Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najemnicy pod flagą Falubazu

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Lars Gunnestad czarował jazdą, ale także poza torem. W obu przypadkach był bardzo skuteczny.
Lars Gunnestad czarował jazdą, ale także poza torem. W obu przypadkach był bardzo skuteczny. Mirosław Wieczorkiewicz
Przez zielonogórski klub przewinęli się mistrzowie świata z Tonym Rickardssonem i Jasonem Crumpem na czele, ale to nie oni szczególnie utkwili nam w pamięci. Lars Gunnestad, Billy Hamill, Fredrik Lindgren, a teraz Aleksandr Łoktajew - to o nich mówiliśmy najczęściej.

Znaczący (bo trudno tak określić Niemca Roberta Kesslera, który debiutował u nas w 1990) obcokrajowcy pojawili się na torze w Zielonej Górze w 1991 razem z prezesem Zbigniewem Morawskim. Na łóżkach polowych i w budach dostawczaków kusiły zachodnie towary, a przy W69 zrobiło się jakby bardziej kolorowo. Starsi kibice doskonale pamiętają nieco przygaszonego Szweda Jimmy'ego Nilsena i Norwega Larsa Gunnestada, którzy przecierali wtedy szlaki dla przyczajonej w Skandynawii i na Wyspach armii zaciężnej. Dekarz Nilsen jeździł bardzo skutecznie, ale na osobny rozdział zasłużył szczególnie Lars.

Już początek związku zawodnika i KS Morawski był dość niespotykany, ale idealnie wpisywał się w szaleństwo tamtych lat. Pierwszych lat wolności. Transfer Gunnestada załatwili kibice Falubazu Maciej Nowicki i Wojciech Bojanowski, którzy jeździli do Norwegii na saksy. Los chciał, że zbierali kapustę we wsi Lier na farmie Einara Gunnestada. Wyrobieni fani dość szybko odkryli żużlową pasję 18-letniego syna gospodarza i po powrocie do domu zarekomendowali go kierownikowi klubu Włodzimierzowi Kowalskiemu. Lars został zaproszony na przedsezonowe treningi, a następnie podpisał kontrakt. Jak się odwdzięczył za zaufanie? Zwycięstwa kolekcjonował od debiutu. 1 kwietnia junior walnął trzy trójki w meczu z Unią Leszno i chyba nikogo nie trzeba przekonywać, jakie to zrobiło wrażenie. Sezon zamknął na drugim miejscu w klasyfikacji indywidualnej. Lepszy od młodziaka był jedynie wielki profesor Hans Nielsen.

Lars błyszczał nie tylko na torze. Młody Norweg uwielbiał się bawić, a fanki uwielbiały żużlowca. Do dziś krąży wśród kibiców anegdota, że wielu przystojniaków z kręconymi włosami to jego potomkowie, bo Gunnestad zdobywał na Ziemi Lubuskiej nie tylko punkty.
- Lars lubił imprezować po meczu. Pamiętam też, że był strasznym niejadkiem. Kiedy poczęstowaliśmy go zupą pomidorową, nie tknął klusek - wspominał Nowicki w rozmowie z moim redakcyjnym kolegą Pawłem Kozłowskim.
W 1993 przygasała era rozrzutnych prezesów, stabilizowały się zasady, a na rynku transferowym pojawili się pierwsi agenci. Z naszym regionem związany był i jest mieszkający w Szwecji Zdzisław Kołsut. To za jego pośrednictwem do Zielonej Góry trafili m.in. Szwed Tony Rickardsson i Duńczyk Brian Karger. Pierwszy dopiero rozwijał skrzydła, a drugi zasłynął solidnie po zakończeniu kariery, kiedy zajął się tuningiem silników żużlowych.

Później worek obfitości rozwiązał się na całego. W 1994 ZKŻ zakontraktował słynnego Szweda Henrika Gustafssona, który, choć noszony na rękach, nie uratował prezesa Morawskiego przed plajtą, a klubu przed degradacją. W 1996 pierwszy epizod przy W69 zaliczył Rune Holta, a w latach 1997-1998 ton wśród obcokrajowców nadawali Australijczyk Jason Crump i Brytyjczyk Chris Louis. Piękne to były czasy, a trzech mocnych obcokrajowców dawało spory komfort. Następne dziesięciolecie zdominował Amerykanin.

Billy miał charyzmę

Billy Hamill przyćmił przeciwników swą innością. Rzucał się w oczy, miał niepowtarzalny styl i czarował skutecznością. Przy tym wszystkim fani dobrze pamiętali ten numer z Grand Prix. Był jedynym zawodnikiem, który wycofał się z cyklu, bo uznał, że to zbyt droga zabawa. Billy miał charyzmę, był otwarty i szczery. Szkoda, że jego pożegnanie i powrót do Zielonej Góry odbyły się w atmosferze skandalu. W 2006 pomógł w awansie, a później awizowany jako wzmocnienie, nie pojawiał się na treningach i ostatecznie zniknął. Bardzo dziwne to było pożegnanie. Poza nim byli jeszcze inni "Jankesi". Billy Janniro okazał się sympatycznym nieporozumieniem, bo jadł kilogramy chipsów, popijał litrami coli, a jeździł słabiutko. Greg Hancock zameldował się przy W69 w czasach "nowożytnych", w których nie ma czasu ma luz i koloryt. Przyjechał walnął złoto i odjechał. To była zupełnie inna historia niż Hamill, z którym tworzył kiedyś niezapomniany duet Exide.

Ostatnim obcokrajowcem, z którym utożsamiało się wielu fanów Falubazu był Fredrik Lindgren. "Fred" zjawił się w klubie, kiedy nawet juniorów zaczęto kupować w Szwecji czy Danii. W 2006 przyjechał skandynawski młodzieżowiec i zrobił niesamowite wrażenie w pierwszej lidze. Jeździł dobrze technicznie, agresywnie. Klasę potwierdził rok później w parze z Nielsem Kristianem Iversenem. Jeździli naprawdę ładnie. Lindgren lubił nocne kluby, prezentował starą szkołę. Żużlowiec musi odreagować. Najlepiej z dziewczynami. O ile Lars zostawił po sobie kilku brunetów, o tyle papuśne aniołki blond to na bank sprawka "Freda". Niestety, genialny talent trochę się rozmienił i szuka teraz szczęścia po Polsce.
Odrobinę serca i słowiańskiej duszy w komercyjne stosunki klubowo-zawodnicze wnieśli Rosjanie. Artem Wodjakow zapowiadał się bardzo dobrze, ale w ostatecznym rozrachunku okazał się niedojrzałym gówniarzem, który nawet do pięt nie dorastał swemu rodakowi Rifowi Sajtgariejewowi. Temu ostatniemu bliższy jest raczej Aleksandr Łoktajew. Walczak z wielkim sercem, który drobnymi krokami zbliża się do światowej czołówki. Gdy jest zły nie przebiera w słowach i jest gotów rzucić się do gardła, a kiedy "wystygnie" to do rany przyłóż.

Przez Zieloną Górę przejechało też kilku żużlowców, którzy "Myszkę" założyli jedynie treningowo. Tak było na przykład z Linusem Ekloefem, który pięknie krzyczał "hej, hej Falaba"! Duńczyk Charlie Gjede był chyba pierwszym obcokrajowcem rezerwowym, a Fin Kai Laukkanen palił więcej niż polscy opozycjoniści w latach 80. Barwne grono, które powoli, ale jednak się rozrasta.

Oni startowali z "Myszką" (w kolejności alfabetycznej):

Sebastian Alden (Szwecja) 2007
Daniel Anderson (Szwecja) 1996
Robert Barth (Niemcy) 2000
Jason Crump (Australia) 1997-1998
Jonas Davidsson (Szwecja) 2006, 2011-13
Matej Ferjan (Słowenia) 2000
Lars Gunnestad (Norwegia) 1991-1992
Henrik Gustafsson (Szwecja) 1994
Billy Hamill (USA) 2001-2003, 2006
Greg Hancock (USA) 2010-2011
Rune Holta (Norwegia) 1996, 2012
Claes Ivarsson (Szwecja) 1991
Conny Ivarsson (Szwecja) 1991
Andreas Jonsson (Szwecja) 2011-2013
Robert Kessler (Niemcy) 1990, 2005-06
Nicolai Klindt (Dania) 2008
Ricky Kling (Szwecja) 2007-2008
Niels Kristian Iversen (Dania) 2007-2010
Billy Janniro (USA) 2003
Brian Karger (Dania) 1993-1994, 1996-1997
Kai Laukkanen (Finlandia) 2006
Fredrik Lindgren (Szwecja) 2006-2010
Ludwig Lindgren (Szwecja) 2009
Aleksandr Łoktajew (Ukraina) 2010, 2012
Chris Louis (Wielka Brytania) 1997-1999
Jimmy Nilsen (Szwecja) 1991-1992
Nicki Pedersen (Dania) 2001, 2004-2005
Lee Richardson (Wielka Brytania) 2001, 2004-2005
Tony Rickardsson (Szwecja) 1993
Rif Saitgariejew (Rosja) 1995
Carl Stonehewer (Wielka Brytania) 1999-2001
Antonin Svab (Czechy) 1999-2003
Simon Wigg (Wielka Brytania) 1998
Artem Wodjakow (Rosja) 2008-2009
Kevin Woelbert (Niemcy) 2006-2007

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska