiej pokazuje, jak ściśle jest ona chroniona. Ale też trzeba pamiętać, że każde wyjęcie dzieła na światło dzienne je niszczy. Stąd ta ostrożność. Nic tak nie niszczy papieru jak światło.

Jak cenne są książki znajdujące się w polskich zasobach na tle świata?
Biblię pelplińską można spokojnie umieścić w pierwszej 10. najcenniejszych książek świata. Na pewno też wysoko w takim zestawieniu znalazłoby się „De Revolutionibus”. Nie wiem, czy także w pierwszej dziesiątce, ale na pewno w pierwszej dwudziestce.

Jakieś inne książki zasługują na uwagę?
Jest Psałterz floriański z końca XIV wieku. Przepięknie iluminowany manuskrypt, jeden z najpiękniejszych w Polsce. Ale w zestawieniu z podobnymi dziełami już nie będzie robił takiego wrażenia - bo na całym świecie są dziesiątki, jeśli nie setki manuskryptów o podobnej historii i urodzie.

A Biblia płocka? Jest co najmniej 200 lat starsza od Psałterza.
To bardzo cenny dokument dla Polaków, ale na świecie jest wiele cenniejszych, misterniej iluminowanych.

Wróćmy do pierwszego pytania o najcenniejszą książkę na świecie. Co jeszcze zasługuje na uwagę oprócz „Codex Leicester”?
„Księga z Kells”, manuskrypt, który powstał ok. 800 roku, a który obecnie można oglądać na Trinity College w Dublinie.

Dlaczego akurat ta? Bo tak stara?
Wiek jest ważny, ale nie najważniejszy. To dzieło jest bardzo cenne pod względem historycznym, to także jeden z najpiękniej iluminowanych manuskryptów. Ale równie cenne jest pierwsze wydanie dzieł Szekspira, które ukazało się w 1623 r. W 2006 r. sprzedano je na aukcji za 6,8 mln dolarów - ale dziś ta wycena byłaby wielokrotnie wyższa.

Brytyjczycy monopolizują zestawienie?
Oczywiście, że nie. Niezwykłą wartość przedstawia Ewangeliarz Ottona III z ok. 1000 r. Bardzo bogato iluminowany, wrażenie robi 29 całostronicowych rycin ze scenami z Nowego Testamentu.

Co jeszcze zasługuje na uwagę?
Przede wszystkim „Księga umarłych Aniego” - zbiór staroegipskich tekstów spisanych na papirusie, który powstał ok. XIII w. p.n.e. Obecnie znajduje się w posiadaniu British Museum, choć została potraktowana potwornie. Brytyjski orientalista E. A. Wallis Budge, który dla Korony podróżował po Egipcie w poszukiwaniu cennych artefaktów, zlecił jej kradzież - i pozwolił, by one zostały pocięte, gdyż w ten sposób łatwiej je było wywieźć do Londynu. Zwój, na którym zapisano „Księgę umarłych”, liczył 27 metrów - i został pocięty na 37 kawałków. Ale mimo tych zniszczeń wartość tej księgi bardzo trudno ocenić.

A w kręgu kultury islamu powstały wielkie wydania książkowe, które przetrwały do naszych czasów?
Tak. Przede wszystkim „Błękitny Koran”. Dziś, gdyby był w całości, byłby wart fortunę. Powstał pod koniec IX wieku. Wyróżnia się tym, że litery zapisano w nim płatkami złota i srebra ręcznie nałożonymi na pergamin nasączony indygo. To przesądza o jego wyjątkowości. Niedawno na aukcji jedna karta - nie cała księga, tylko jedna strona - została sprzedana za ponad 500 tys. funtów. A według opisów ten Koran w pierwotnej wersji liczył aż siedem tomów.

Dlaczego więc sprzedawano jego pojedynczą stronę?
Bo całość została tak podzielona. „Błękitny Koran” przestał istnieć jako zwarta księga w XIX wieku. Część z kart zaginęła, część jest w muzeach na całym świecie, jeszcze inna u prywatnych kolekcjonerów. Co jakiś czas powraca pomysł, by wykonać jego faksymile - to znaczy wykonać kopie pojedynczych kart i złożyć je w jedną księgę, ale na razie nikt się tego nie podjął. Bo też koszty takiej operacji byłyby ogromne. Ale też wartość takiej księgi byłaby niebotyczna, pewnie można by ją liczyć w setkach milionów dolarów.

Mamy potencjalnie najdroższą księgę świata.
Tylko że takie wirtualne wyceny przypominają wróżenie z fusów. Bo kto przewidział, że „Salvador Mundi” - obraz Leonarda da Vinci - na aukcji osiągnie cenę aż 450 mln dolarów? Do licytacji w 2017 r. nikt nawet nie przypuszczał, że takie wyceny są możliwe. Podobnie jest z książkami. Możemy tylko spekulować o tym, która z nich jest najcenniejsza.

Jaki tytuł w Pana ocenie zasługuje na miano jednego z najbardziej oryginalnych?
„Manuskrypt Wojnicza”, którego oryginał znajduje się w bibliotece Uniwersytetu Yale. Jego nazwa wzięła się od nazwiska polskiego antykwariusza Michała Wojnicza, który ją odkrył na początku XX wieku w klasztorze Jezuitów we Włoszech. To jedna z najbardziej tajemniczych książek, jakie istnieją na świecie.

Dlaczego tajemniczych?
Bo o niej właściwie nic nie wiemy - oprócz tego, że jest. Wiadomo, że powstała na początku XV w., ale nie znamy nawet jej autora. Więcej, nie wiemy kompletnie, w jakim języku ta książka została napisana. Jedyne, co wiadomo, to fakt, że użyto w niej alfabetu. Ale jakiego? Póki co nikomu nie udało się odczytać ani jednego słowa.

To możliwe? Przy takich doświadczeniach w kryptologii, przy sztucznej inteligencji?
Tak to wygląda. Mierzyły się z tym najbardziej zaawansowane zespoły kryptologiczne, próbowały ten język złamać najważniejsze wywiady świata, jednak bez skutku. Podobnie jak nie udało się zrozumieć języka - czy języków - użytych przy pisaniu tej książki, tak nie rozpoznano znajdujących się w niej rysunków. „Manuskrypt Wojnicza” jest podzielony na sześć części. W pierwszej znajduje się zielnik - ale żadnej z narysowanych tam roślin nie udało się rozpoznać. Nie istniały 600 lat temu, nie istnieją również dzisiaj. W części astronomicznej mamy mapę nieba - ale nie została ona naszkicowana z perspektywy Ziemi. W dalszej części jest tzw. rozeta Wojnicza przedstawiająca dziewięć równoległych światów. Właściwie każda strona tej książki wiąże się z jakąś tajemnicą, której do dziś nie udało się wyjaśnić.

Skąd ten szyfr? Choroba psychiczna autora?
Ta teoria powraca najczęściej, ale ten manuskrypt był badany również przez psychologów, jednak niczego takiego nie stwierdzili. Dziś teorie mówią, że ta księga to próba stworzenia sztucznego języka albo zapis języka, który dziś nie istnieje. Inne, że to zwykły żart, być może próba wyłudzenia pieniędzy od zainteresowanych tą księgą nabywców. Ale nie brakuje też bardziej wzniosłych teorii, mówiących, że to na przykład język aniołów lub język zaginionej Atlantydy. Poza te teorie nie udało się wyjść. W badaniach nad tym manuskryptem cały czas jesteśmy w punkcie zero.

Jest XXI wiek, gospodarka błyskawicznie przenosi się w świat cyfrowy, a Pan utknął w świecie starych książek, których czas przeminął. Z jakiego powodu?
Książki są świadectwem historii. Owszem, można o nich przeczytać w internecie - ale tak naprawdę najlepiej je się smakuje, gdy można je obejrzeć, dotknąć, powąchać. Zachwycić się - bo książki, o których rozmawiamy, są przepięknymi wydawnictwami, dziełami sztuki. Bo czym się dziś ludzie zachwycają?

Choćby pierwszą od sześciu lat płytą Adele.
Ale tego typu zachwyt najczęściej szybko mija. Natomiast piękna książka zachwyca zawsze. I jest świetnym pretekstem do rozmowy. Bo książki cały czas inspirują. A w czasach, gdy wszystko wokół nas staje się coraz bardziej cyfrowe i w chmurze, inspirować potrafią jeszcze bardziej.

Autor jest publicystą „Wszystko Co Najważniejsze”

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Najcenniejsze i najpiękniejsze książki na świecie. Jedna z nich znajduje się w Polsce - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska